Rozdział 11

583 62 3
                                    

Nieznajomy przypatrywał się Alysson prawie tak intensywnie, jak ona przyglądała się jemu. Miał zaciągnięty na głowę kaptur, ale rysy twarzy wciąż były bardzo widoczne. A zwłaszcza jasne, szmaragdowe oczy, które przeszywały All na wskroś. Były jak dwa błyszczące punkty, wśród ciemności jaka spowijała korytarz hotelu.

-Alysson jak mniemam?- zapytał opierając się o framugę. Jego głos przerwał panującą chwilę ciszę.

Coś ją w nim niepokoiło. I nie chodziło o to, że było bardzo późno, że znał jej imię, znalazł ją na tym pustkowiu, i nawet wiedział kiedy Matt opuścił ich hotelowy pokój. Nieznajomy rozprzestrzeniał wokół siebie aurę pełną niepokoju. Był tajemniczy i tym samym ciekawy.. 

-Tak- odpowiedziała otrząsając się z szoku- a ty?- uniosła brew.

-Mieliśmy się dziś spotkać- odpowiedział spokojnie i ściągnął kaptur ukazując twarz w okazałości, jakby to miało Alysson pomóc w jego identyfikacji. Ale ona wciąż nie wiedziała kim on jest, choć była pewna tego, że już kiedyś go spotkała.

-Nie sądzisz, że pora i miejsce są nieco...

-Nie odpowiednie?- przerwał jej- Najciemniej pod latarnią...- urwał jakby w połowie zdania, zaglądając do wnętrza pokoju- Mogę wejść, czy będziemy tak stali w wejściu?

Alysson chwilę się zawahała, ale w końcu wpuściła nieznajomego do swojego pokoju. Kimkolwiek był, miał informacje o Jonesie. Nie sądziła też, że może cokolwiek jej zrobić. Byli w pokoju hotelowym, a ściany tego też hotelu były niczym zrobione z tektury.

Chłopak wszedł do środka i przez chwilę się rozglądał, aż w końcu zatrzymał wzrok na aktach, które leżały porozrzucane na łóżku. All odruchowo zaczęła je chować i w myśli przeklęła Matta, który nigdy po sobie nie sprzątał. Typowy facet. W końcu zatrzymała wzrok na jednym ze zdjęć załączonych do akt.

W jednej chwili jej pamięć odświeżyła się. Już wiedziała kim był.

Podniosła wzrok w tym samym momencie co on i ich spojrzenia się spotkały. W jednej chwili przeszył ją strach.

-A więc już wiesz kim jestem, Alysson.- ton jego głosu nadal był spokojny, tak jak cały on. Chłopak zdawał się nie przejmować tym, że dziewczyna odkryła kim tak naprawdę jest. Tym, że był poszukiwany i tym, że to właśnie ona miała go złapać. Podszedł do okna i wyjrzał za nie.

Igor Lebiediew- młody, ale bardzo zdolny haker, którego nielegalne działania dotknęły między innymi Biały Dom, czy inne ważne instytucje, w tym także System. Przez ostatni rok był nieuchwytny, a teraz stoi przed jedną z agentek, której zdaniem jest wydanie go władzy.

Co z nim nie tak?!

Chłopak obserwował emocje przebiegające przez twarz Alysson. Jakby wszystko powoli przetwarzała. Marszczyła przy tym zabawnie nos, jak królik.

-Okej widzę, że chwilowo odjęło ci głos. Może to i lepiej...- stwierdził- Ja będę mówił, ty słuchasz. Mam jakieś 15 minut zanim twój chłoptaś tu wróci. Więc...

-Dlaczego miałabym dać ci stąd uciec Igorze?- zapytała po chwili przerywając tym samym Igorowi- Szuka cię policja, federalni i wiele innych. Nie uważasz, że to że tu się pojawiłeś jest co najmniej dziwne i nieodpowiedzialne?!

Chłopak przyjrzał się jej uważnie. Wiedział to wszystko i wiele więcej. Wiedział, że przesłuchiwali jego rodzinę, znajomych, nauczycieli, pracodawców, sąsiadów- każdego kto miał z nim styczność. Wiedział, że robili nie tylko to, ale także zmuszali do mówienia, nie do końca humanitarnymi sposobami. Krzywdzili niewinne osoby, przez niego.

ProjektOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz