Min Yoongiego poznałem, gdy miałem dziesięć lat. Był wtedy niskim (chociaż niewiele urósł od tamtego czasu) dwunastolatkiem z przerażająco bladą skórą i czarnymi włosami, które opadały mu na oczy. Dzięki swojej przeprowadzce zyskał wdzięczne przezwisko chłopaka z Daegu, który okazał się niezwykle przyjaznym dzieciakiem i szybko nawiązał przyjaźń z Namjoonem. Mimo że był moim sąsiadem to unikałem go, jak ognia uważając, że znajomość z Seokjinem mi w zupełności wystarcza. Wiele się nie pomyliłem.
Nasza pierwsza konwersacja (dokładniej rzecz ujmując to Yoongi mówił) nawiązała się trzy lata później, gdy w ciepłe lipcowe popołudnie opalałem się w ogrodzie przy basenie słuchając piosenek z radia i co jakiś czas odpisywałem Jinowi na wiadomości. Mój wakacyjny relaks przerwał donośny plusk wody, która na nieszczęście wylądowała na mojej rozgrzanej skórze powodując tym samym nieprzyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Nonszalancko zsunąłem przeciwsłoneczne okulary z nosa, aby tuż za brązowym płotem zobaczyć wystający czubek głowy czarnowłosego chłopaka. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, a Yoongi po chwili ukazał szereg swoich białych zębów w o wiele za szerokim uśmiechu.
- Cześć sąsiedzie! - usłyszałem radosny głos chłopaka. Patrzyłem z zażenowaniem na ledwo co wystającą twarz uśmiechniętego nastolatka. - Mógłbyś podać mi piłkę? - spytał wskazując palcem na pomarańczową zabawkę, która unosiła się na wodzie.
Z powrotem nasunąłem okulary, aby nie raziło mnie słońce po czym z gracją wstałem z leżaka. Owinąłem się białym szlafrokiem, żeby ten nastoletni zboczeniec nie widział mojego ciała. Wziąłem do ręki telefon, który leżał na małym stoliku, a już po chwili z wyraźnym prychnięciem pod nosem obróciłem się w stronę mojego domu i ruszyłem na taras, gdzie były otwarte drzwi balkonowe. Słyszałem, jak chłopak coś za mną krzyczy, ale zignorowałem jego egzystencję znikając w środku salonu. Przez szybę w kuchni widziałem, jak mój sąsiad nieporadnie przeskakuje przez płot, a następnie nurkuje w basenie, aby odzyskać utraconą piłkę do koszykówki.
Od tamtej pory na szkolnych korytarzach posyłaliśmy w swoją stronę niezbyt przyjazne spojrzenia, ale przynajmniej Min Yoongi nie otwierał ust w moim kierunku z czego byłem niesamowicie zadowolony. W międzyczasie ten niepozorny chłopaczek nabrał trochę mięśni i wyprzystojniał. Może nie przepadałem za nim, ale nie byłem ślepy. Jednak wtedy nastolatek zaczął uczęszczać do liceum, więc nie widziałem go tak często, jak wcześniej. Czasami z okna z mojego pokoju widziałem, jak przemyka się przez nasze podwórko, aby pozbierać wszystkie piłki do koszykówki, które jakimś dziwnym trafem lądowały akurat na naszej posesji.
Gdy miałem szesnaście (prawie siedemnaście) lat Seokjin zabrał mnie na ognisko pożegnalne maturzystów, które co rok było urządzane w naszym mieście w starej leśniczówce nad jeziorem. Ze względu na mojego przyjaciela zgodziłem się pójść na tą marną imitację imprezy, której motywem przewodnim był alkohol. Nie łudziłem się, że Yoongiego tam nie będzie. Zdziwiłbym się, gdybym nie zastał tam mojego sąsiada, który dzięki znajomości z Namjoonem uczęszczał na wszelkiego rodzaju imprezy, aby potem późną nocą zataczać się na swoim podjeździe przez alkohol krążący w jego krwiobiegu.
