Podczas tej dalszej wyprawy codziennie, każdemu z nas, śniły się nasze najgorsze koszmary, czyli dziś przed świtem, tak jak zwykle, obudziłam się zlana potem. Mnie oczywiście nasiliły się te mary o tym niedoszłym gwałcie. Tylko że teraz normalnie potrafiłam o tym mówić i myśleć, bez żadnego bólu czy strachu, a to wszystko dzięki mojemu NARZECZONEMU. To właśnie on zmieniał mnie pod każdym względem, ale to ta dobra strona. Kiedyś, będąc wściekłą — potrafiłabym zabić, no może tylko mocno poharatać, ale chyba każdy mnie zrozumiałby. Gdyby, oczywiście znalazł się na moim miejscu.
W tej właśnie chwili spojrzałam rozmarzona na jego twarz, która podczas snu, wygląda niczym najniewinniejszy na świecie Anioł Stróż. Nachyliłam się nad nim lekko i złożyłam na jego ustach delikatny niczym muśnięcie motyla — pocałunek. Na co on mruknął i uchylił swe czekoladowe oczęta. Mocniej mnie do siebie przyciągnął i z wielkim, choć nadal zaspanym uśmiechem zapytał:
- Skarbie, dlaczego budzisz mnie tak wcześnie?
- Śnił mi się znowu ten koszmar, wybacz mi za to. - poprosiłam i wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.
- Nie mam czego, mój Aniele. Kocham cię i zamierzam o ciebie dbać, jak najlepiej potrafię. - przyrzekł szczerze.
- Też cię kocham i ja sama również chcę i obiecuję się o ciebie troszczyć... - już zamierzałam go mocno pocałować, ale coś nam przerwało, a raczej ktoś...
- Przepraszam, że przeszkadzam, gołąbeczki, ale mamy poważną sprawę do omówienia. - Edek wytłumaczył. - Tak, więc za dziesięć minut widzimy się w sali dowodzeń. - dodał na odchodnym.
- Zaraz przyjdziemy. - odpowiedział mu Kaspian, wstając z łóżka i ubierając spodnie.
Chwilkę później i ja podniosłam się, ubrałam czarne spodnie, koszulę w kratę, czerwoną wstążkę wplotłam we włosy i zrobiłam koka.
- Dobra, to możemy już iść? - zapytał, łapiąc dłonią za klamkę.
- Tak, możemy. - oświadczyłam pewnie i podeszłam do niego.
Otworzył przede mną drzwi i się pokłonił. Dygnęłam lekko i przeszłam dalej. Po chwili, kiedy zrównał się ze mną krokiem, wybuchliśmy zgodnie śmiechem. Dotarliśmy do pomieszczenia i weszliśmy do środka, tam czekali na nas już pozostali. Od razu zaczęliśmy omawiać szczegóły, opracowywaliśmy mapy oraz główkowaliśmy się nad tajemnicą Błękitnej Gwiazdy. Niewiele zmieniliśmy z naszych poprzednich postanowień. Tylko kierunek z północnego na północno-wschodni.
Potem weszliśmy na pokład i zaczęliśmy się pojedynkować. Ja postanowiłam wypróbować możliwości Leona, natomiast pozostał pary to: Edek i Zuza, Łucja i Kornelia, Piotrek i Kaspian. Pary zostały dobrze dobrane. Każdy z nas walczył niemal idealnie.
- Wiem, że jestem Królową, ale nie musiałeś przede mną klękać! - zawołałam rozbawiona w momencie, kiedy powaliłam chłopaka Zuzy na kolana.
- Ależ, Wasza Wysokość, tak trzeba. - również wybuchnął śmiechem.
Chwilę później pozostali również zakończyli swoje "boje". Zobaczyłam wiadro z wodą stojące przy drzwiach. Powoli podeszłam do niego i wzięłam w swoje ręce. Upatrzyłam sobie ofiarę i podbiegłam do niej, wylewając wodę na głowę. Usłyszałam przeciągły zdezorientowany krzyk Kaspiana i wiele śmiejących się do rozpuku głosów.
***
Kilka dni później, noc
Nadal błądziliśmy bez celu po tych nieznanych nam wodach. Coraz częściej czuliśmy głód przygód, ponieważ żadnego lądu na horyzoncie, jak nie było, tak nie ma. Nocą często najlepiej się mi myślała, więc teraz, zamiast spać podziwiałam gwiazdy. Patrzyłam na nie, poszukując odpowiedzi i tej tajemniczej Błękitnej Gwiazdy. Gdy tak o niej rozmyślałam, nagle poczułam, jak z mojej piersi wypływa struga niebieskiego światła. Później ja sama uniosłam się i zaświeciłam tym pięknym kolorem, moje zwykłe ubrania zamieniły się na piękną błyszczącą suknię, włosy pojaśniały i uniosłam w stronę gwiazd.
CZYTASZ
Descendant of the Great Lion
FantasyDanielle to z pozoru przeciętna dziewczyna, żyjąca w ciężkich czasach - podczas nalotów bombowych w Anglii. Ona nigdy nie czuła się swobodnie wśród otaczających ją ludzi, była odmieńcem w świecie, w którym nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca. ...