the gold age

553 48 0
                                    

*od Autora*
Wprowadziłem nieznaczną zmianę w postaci sposobu zapisu. Mój telefon ma schizę i nie pokazuje mi akapitów, co mnie niemiłosiernie wc00rvia.
__________________________

Iacon od zawsze nazywany był ośrodkiem kultury. Mieściło się w nim Centralne Archiwum, nad którym pieczę sprawował sam Alpha Trion, zaś u jego boku trwał młody, niedoświadczony życiem Orion Pax.

Całkowitym przeciwieństwem był Kaon, gdzie światła miały kolor czerwieni, a serce biło pod ziemią – na arenie. Tam władał niepodzielnie Megatronus, Autobot o usposobieniu swych czerwonookich braci.

Jak więc ta dwójka się poznała? Przypadkiem. Megatronus szukał pilnie pewnego pliku w Iacońskim Archiwum, zaś Orion zmuszony był mu w tym pomóc. Widząc tak groźnie wyglądającego gościa skulił się w sobie, jednak ufał zabezpieczeniom tego miejsca. Nie na żarty przeraził się jednak, gdy okazało się, że Megatronus żąda dostępu do ocenzurowanych dzieł samego...

—... Megatronusa i ty również nazywasz się Megatronus — mruknął z powątpiewaniem Orion, na co gladiator skinął głową. Ten pracownik zaczynał go powoli irytować, traktowaniem go jak idiotę. Spojrzał z wyższością na Paxa.

— Jeżeli to nie przekracza twojej mocy obliczeniowej — mruknął, na co Orion parsknął cicho nerwowym śmiechem.

— Proszę za mną.

Jego obowiązkiem było pomóc każdemu, nawet w najdziwniejszych zachciankach. Zeskanował tylko identyfikator Megatronusa, upewniając się co do jego tożsamości, po czym poprowadził ku windzie prowadzącej do niższych poziomów. Zerkał co rusz na swego towarzysza, lecz ten nie zaszczycił go już spojrzeniem.

— Jesteś gladiatorem, prawda? — zapytał wreszcie, gdy wsiedli do windy. Megatronus skinął głową, po czym zerknął na niego.

— Czempionem — poprawił go odruchowo.

— Nie chodzę na walki. Nie lubię niepotrzebnej przemocy — spojrzał na Megatronusa — Ale... Wydaje mi się, że raz cię widziałem. Nie zabijasz przeciwników.

Megatronus zawahał się, lecz skinął głową.

— Walka na śmierć i życie mnie nie bawi — „Niezależnie od tego, jakie zdanie na ten temat ma mój właściciel” pomyślał z niechęcią. Orion zaś skinął głową, a w jego oczach błysnęło coś, co gladiator mógł zidentyfikować jako uznanie.

— Gdyby inni mieli takie podejście jak ty, dział Ariel nie miałby takiego bałaganu w papierach — odparł z krzywym uśmiechem. Megatronus parsknął cicho – a więc ten młody archiwista miał poczucie humoru! Cóż za niespotykany przypadek.

Nie miał okazji jednak odpowiedzieć, wszak winda zatrzymała się. Orion wyprowadził ich między wąskie regały zapełnione milionami nośników danych. Megatronus trzymał się za nim, czując jak bardzo nad nim góruje. Pomyślał o tym, jak łatwo mógłby pozbawić go życia i wykraść potrzebne mu materiały, lecz nie chciał dodatkowych problemów. Życie w Kaonie wypaczyło jego ludzkie odruchy, sprawiło że zaczął myśleć jak zwierzę. Priorytetem było przeżycie w zapomnianym przez Primusa mieście.

Orion zerkał raz po raz na towarzysza, by upewnić się, że ten się nie, zgubił. Po krótkiej chwili dotarli do odpowiedniego działu, a tam młody archiwista przyniósł Megatronusowi nośniki. Spojrzał z uwagą na niego.

— Mógłbym zapytać, dlaczego czytasz akurat Upadłego?

— Myślałem, że moje imię jest wystarczającą odpowiedzią — odparł z ponurym rozbawieniem, na co Orion się uśmiechnął lekko.

— Powiedzmy.

Od tamtego spotkania Megatronus zaczął częściej pojawiać się w Archiwum. Wkrótce zaczęli także organizować wspólne wyjścia, a gladiator zauważył, że w młodym archiwiście posiadł bratnią duszę.

Obojgu nie podobał się obecny porządek świata – korupcja, różnica frakcji, samozwańcze getta i tylko autobocka reprezentacja na najwyższych stanowiskach. Zgadzali się w tym, że należy to zmienić. Megatronus miał plan — zostanie Prime'em i zbuduje wszystko od nowa. Naprawi jad trawiący serce jego ukochanej planety. Orion poprzysiągł mu w tym pomóc.

Jak bardzo się mylił.

________

Usiadł na łóżku, spoglądając w okno. Ratchet pozwolił wyjść mu ze szpitala, jednak na powrót do walk musiał jeszcze wiele poczekać. Czy naprawdę musiał przeżywać to drugi raz? Jednak nie pamiętał aby kiedykolwiek taka sytuacja miała miejsce, więc to nie mogły być dokładne wspomnienia. Możliwe, że to zwykła emulacja, resztki niestrawionego przez żądzę zemsty jestestwa.

Jeżeli tak, mógł śnić ten nieskończony sen jako Prime albo zdrajca narodu.

Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Po chwili do środka nieśmiało zajrzał Orion. Uśmiechnął się lekko do gladiatora.

— Jak się czujesz?

— Dobrze — odparł ogólnikowo. Spojrzał w milczeniu na Paxa, a w jego iskrze zapłonęły skrajne uczucia. Nienawidził go, jednak doskonale wiedział, że TEN Orion jeszcze niczym nie zawinił. Wciąż są przyjaciółmi. Mimo to nie miał ochoty go oglądać, co ten najwyraźniej wyczuł. Archiwista skulił się w sobie, wchodząc do środka.

— Wydaje mi się... Że coś się zmieniło — przyznał cicho. Gladiator pokręcił głową.

— Wydaje ci się — Wskazał na miejsce obok siebie — Nie stój tak w drzwiach — dodał łagodniejszym tonem. Pax uśmiechnął się lekko, po czym wszedł do pomieszczenia.

Lord. [TRANSFORMERS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz