Kanada x reader | Niespodzianka

664 34 5
                                    

One-shocik dla _BokuCanada_ ^^

Jakby ktoś nie wiedział jeszcze; urodziny Matta przypadają 1 lipca.
————————————
————————————
Właśnie szłaś do swojego chłopaka na jego dziewiętnaste urodziny. Już dwa lata byliście parą! Jak ten czas szybko mija... Miesiąc temu była wasza rocznica. A teraz...Spojrzałaś na prezent. W rękach trzymałaś białe pudełeczko z czerwonymi liśćmi klonu, a w środku...

— [T/I]! [T/I]!! — usłyszałaś. Natychmiast przyśpieszyłaś kroku. Gdy ponownie usłyszałaś wołanie, zaczęłaś biec.

— Hejka Alfred! — stanęłaś przy okularniku cała uśmiechnięta. Ciekawe, co znów zaplanował...

— Chodź. Matt jest w kuchni, więc cię nie zobaczy — przytaknęłaś tylko. Będzie niezła niespodzianka!

Oboje szybko przeszliście do salonu, gdzie się schowałaś za jednym z foteli. Obok ciebie krył się też Francja. Tylko że on wyglądał raczej, jak jakiś pedofil czychający na ofiarę, a nie jak gość na "imprezie-niespodziance"...Biedny.

— Ameryka, o ci znowu chodzi...Muszę zrobić jeszcze nale-

— NIESPODZIANKA! — krzyknęliście we trójkę, jednocześnie. Mattowi aż okulary spadły ze zdziwienia zmieszanego z zachwytem. Tsa, raczej tylko z zachwytu...

Stał tak z rozszerzonymi ustami i oczami, jakby zobaczył ducha. Bliźniak aż pomachał mu po dwóch minutach ręką przed twarzą. Nic. Nadal. Najzwyczajniej na świecie podeszłaś do niego i nim potrząsnęłaś z całej siły. Po jakiejś minucie chłopak kilka razy zamrugał oczami, aż w końcu zemdlał.

Czekaj, co...?

Szybko złapałaś Kanadę za ramiona i znów potrząsnęłaś. Co się tu stało, przepraszam?!

***

Pov. Kanada

— C-co, gdzie ja...? Gdzie ja jestem?

— Zemdlałeś, dokładnie nie wiem czemu...i musieliśmy przerwać niespodziankę, ale! Dzisiaj też mamy coś-... zaraz! Gdybym ci powiedział, to nie byłaby to już niespodzianka!! Nic nie słyszałeś! — Powiedział Ameryka na jednym tchu. — Nic nie słyszałeś! —powtórzył szybko i gdzieś uciekł. Ech...

Narzekać nie mogę, bo chociaż raz mnie zauważyli, ale jednak to zepsułem. [T/I] pewnie też się zawiodła...

Zacząłem myśleć o [kolor]włosej. O jej uśmiechu, włosach, głosie, charakterze, oczach...O tym, jak bardzo jest wspaniała! Jakie mam szczęście, że ją mam i że mogę spędzać z nią czas. Spędzanie czasu z nią to niebo na Ziemii, czyste niebo...

— Ej, bro! Bro! — usłyszałem nagle. Zdezorientowany podskoczyłem nagle i odwróciłem się w stronę, z której dobiegało nawoływanie.

— Tak...? — spytałem trochę ciszej, niż zwykle. (Tak, to jest możliwe!)

— Musisz, po prostu musisz to zobaczyć!! — odpowiedział, by po chwili ciągnąć mnie w stronę tylnych drzwi. Jęknąłem i nawet nie próbowałem protestować. Co w końcu miałem do stracenia?

Pov. [T/I]

Ameryka to istny geniusz! No, może nie do końca, bo nie wie podstawowych rzeczy, alee jednak geniusz! Gdy wszyscy włącznie z tobą chcieli zrobić urodziny od początku, blondyn wpadł na pomysł zrobienia czegoś lepszego! No, nie dla wszystkich lepszego, ale jednak lepszego...

Spojrzałaś na swój [kolor] zegarek. Dziesięć po siódmej, Alfred powinien już tu być...

— Wytłumaczysz mi w końcu, czemu ‚muszę' mieć maskę do spania? — usłyszałaś, jakimś cudem.

— Uwierz mi, to cię zwali z nóg jeszcze bardziej, niż impreza-niespodzianka! — i po tych słowach zdjął swojemu bratu maskę.

Matt przetarł oczy, założył wcześniej trzymane przez Amerykę okulary i się rozejrzał.

Czekaj, czekaj, od kiedy-

— Niespodzianka...? — odezwałaś się cicho i niepewnie. Nogi trzymałaś przy sobie, siedząc na trawie, a opierając się o wielki kamień, który stał niczym strażnik  wejściu do, co prawda, małego, ale uroczego lasku. Nieopodal był mały stawik, przy którym rosło sporo różnorodnych i różnokolorowych kwiatów, które swą delikatnością wręcz hipnotyzowały. Całość...wyglądała naprawdę nieziemsko.

— W-wow... — zaczął. Alfred szybko ulotnił się z stamtąd, zostawiając waszą dwójkę samej sobie. — Jak wy znaleźliście to miejsce...?

— Nie wiem dokładnie kiedy, ale było to jakieś dwa lub trzy lata temu...Lubię tu czasami przychodzić, niezwykle urokliwe miejsce, nie? — zapytałaś swojego chłopaka z uśmiechem. Przytaknął ruchem głowy i usiadł koło ciebie.

— Impreza nie wyszła, więc twój brat zaproponował mi, byśmy spędzili razem wieczór w „jakimś fajnym miejscu". Od razu przypomniała mi się ta miejscówka. Cieszę się, że też ci się podoba... — uśmiechnęłaś się do niego i go delikatnie pocałowałaś, po czym się wtuliłaś z uśmiechem.

— Niby lipiec, ale dzisiejszy wieczór jest strasznie zimny, nie sądzisz? —

***
Wybaczcie, ale z Kanadą zawsze wyjdą mi bardziej franc(j)owate shoty. Ale no.
JESTEM Z SIEBIE DUMNA, BO W KOŃCU SKOŃCZYŁAM JEEEEJ

Następny one-shot dla: TreviHulla
Rosja x reader

~ Hetalia ~ One shoty |Zamówienia otwarte(chyba|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz