Mina podeszła do patrzącej się w lustro Chaeyoung i położyła swoje dłonie na jej barkach. Dziewczyna miała przewieszony przez szyje stary aparat przyjaciółki. Był ostatni dzień lata. Ostatni dzień, w którym mogły pójść na pole znajdujące się przed ich małym, żółtym domkiem i zatrzymać czas w miejscu. Chociaż gram czasu. Bo kiedy dziewczyny zatracały się w promieniach słońca i szumie zboża, wszystko inne przestawało istnieć a między nimi znajdował się tylko aparat.
-Chodźmy.- Mina złapała rękę drugiej dziewczyny i pobiegła z nią przez cały salon aż na taras a później w stronę ulicy. Nawet nie założyły butów, tylko od razu znalazły się na drodze prowadzącej do miasta. Nie było tu dużego ruchu. Domów w tej okolicy było jak na lekarstwo toteż nie trzeba było się ograniczać. Zdjęcia na środku teoretycznie niebezpiecznej drogi? Bardzo proszę. Krzyki po 22 które słychać było z kilometra? Żaden problem. Dziewczyny czuły się tu swobodnie. Jak nikt inny.
-Gotowa?- Chaeyoung krzyknęła w stronę przyjaciółki. Ten krzyk był pełen szczęścia. Chae ceniła te chwile kiedy mogła być z Mi. Niczego innego nie potrzebowała.
-Gotowa!- Z ust Miny dało się usłyszeć głośny śmiech. To właśnie w niej uwielbiała. Ten pełen radości, piękny śmiech dający każdemu siłę.
Pierwsze zdjęcie wyszło z aparatu. I drugie. I trzecie. I wiele następnych. Aż do zachodu słońca. Kiedy gwiazdy pokazywały się na ciemnym niebie, dziewczyny kładły się pośród zbóż i obserwowały je z takim natchnieniem że nie mogły przestać. Każda kolejna godzina spędzona razem sprawiała że w ich sercu wytwarzało się poczucie że za żadne skarby nie mogą stracić tych chwil. Zdjęcia im nie wystarczały. One potrzebowały siebie nawzajem.
-Wracasz jutro do pracy, prawda?- spytała Miny Chaeyoung.
-Niestety...- Obie dziewczyny posmutniały. Całe dnie razem odejdą w zapomnienie na cały kolejny rok. Tak jakby nigdy przedtem nie istniały. Jakby ich nie było. Jedynymi potwierdzeniami tych chwil były zdjęcie które zostaną przywieszone na ścianie w salonie i będą wisieć tam z resztą innych.
-Naprawdę musisz? Nudno będzie bez ciebie.- Zerwał się chłodny, letni wiatr. Sprawiał że pojedyncze kosmyki włosów poruszały się w jedną i drugą stronę łapiąc kontakt ze zbożem. Jakby porozumiewały się nawzajem.
-Wrócę wieczorem i spróbujemy nadrobić cały stracony czas. Obiecuję ci...- Dziewczyny jeszcze długo leżały pośród żółtego zboża i obserwowały niebo. W pewnym momencie Chaeyoung zaczęła przysypiać.
-Zaśpiewasz mi kołysankę?- Chae uwielbiała kiedy Mina jej śpiewała. Miała głos anioła. Zawsze pomagała jej usnąć kiedy były małymi dziewczynkami. Polegały na sobie nawzajem jak na nikim innym. Mina zaśmiała się słodko i usiadła po turecku.
-Jasne..- jej lekki głos zaczął lecieć razem z wiatrem kiedy pierwsze słowa kołysanki wyleciały z jej wnętrza. Poruszała nią każde najmniejsze drzewo, każdy najmniejszy liść i oczywiście serce Chae. Gdy słyszała w uszach delikatny i ujmujący głos przyjaciółki to odlatywała gdzieś daleko. Gdzieś gdzie nikt nie mógł dotrzeć. Usypiała coraz szybciej i szybciej. Jedyne co czuła to ciepło na sercu kiedy Mina złapała ją za rękę i pocałowała w usta z taką miłością której nigdy nie czuła. Mimo iż Mina dawno zaprzestała śpiewu to ona nadal go słyszała. Gdzieś z tyłu głowy, w środku serca. A teraz, kiedy Mi stała się jej jedyną kobietą, ta kołysanka zostanie z nią na zawsze. Na wieczność.
Poczuła że kobieta łapie ją w tali i bierze na ręce. Chaeyoung była mała i lekka więc Mina nie miała z tym problemu. Ostatnimi siłami Chae powiedziała jej ciche „Kocham cię" a później zapadła w głęboki sen. Mina uśmiechnęła się i podarowała jej ostatni pocałunek tego dnia. Zaniosła ją do domu pośród wiatru i zapachu zboża.
A zdjęcia i aparat pozostały na polu dopóki nocny deszcz nie zabrał ze świata tych kilku cennych rzeczy, które już na zawsze pozostaną w ich sercu.
Na zawsze.
Lullaby by Nana
CZYTASZ
𝐋𝐮𝐥𝐥𝐚𝐛𝐲 -michaeng-
Fanfictionkiedy w powietrzu rozchodzi się zapach zboża a twoje włosy, rozrzedzone przez wiatr świecą od słońca i gwiazd na niebie