Pierwsze zajęcia, jak co roku, odbyły się spokojnie. Zaczynali od prostych zadań, za które można było zdobyć punkty dla swojego domu. Pameli i Michaelowi udało się uzyskać po dziesięć punktów na Zaklęciach dla Hufflepuffu. Przeważnie czwórka przyjaciół miała razem zajęcia, jednak kiedy nadeszła kolej na Eliksiry, Swan i Jenkins ulotnili się na Historię Magii. Jasnowłosa oraz rudowłosa czekały na rozpoczęcie już czwartej lekcji.—Jestem ciekawa, jakim nauczycielem okaże się Slughorn — zagadnęła do przyjaciółki Sierra.
Wildhood uniosła jedną brew do góry i spojrzała na dziewczynę.
—Wiem jedno, będzie inaczej niż z Snape'em - odparła i wróciła do szkicowania czegoś w zeszycie.
Mieli jeszcze kilka minut, powoli zaczęli zbierać się pozostali uczniowie, którzy się zapisali. W jednym kącie stała Hermiona Granger i Luna Lovegood i o czymś dyskutowały. Gdzie indziej jeszcze stało kilka Krukonów oraz Gryfonów. Z Puchonów byli także Hektor Grace i Danielle Price. Dopiero w chwili gdy Pamela spojrzała na zakręt na kolejną część korytarza, zauważyła idącą grupkę Ślizgonów. Na ich czele szedł, rzecz jasna, Malfoy.
— Jeszcze ich tu brakowało — syknęła Sierra, która zazwyczaj była spokojną i miłą dziewczyną, jednak, niektórzy ze Slytherinu wywoływali u niej złość i podirytowanie.
Jasnowłosa nie zwróciła szczególnej uwagi na ten komentarz, bardziej skupiła się na gromadce Ślizgonów, w której również znajdował się Nott. Chłopak jej nie widział i tylko słuchał wywodu Pansy Parkinson o zachowaniu jej jednej współlokatorki. Po chwili Pamela wróciła do swojej pracy nad koliberkiem, o którym czytała ostatnio. Spodobał się jej ten ptak, gdyż choć mały to zachwycał swoim wyglądem i szybkością poruszania drobnymi skrzydłami. Zostało dorysowanie kilku elementów, lecz właśnie przyszedł profesor. Horacy otworzył salę, do której musiała jako pierwsza wejść Parkinson. Za nią podążyli kolejni i właśnie wtedy Theodor spojrzał na Puchonkę, którą uderzył przez przypadek, ale trwało to tylko chwilę, ponieważ Zabini popchnął go, aby wszedł wreszcie do pomieszczenia.
Cała grupa uczniów ustawiła się za stołem, który był obładowany przeróżnymi eliksirami. Horacy rozpoczął lekcje, przedstawił się i opowiedział krótko o swojej osobie, co raczej nie interesowało żadnego ucznia. Nagle do sali wparowali Harry Potter i jego wierny towarzysz, Ronald Weasley. Pamela wywróciła oczami. Nie chciała nawet wiedzieć, co oni tutaj robią, skoro to sieroty w przyrządzaniu mikstur. Oboje wzięli podręczniki z pułki i ustawili się z tyłu za innymi.
— Może ktoś ma ochotę powiedzieć, co to za substancja? — zapytał nauczyciel. Ręka Sierry wystrzeliła do góry w tym samym czasie, co Hermiony. — O! Bardzo mnie cieszy takie zaangażowanie już na pierwszych zajęciach! Zapraszam panienkę Dawson, tak?
Rudowłosa podeszła do stołu i zajrzała do kociołka.
— Amortencja. Napój miłosny, który powoduje głębokie zadurzenie. Każdy czuje inny zapach przyjemny dla niego.
— Doskonale! — Slughorn klasnął w dłonie. —Możesz nam opisać, co ty czujesz?
Ponownie się nachyliła i po momencie odpowiedziała:
— Boisko do quiddicha, spalone drewno i gorąca czekolada? Chyba to to.
Nauczyciel jej podziękował i wyznaczył dla nich pierwsze zadanie. Przygotowanie Felix Felicis. Wszyscy zajęli stanowiska. Wildhood miała po swojej prawej stronie Danielle, a po lewej Sierre. Całą instrukcję mieli w książkach, więc Horacy się ulotnił i zostawił wszystko w ich rękach. Pamela próbowała się skupić, ale już pierwsze czynności jej nie wychodziły. Słyszała jak co jakiś czas komuś wybucha kociołek lub wydziela się dziwny płyn. Gdy próbowała ciąć czy mieszać, zawsze szło coś nie tak.
Minął czas, a dookoła panował ogromny bałagan, jakby przez klasę przeszedł huragan. Każdy wyglądał źle. Rozczochrane włosy, podarte i podpalone szaty. Niektórzy do tego kaszlali dymem.
