Red x Reader

117 7 0
                                    

Ekhm... Rozdział kolejny się pisze... Ekhm...

A to... to znalazłam w notatkach. Miało być jako specjal... Nie wyszło...

Ten, no... Ta książka nie jest martwa, o dziwo. Konto też w miarę wróciło do życia. Będę starała się je uporządkować, kiedy skończę tłumaczyć komiks.

Nie czytajcie tego, serio...

@@@@@@@

-- [Twoje iiiiimię] -- powiedział Red. Jego twarz wyrażała tylko jedno -- "K[CENZURA]a, mógł być każdy, a jest ONA/ON". -- Rusz dupę i za[CENZURA]aj do tej szafy... -- wysilił się na jak najbardziej sztuczny uśmiech, a Frisk trzepnęła go w czachę.

-- Już, tylko złapię Pikachu! -- odpowiedziałaś/łeś, deptając Jerry'emu dłonie. Trzeba było nie kłaść się na podłodze, gnoju. A teraz to sobie wrzeszcz z bólu. [Twoje imię] myślisz tak samo, prawda? Ajć, uważaj na ścianę! Dopiero co miała remont! Skręć w lewo, bo wejdziesz na Papsa! A najlepiej to odstaw. Ten. Telefon. Zanim natrafisz na kogoś (czyt. Undyne), kto mógłby sprać Cię niczym ziemniaka. Swoją drogą, kartofle ostatnio modne są, więc jakiś tam plus by się znalazł.

-- Aż tak Cię wciągnęła ta aplikacja? -- zapytał Flowey, spoglądając na grę Pokemon Go z nieufnością. Czemu nieufnością? Może dlatego, że przewróciłaś/łeś na niego regał z encyklopediami? Gdyby chociaż była wśród nich jakakolwiek książka z serii Percy Jackson już byłby w niebie. Albo na Olimpie, kto wie jakie sekrety ten kwiat ukrywa.

     Wiesz co? Jak tak widzę tę parszywą mordę Fella mam ochotę nazwać go Panem "Wkłada, wyjmuje, prezerwatyw nie szanuje". No ale nie przyznasz mi racji?! Tylko spójrz na niego! Widać, że niewyżyty na kilometr. Zapewne gdyby na Twoim miejscu była jego dziewczyna już dawno w tej szafie wydarzyłoby się coś... Mrrr, fajnego. ( ͡° ͜ʖ ͡°) Okej, okej... Darujmy sobie tę rozmowę, bo jak Frisk usłyszy to nie będzie przyjemnie.

-- Coś czuję, że użycie Gaster Blasterów będzie konieczne -- wymamrotała Risk, bawiąc się w najlepsze nożem. O MY GYY, Ty się ciesz, że to nie ją wylosowałaś/łeś. Nie wytrzymałabyś/ałbyś nawet minuty. Ale na szczęście ta mała bestyjka została zamknięta w bardzo ciasnej klatce i zakłuta w kajdanki przez Papyrusa. Chciał mieć swojego człowieka? Ma swojego człowieka!

-- I dobrze jej tak! -- wrzasnęłaś/łeś, pokazując Risk środkowy palec. Ejejejejejeje. Ty tu nie jesteś od wkurwania tamtej demonicznej dziewuchy tylko od siedzenia w schowku ze swoim idolem!

-- Zmienna, czy ty nie podałaś jej jakichś psychotropów? -- spytała Frisk, posyłając groźne spojrzenia w stronę Autorki.

-- Pff, że jaaa? Ja jestem tylko zwykłą obywatelką tego kraju. Nie mam nic do ukrycia, panie władzo -- odparła z3, chowając coś za plecami i wygwizdując Megalovanię. Myślę, że wystarczająco nasłuchasz się jej po wyjściu z tamtej siedmiominutowej klatki, więc... Ale czemu kiwasz głową?! Jestem p[CENZURA]m narratorem, czyli swego rodzaju Illuminati *w tle gra muzyka Z archiwum X*

-- Ja pi[CENZURA]ę -- mruknął Red, wsadzając do ręki Zmiennej dwie dychy. Oooooo zakłady się tutaj porobiły. A to ciekawe. Pewnie o to kto pierwszy Cię zgwałci... Zapomnij o tym co powiedziałam. -- A Ty co się k[CENZURA]a lampisz? Właź do tej j[CENZURA]j szafy.

-- Ale muszę złapać tego Pokemona! -- K[CENZURA]A MAMY JUŻ CZTERYSTA SZEŚĆ SŁÓW, A TY NAWET NIE RUSZYŁAŚ/ŁEŚ CZTERECH LITER Z MIEJSCA, NO JA NIE MOGĘ.

-- Narratorka chyba ma okres -- wyszeptałaś/łeś do Autorki, na co ta zaśmiała się. Ehem, bo to takie w ch[CENZURA]j zabawne.

