Stanął na balkonie.
Zarzucił nogi przez drewnianą poręczę i spojrzał na napisany czarnym atramentem list, przygwoździony kamieniem do drewnianego stoliczka.
Powiał wiatr, zrzucając w dół doniczki z czarnymi kwiatami.
- Czego chcesz? - odezwał się, siedzący pod oknem chłopak. Odchylił głowę, ukazując mleczną karnację skóry. Spróbował skupić się na źródle głosu, lecz zobaczył tylko cień, odznaczający się rozmazanymi konturami na tle ciemnego nieba. Gwiazdy lśniły nad dalekimi, ośnieżonymi szczytami gór, tworząc drogę mleczną. Tak podobną do mleka, którym zalewał poranną kawę.
- Czego chcę...- odezwał się usypiającym głosem mężczyzna, zgniatając stary, pożółkły papier. - Twojej duszy.
Chłopak wstał. Trzęsącą się ręką dotknął ramienia mężczyzny.