— A Potter użył jakiegoś zaklęcia, że wygląda normalnie? — powiedziała cicho Danielle do Pameli.
Dziewczyna spojrzała na pupilka Gryffindoru. Wyglądał wręcz idealnie w porównaniu do wszystkich. Po sali zaczął chodzić Slughorn oraz oceniać stworzone "eliksiry". Po obejściu obwieścił, iż jedynie Harry'emu udało się stworzyć idealne Płynne Szczęście. Sierra i Pamela były zawiedzione i złe, że to nie im wyszło , jednak i tak pogratulowały okularnikowi. Następnym razem zachwycą profesora.
Wieczorem na kolacji wszyscy szczególnie poruszali temat jakiejś plotki na temat Krukonki i Puchona. Z każdej strony można było słyszeć szmery i widzieć ukradkowe spojrzenia na stoły Ravenclawu oraz Hufflepuffu.
— Wątpię, aby Will zaczął spotykaś się z jedną z koleżanek Priscilli — Helena nie mogła sobie odpuścić skomentowania całej sytuacji. — Na pewno coś jeszcze czuje do Gabrieli.
— Nie zagłębiaj się w te plotki, bo jeszcze się to na tobie odbije — skorciła ją Pamela popijając herbatę z imbirem.
— Przesadzasz — machnęła dłonią mulatka. —Co wy o tej sytuacji sądzicie?
— Dopiero zaczęła się szkoła, głupio tak już tworzyć plotkę — odezwał się Swan. — I niech robią, co chcą. Życzę mu szczęścia czy to z Gabrielą czy Rozalią.
— A ty Sierra?
Nawet Wildhood podniosła wzrok z nad szkicu, aby dowiedzieć się, jakie zdanie ma jej przyjaciółka, lecz ta nic nie odpowiedziała, a tępo patrzyła przed siebie na stół Gryfonów. Pamela zrobiła to samo i już wiedziała, co jest przyczyną milczenia rudowłosej, a raczej kto. Od dawna domyślała się, że coś dziewczynę ciągnie do samego Harry'ego Pottera, dlatego na zajęciach z nim mało mówiła, a zarazem była aktywną uczennicą.
— SIERRA — krzyknęła Jenkins, na co odwróciło się pół Hogwartu i w tym również obserwowany Gryfon.
Dawson natychmiast się otrząsnęła i zarumieniona wściekle spojrzała na przyjaciółkę.
— Nie obchodzą mnie te twoje plotki — burknęła. Chwyciła jabłko i ruszyła w stronę wyjścia.
— Brawo Hel — skwitował blondyn, biorąc do ręki tosta.
— No co?
— Pójdę sprawdzić, czy przynajmniej rumieńce zniknęły z jej twarzy.
Pamela zamknęła zeszyt do szkicowania i podążyła za rozgniewaną Puchonką. Przed Wielką Salą jej nie było, więc musiała udać się do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu. Skręcając w kolejny korytarz o mało nie wpadła na kogoś. W ostatniej chwili zatrzymała się i była w szoku, że do zderzenia mogło dojść pomiędzy nią a tym samym chłopakiem z domu Węża.
— Wybacz — zaczęła. — Znowu się śpieszyłam...
— Nie ma problemu — Theodor posłał jej delikatny uśmiech.
Ona znowu mogła patrzeć w jego zielone oczy.
— Już się usuwam z drogi — wyminęła go i tylko się uśmiechnęła.
Nott ponownie zapomniał o spytanie ją, jak się nazywa. Szedł właśnie trochę spóźniony na kolację. Zajął miejsce obok Malfoy'a i Daphne Greengrass. Blondyn musiał spytać, gdzie był tak długo, bo miał przecież tylko jako Prefekt zanieść zapasy łusek smoka do składzika.
— Sprawdzałem, czy nikt nie szwęda się w tamtych okolicach — skłamał.
— Po co? Nie masz dzisiaj obchodu — dociekała Daphne.
— Dla czystej przyjemności — to było ostatnie zdanie Theodora w tej rozmowie.
Draco odpuścił, bo wiedział, że przyjaciel już nic więcej nie powie. Theo zawsze był bardziej skryty, przy tym tajemniczy, ale innym Ślizgonom to nie przeszkadzało. Szanowali jego osobę za opanowanie w różnych sytuacjach oraz za wsparcie, jakim darzył swoich najbliższych. To go wyróżniało spośród pozostałych uczniów Slytherinu.
CZYTASZ
wartość // theodor nott (draco malfoy)
FanfictionSzósty rok Pameli w Hogwarcie miał być z założenia tym lepszym od pozostałych. Puchonka pragnęła chociaż trochę poczuć się wolna. W tym mieli pomóc jej przyjaciele oraz pewien uczeń w jej wieku z domu węża.