Piłem butelkę białego, półsłodkiego wina z Seokjinem na pół i rozmawiałem z nielicznymi osobami, które kojarzyłem i tolerowałem. Na tym feralnym ognisku poznałem o rok młodszego Jungkooka, który przylgnął do naszej dwójki na kolejne lata, jak rzep do psiego ogona. Chłopak mimo że był trochę nieogarnięty to zachowywał się całkiem uroczo, więc rozmawiałem z nim popijając wino dopóki kubeczek nie okazał się pusty, a ja postanowiłem udać się do środka domku, aby uzupełnić alkohol. I w tym feralnym momencie wpadłem na Min Yoongiego, który w najmniejszym stopniu nie wyglądał na trzeźwego.
- Cześć sąsiedzie. - przywitał się, jak zwykle ze swoim okropnie szerokim uśmiechem. Jego dentysta musiał być z niego naprawdę dumny. - Nie wiedziałem, że tacy grzeczni chłopcy, jak Ty chodzą na takie spotkania towarzyskie. - zaśmiał się, jakby właśnie usłyszał całkiem dobry żart podczas, gdy ja stałem z neutralną miną chcąc tylko wrócić do Seokjina i nowo poznanego dzieciaka.
- Przesuń się. - westchnąłem przewracając oczami.
I choćbym nie wiem, jak bardzo chciał sobie przypomnieć, jakim cudem skończyłem z nim siedząc na jednej z kładek przy jeziorze to do tej pory nie wiedziałem, co mnie opętało. Kolejne co pamiętałam to nieprzyjemnie długa droga powrotna do centrum miasteczka, aby znaleźć się w swoim domu i wyspać. Gdy wstałem następnego dnia na mojej szafce nocnej leżała biała kartka w kratkę niechlujnie złożona na cztery części. Notatka była bardzo krótka, ale wystarczająco konkretna, abym w momencie poderwał się z łóżka i pobiegł do lustra znajdującego się w łazience.
Nie mogłem uwierzyć, że na mojej pięknej, karmelowej szyi znajduje się bordowy ślad zrobiony przez znienawidzonego dzieciaka z domu obok. Szybko owinąłem się białym szlafrokiem i z zamiarem odwiedzenia mojego sąsiada zbiegłem po schodach na parter, aby po chwili ruszyć ku furtce znajdującej się tuż przy żelaznej bramie. Jednak zanim zdążyłem do niej dojść to znajomy jeep Namjoona odjechał z piskiem opon wzdłuż naszej ulicy, a na miejscu pasażera zobaczyłem postać Min Yoongiego we własnej osobie. Wybiegłem, jak najszybciej na chodnik, aby zobaczyć znikający samochód za zakrętem.
- Hej, pocałuj mnie w tyłek Min Yoongi! - krzyknąłem z frustracji kopiąc w metalowy śmietnik nogą.
Wiedziałem od Seokjina, że chłopak wyjechał na studia do Seulu wraz z Namjoonem. I powinienem się cieszyć, że pozbyłem się tej podróbki sportowca z mojego życia, a jednak niepozorna malinka oraz wyrwana kartka z zeszytu od matematyki zakorzeniły się w mojej głowie prawie tak mocno, jak kilka słów, które przeczytałem pamiętnego dnia, gdy Min Yoongi wyjechał z miasta.
" Miło było Cię poznać Park Jiminnie. Twoje usta są o wiele lepsze, gdy mnie całują, a nie rzucają wyzwiskami w moją stronę. - Yoongi :)"
###
witam, zapraszam, weźcie popcorn i się rozgośćcie.
CZYTASZ
hey, kiss my ass! [yoonmin]
RandomJimin zapisał się na zajęcia z baletu i otrzymał przydomek Królowej Śniegu. Yoongi kochał koszykówkę, a jego charakter był niczym aktywny wulkan. lub Gdzie Jimin nienawidził tych napakowanych sportowców, a Yoongi nie potrafił zrozumieć co takiego fa...