    Nareszcie odstawiłaś/łeś swoją komórkę i zwlekłaś/łeś się pod samo wejście do Twojego przyszłego, siedmiominutowego więzienia. FUCK YEAH! Fell, jak na dupka przystało, wrył się przed Ciebie i zatrzasnął Ci drzwi. Ej, do tego zadania zgłosił się Enrique! No hello, nie dość, że kilka razy prawie Cię zabił, prawie zabił to jeszcze robotę kradnie! Ehh, [Twoje imię], zadbaj że o swoje bezpieczeństwo tam, proszę. Jak poderżnie Ci gardło to nie ponoszę odpowiedzialności, tylko zmienna. I koszty tak samo ona. Najlepiej załatw sobie ubezpieczenie, tylko 1111000 zł za jedno pójście do szafy. Niewiele!

-- No chyba nie -- fuknęła z3 do sufitu. Spojrzałaś/łeś na nią jak na skończoną idiotkę i wzruszając ramionami weszłaś/łeś do szafy. -- 1111000 to stanowczo za mało. -- Okej, okej, to co powiesz na... 1111000000 ? --- A to, to ja rozumiem.

     In the szafa... 

-- To... Co robimy? -- zapytałaś/łeś Sansa, przysuwając się do ściany. Hola, hola, hola, Ty masz spędzić te siedem cholernych minut obściskując pana "Wkłada, wyjmuje, prezerwatyw nie szanuje", a nie molestując ścianę. Nieładnie, oj nieładnie [Twoje imię].

-- A bo ja wiem? -- odpowiedział pytaniem na pytanie. Uuu może on zaczyna grę wstępną? Nie? Szkoda. -- Wiesz co? Mam Cię w dupie. Nie odzywaj się do mnie, nie wypowiadaj żadnego k[CENZURA]a słowa i...

-- Czyli co, mam trzymać gębę na kłódkę?! -- krzyknęłaś/łeś tak, że aż mnie uszy rozbolały i usłyszałaśłeś śmiech Papyrusa za drzwiami szafy. Skubany, jak mu zaraz urwiesz TĘ kość to przestanie być takim wesołkiem.

     Przez dłuuugie pięc minut siedzieliście w ciszy. A Ty nadal przytulając ścianę. Wiesz, że ona ma uczucia, prawda? I jest na tyle ZDETERMINOWANA, aby zgłosić Cię na policję. Nie radzę. Wiem coś o tym...

-- Minuuuuta! -- krzyknął En the Zamykacz. No co? Jak was wypuści -- będzie the Otwieracz, jak zamknie -- the Zamykacz. Proste jak to, że dwa razy dwa to trzy! Czekaj, coś pomieszałam.

-- Fell, a może...

-- Czy ja Ci czegoś k[CENZURA]a nie powiedziałem?!

-- Ale ja chciałam/łem tylko zapytać czy macie z Frisk jakieś plany na przyszłość -- wydukałaś/łeś, a on nie wykrył, że to zwykłe kłamstwo. Wiesz, tak naprawdę chciałaś/łeś zaproponować, że pocałujesz go w kość policzkową, ale... No nie wypieraj żesz się! Wiem, że właśnie to zamierzałaś/łeś powiedzieć. Ja wiem kurna wszystko!

-- Aaaaaa eeee znaczy od jakiegoś miesiąca namawiam ją naaaa-

-- Koooniec! -- rzekł Enrique the Otwieracz, a drzwiczki szafy uderzyły o ścianę. Potwory! Ile razy mam powtarzać, że ona ma uczucia?

-- Yyy... -- z prędkością światła zatrzasnął waszą dwójkę z powrotem. En the Trzask? Ostatecznie też może być. -- Moje oczy płoną!

     Byłaś/łeś zdziwiona/y reakcją lisa, gdy wreszcie Was wypuścił, ale jednocześnie zdenerwowana/y jak Toriel, kiedy usłyszała, że Frisk odchodzi z Ruin, bo nie dowiedziałaś/łeś się na co Red namawiał swoją ukochaną. Po chwili zorientowałaś/łeś się, że Ty i Fell... Dum...












DUM...




















DUM DUM!!!

Trzymaliście się za ręce!

     Oj, ja Ci dobrze radzę, pakuj manatki i spierdzielaj stąd najdalej jak możesz. Polecam do Rosji. Albo w przeciwnym wypadku spotka Cię gniew nie jednego, nie dwóch, ale trzech rozzłoszczonych osób, które zachowywałyby się jak kobiety w ciąży... Ale takie z okresem. A ja Cię dorwą to dla mnie tylko lepiej. Tylko powiadom mnie o tym wcześniej, przygotuję wszystko na seans. Popcorn sam się nie zrobi

I still love you...  Flower!Fall [PL] (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz