Chapitre 2

391 21 3
                                    

- Krwawisz- spostrzegłam maleńką stróżkę krwi płynącą po policzku chłopaka. Alex przyłożył rękę do swojej brwi.

-Cholera ,faktycznie.

- Jezu, jestem taką sierotą-wymamrotała Maddie- Choć do mnie, mam w domu apteczkę- zaproponowała szybko. Co ja robię? On może być gwałcicielem albo mordercą. Ale to ja go uszkodziłam- Maddie szybko zakończyła konwersacje sama ze sobą.

-Hej Maddie, nie przejmuj się mną tak. Nie wykrwawię się- z uśmiechem odpowiedział.

- Ale moje sumienie nie da mi spokoju.

-Eh, no dobrze.

Ruszyliśmy do mojego domu. Alex co chwila zerkał na mnie co musiało dziwnie wyglądać bo ledwo sięgałam mu do brody.

-Jestem brudna?-spytałam.

-Nie, ale masz liścia we włosach-odpowiedział i sięgnął do włosów Maddie aby go wyciągnąć- i piękny kolor włosów- dodał z uśmiechem. Jeju, nikt ni niczego takiego nie powiedział. Zarumieniłam się.

-To kolor , który odziedziczyłam po mamie.

Przez resztę drogi prowadziliśmy lekką rozmowę .Właśnie dotarliśmy do mojej bramy. Zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu kluczy, ale ich nie znalazłam.

-Cholera-mruknęłam. Szybko zadzwoniłam domofonem pod 11 gdzie mieszkał mój nowy sąsiad ,z którym się zdążyłam zaprzyjaźnić.

-Radek, otwórz, to ja.

-Maddie, czy twoje sieroctwo znów się objawiło ,lecz tym razem jako zapomnienie kluczy?-zadrwił.

-PO prostu otwórz drzwi- denerwuje mnie a zarazem zrobiło mi się głupio przy Alexie. Jak na razie stoi cierpliwie i ukrywa uśmiech. Chyba myśli ze nie zauważę.

- A co jesteś gotowa zrobić za spełnienie twojej prośby-on przegina, ale taki już był. Da się to stwierdzić po pierwszych 20 min znajomości.

-Jeśli do cholery nie otworzysz tych drzwi to cię wykastruje-Oj, chyba zaczęłam krzyczeć. Ale wstyd mi  się zaczęło robić przy chłopaku, który teraz ewidentnie się już z nas śmieje. Oh, on ma dołeczki. Są piękne .Bzzzzzzzzzz. wreszcie! Szybko zajechaliśmy windą na 3 piętro. Wyciągnęłam zapasowy klucz z pod doniczki i wpuściłam Alexa.

-Rozgość się a ja pójdę do łazienki i przyniosę apteczkę.

Szybko pobiegłam do łazienki. Przy okazji umyłam twarz i przyjrzałam się w lustrze. Jak na takie przygody jeszcze nie wyglądałam źle. Poprawiłam kitkę i wyszłam. Alex siedział w salonie. Przyglądał się moim książkom głaszcząc mojego psa rasy husky.

-Tajski, nie zaczepiaj gościa-pouczyłam psa ponieważ mój Tajski(nazwany od mojego ulubionego żużlowca Taia Woffindena) uwielbiał się pieszczochać oraz bawić.

-Nic się szkodzi. Uwielbiam psy, szczególnie husky, są urocze-odparł Alex głaszcząc Tajskiego za uchem.

-Maddie, czym się zajmujesz?-nagle spytał.

-Jestem prawniczką-odparłam , podchodząc i kładąc apteczkę na stoliku.

-Ja też-odparł z uśmiechem-Okazuje się ze mamy ze sobą wiele wspólnego. Oh, bardzo bym chciała. Maddie cóż to za myśli? Ty nie latasz za chłopakami. Lecz gdy patrzyłam na Alexa, chyba powoli zmieniałam zdanie.

BONJOUR MES CHOUCHOUS^^

 Mamy 2 rozdział SOUS LE COURANT

Sorki ze tak długo

Zachęcam do czytania, votowania i komentowania!!!! ^^

Sous le courantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz