Rozdział 13

199 26 1
                                    


— Cześć Luhan, czemu dzwonisz do mnie o tej porze? Coś się stało?

— Khyung mamy problem.

     Matematyk skonsternowany zmarszczył brwi, nie rozumiejąc co dokładnie Luhan chciał mu tym zdaniem przekazać.

— Co? Niby jaki?

     Luhan westchnął, zbierając się na wypowiedzenie tej ważnej informacji dla Khyungsoo. Przez chwilę nawet zamilkł, żeby krótko i zwięźle przekazać wiadomość matematykowi.

— Jutro dyrektor chce rozmawiać z tobą i Baekhyunem.

     Zapadła cisza po obu stronach słuchawki.

     Khyungsoo skrzywił się z lekkim grymasem, przymrużając oczy.

— Ale że w sobotę?

— Tak. Mamy się w trójkę zjawić w jego gabinecie.

— Nie mów, że coś może podejrzewać. — Khyungsoo spojrzał na Baeka, który obecnie włączył sobie telewizję. Chłopak zmieniał z kanału na kanał, aż wreszcie zatrzymał się na Disney Channel, gdzie leciała Myszka Mikki. Do, nawet nie chciał myśleć o tym w jakim bagnie się znalazł.

— Możliwe.

— Nie załamuj mnie. — Westchnął totalnie zrezygnowany — Mamy przesrane. — skwitował

— Wiem, ale ja kończę, bo zaraz mi moja randka ucieknie. — Luhan szybko się rozłączył, zostawiając matematyka w delirce. Khyunsoo aż się słabo zrobiło na samą myśl rozmowy z dyrektorem, a Luhan w ogóle go nawet nie pocieszył czy uspokoił.

     Fakt, randka ważniejsza niż kumpel z pracy.

     Zanim matematyk wziął w obroty swojego przyjaciela, ówcześnie przemyślał dokładnie plan jak przekonać dyrektora o poczytalności Baekhyuna. Musiał dobrze to rozegrać, bo w obecnym stanie Byun był tragicznym materiałem na nauczyciela. Chciał, żeby fizyk przystąpił na jego pomysł, który zrodził się w jego głowie. Jednak obawiał się, że może to nie wypalić dlatego bardzo uważnie dobierał słowa, żeby przekonać Byuna.

— Beakhyun, musimy porozmawiać. — Podszedł do Beakhyuna, siadając na kanapie.

— Hm? – odwrócił się, spoglądając z wielkimi oczami na Do. - Coś zrobiłem? To nie ja zbiłem ten wazon... zrobił usta w podkówkę

— Potłukłeś mi mój wazon? Baek, to była chińska porcelana...

— Przeprasiam...Wybaczysz? – uśmiechnął się niezręcznie, mając nadzieje, że ujdzie mu na sucho. Dobrze, że nie wiedział, ile ona kosztowała, bo pewnie by się rozpłakał na wieść, ile musiałby oddać pieniędzy za nią.

— Nie, ale mam dla ciebie ważną misję. — Poważnym tonem ogłosił matematyk — Jeśli spiszesz się na medal to ci wybaczę. Powiedz mi najpierw, chciałbyś się stać aktorem?

— Hmmm, nigdy nie myślałem o tym, a o co chodzi?

— Bo mam propozycję dla ciebie, żeby chodząc do szkoły przyjął rolę nauczyciela.

— Fuu... nie chce chodzić do szkoły — Skrzywił się Bakehyun na samą myśl o tym, żeby chodzić do szkoły.

— Ale to ty będziesz oceniał uczniów. Nie będziesz pisał kartkówek ani nie będziesz odrabiał pracy domowej.

—Co? — Baek wyszczerzył oczy z dziwienia. Na początku pomyślał, że to jakiś żart i jego przyjaciel chce go wkręcić. Jednak po spojrzeniu Do nie wynikało to, wręcz przeciwnie, był bardzo poważny w tym co mówił — Mów dalej.

— Dodatkowo będziesz mógł pić kawę oraz jeść słodziutkie ciastka, na każdej przerwie w pokoju nauczycielskim.

— Będę mógł wejść do pokoju nauczycielskiego!?

— Oczywiście, w takim razie, zgadasz się zagrać nauczyciela?

— Tak.

— Świetnie! To już jutro pokażesz swój potencjał aktorski, gdy pójdziemy na spotkanie z dyrektorem.

— Już? Tak szybko?

— Tak, będzie to twój próbny dzień. Jeśli dyrektor uwierzy, że jesteś prawdziwym nauczycielem, z krwi i kości, będziesz miał dzień zaliczony oraz od poniedziałku zaczniesz pełnoprawnie funkcjonowanie w szkole jako nauczyciel fizyki.

***

― Luhan, cykam się.

― Nie pociesze cię. Ja też. – Spojrzał się zmartwiony psycholog na matematyka. - Ale widzę, że tylko jedna osoba z naszej trójki nie przejmuje się za bardzo.

Baekhyun stojąc na jednym z krzeseł, próbował udawać samolot. Nikt nie rozumiał dlaczego akurat teraz. Chyba nikt nie chciał wiedzieć tego.

― Beak.

― Co? Wczuwam się w rolę.

― Dobrze ale zejdź już tego krzesła. Nie udawaj motyla. Masz być fizykiem a nie latającą baleriną.

― Proszę! – Za drzwi wydobył się przenikliwy głos dyrektora.

― Beakhyun złaź, już wchodzimy. – Khyunsoo chwycił delikatnie Beaka za ramię, ściągając go na ziemię, żeby dyrektor przez przypadek nie zobaczył jak fizyk się wydurnia. To byłaby tragedia, a Do nawet tego nie chciał sobie wyobrażać.

― Dzień dobry Panowie. – Spojrzał dyrektor na trójkę nauczycieli. Zmierzył ich od góry do dołu uważnym wzrokiem. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało normalnie. Nauczyciele byli ubrani w koszule i dobrze skrojone spodnie. Co było wyczynem bo Beak nie chciał żegnać się ze swoją ukochaną koszulką z Hello Kitty. Dyrektor łyknął pierwszy haczyk - Chciałbym usłyszeć jakieś dobre wytłumaczenia, dlaczego Pana Byuna nie było przez tyle czasu w szkole.

― To skomplikowane. – odparł Beakhyun poważnym tonem. Jak widzi Pan, nie byłem obecny w szkole z bardzo prostego powodu. Zachorowałem. Miałem poinformować Pana, ale niestety w trakcie jednej z przerwy, jakiś uczeń zadrwił ze mnie i ukradł mi telefon. Dlatego nie mogłem się skontaktować z Panem Dyrektorem.

― Doprawdy? To czemu Pan nie poinformował żadnego innego nauczyciela żeby mi przekazał informację?

― Chce Pan wiedzieć na co zachorowałem?

―Tak chcę.

― Powiem tyle. Zmagałem się z niedrożnością jelita cienkiego. Mam kontynuować, gdzie w tym czasie były moje usta?

     Pozostali nauczyciele zdębieli. O ile ich uszy nie myliły, Baek formułował złożone zdania. Skonsternowanie Albo Baekhyun przeszedł magicznym cudem ekspresowy kurs aktorstwa albo obok nich stał ktoś, kto nie jest Baekhyunem. Do wraz z Luhanem poskładali do kupy wszystkie fakty. Beakhyun znów się zmienił.

     Natomiast dyrektor pozieleniał. Na samą myśl zrobiło mu się nie dobrze. Sam sobie przypomniał swoje ostatnie spotkanie z muszlą klozetową. Boże. Kilka dni wyciągnięte z życia.

― O Jezus. Dobrze Panie Baekhyun, proszę nie kontynuować. Wierze Panu. Ale następnym razem naprawdę proszę o jakąkolwiek informację. – Odchrząknął oraz otrząsł się z obrzydzenia. – Panowie są wolni. Proszę wyjść. – Machną ręką na znak, że nie chce ich widzieć w swoim gabinecie.

     Nauczyciele bez słowa wyszli a dyrektor aż zaczął się wachlować na myśl o wymiocinach. Nienawidził tego uczucia, zapachu...wszystkiego. To była wręcz jego trauma.

     Natomiast Khyung i Luhan byli jednocześnie strasznie zadowoleni, że udało im ujść na sucho jak i przerażeni, ponieważ przed nimi stało drugie alter ego Beaka. Nie wiedzieli, teraz czy fizyk będzie chciał z nimi współpracować, czy będzie miał ich głęboko w dupie i rozpierdzieli całą szkołę.

     Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Bekahyun z szyderczym uśmieszkiem spojrzał na mężczyzn i zapytał się

― No co Panowie, znów się widzimy?

Scream My Name Teacher •ChanBaek•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz