16.

1.3K 109 78
                                    


Thomas:

Po zajęciach udałem się do domu. Czekała tam na mnie niespodzianka, tylko nie z rodzaju tych fajnych.

Wszedłem do domu. Od razu rzuciło mi się w oczy to, że moi rodzice siedzą przy stole, wyglądali na zdenerwowanych, pomyślałem, że może ktoś umarł czy jakieś inne nieszczęście.

- Co jest? – zapytałem nieśmiało z szybko bijącym sercem zdejmując ubrania wierzchnie. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo jakby wcześniej ustalili kto co powie.

- Ostatnio byłeś na imprezie i... Byłeś tam z jakimś chłopakiem, prawda? – zapytała mama. 

- Z kolegą – powiedziałem automatycznie. Ta rozmowa zmierzała w zdecydowanie złym kierunku. 

- Tak się składa, że ktoś cię tam widział jak się obściskujesz z tym chłopakiem. Możesz nam wytłumaczyć? – zapytała, a ja czułem ich wzrok utkwiony w sobie. I do tego zrobiła się napięta atmosfera, czułem, że się już z tego nie wyplączę. 

- Kto niby mnie tam widział? – zapytałem siadając do stołu.

- Charlie – powiedziała. No tak, Charlie to syn przyjaciół moich rodziców, z którym się bardzo nie lubimy.

- Aha. Świetnie. Ale co ja mam wam powiedzieć? Czy wszystko nie jest jasne? – zapytałem zdenerwowany.

- Byłeś pijany? Ten chłopak zmusił cię? Wziąłeś jakieś narkotyki? Thomas, mów! – krzyknął ojciec i walnął pięścią w stół.

- Nic z tych rzeczy. Zakochałem się w chłopaku – powiedziałem spokojnie patrząc na ich reakcję. Nie myślałem, że tak szybko będę musiał im to uświadomić. Nie byłem kompletnie przygotowany na taką rozmowę.

- Nie, to niemożliwe. Wydaje ci się... Tak nie można – powiedziała moja mama.

- Przynosisz wstyd rodzinie, do tego obściskujesz się z jakimiś pedałami w miejscach publicznych, po co inni mają to widzieć? Jeszcze się ktoś dowie! Thomas, opamiętaj się i zerwij z tym chłopakiem kontakt! – zażądał ojciec, a ja wstałem zasuwając za sobą krzesło najgłośniej i najbardziej brutalnie jak tylko umiałem, ciśnienie mi skoczyło tak, że wyżej się chyba nie da.

- Mam to gdzieś, nie będę ukrywał tego kim jestem! Co, może mnie z domu wyrzucicie, hm?? No dalej, czekam na konsekwencje! – krzyknąłem rozwścieczony.

- Masz z nim się nie spotykać, jeśli nadal będziesz to robić, to... Nie jesteś naszym synem – powiedział stanowczo, a mnie to nawet nie zdziwiło. Czego mogłem się spodziewać? Wyszedłem z domu z całej siły trzaskając drzwiami. Byłem zły, byłem oburzony, chciało mi się płakać i zwątpiłem w ogóle w sens mojego życia. Do tego te słowa zabolały, bardzo zabolały. 

Przytłoczony tym wszystkim poszedłem nad rzekę. Było to miejsce, gdzie zawsze przychodziłem, gdy miałem jakiś problem. Wzdłuż rzeki była ścieżka rowerowa którą szedłem by znaleźć się w moim ulubionym miejscu. Zszedłem po trawie z górki i znalazłem się na trawiastym podłożu blisko rzeki. Od lat była tu przycumowana kładka, można na niej było siedzieć lub leżeć. Ja natomiast wykorzystywałem ją do innych celów. Zawsze wyskrobywałem w niej datę dnia w którym się tu pojawiałem. Nie dość, że zostawiałem po sobie jakiś ślad, to do tego takie dłubanie i skrobanie w tym drewnie mnie odstresowywało i uwalniało emocje.

Wyjąłem więc z plecaka cyrkiel, który zawsze przy sobie miałem i zacząłem skrobać. No tak, z tego wszystkiego wziąłem ze sobą plecak w którym miałem nawet zeszyt, piórnik i jakieś rzeczy potrzebne na uczelni. 

Byłem tak strasznie zły, że ten Charlie którego tak nie znoszę musiał być akurat w tym samym miejscu i w tym samym czasie co ja. Myślałem, że moja tajemnica się tak szybko nie wyda, zresztą jakbym chciał "wyjść z szafy" przed rodzicami, to na pewno bym sobie przygotował jakąś przemowę, i byłbym przynajmniej przygotowany na to psychicznie.

Zakazany owoc [DYLMAS] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz