9

229 27 10
                                    

Per. Narratora

Tord był dobrym dzieckiem. Jednak Paul i tak odebrał telefon z przedszkola, który nic dobrego nie wróżył.

-Paul Ter Voord? Nazywam się Missy Backer, dzwonię w sprawie Torda-usłyszał delikatny kobiecy głos.

-Coś mu się stało?-Paul zaniepokoił się.

-Nie, chodzi o to, że bił się z kolegą i prawdopodobnie złamał mu noc i rozciął łók brwiowy czymś ostrym. Może Pan w tej chwili przyjechać?

-Jasne, już się zbieram. Dowidzenia -rozłącza się. -Pat, chodź szybko. Jedziemy po Torda, dzwonili z przedszkola-czym prędzej zaczął się zbierać. Dziś oboje mieli na później do pracy więc pili kawę na balkonie.

-Co się stało? -Pat zamknął drzwi balkonowe i szybko założył trampki.

-Tord zrobił krwawą maskare w szkole..cholera miałeś rację żeby nie pozwolić mu oglądać tego z nami-Chwycił klucze do samochodu, portwel i telefon.

-Ja zawsze mam rację-wywrócił oczami-jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?

Wyszli z domu i wsiedki do samochodu. Od razu ruszyli w stronę szkoły łamiąc przy tym przepisy aby zdążyć zobaczyć dzieciaka, którego Tord pobił i oczywiście aby ich syn nie musiał za długo wysłuchiwać przedszkolanek i ich piekielnego gadania o tym jaki jest okropny.

W przeciągu 7 minut dotarli na przedszkolny parking. Paul pobiegł pierwszy a Pat ustawił auto na odpowiednim miejscu. Gdy Paul wszedł do środka, dostrzegł Torda na ławeczce koło drzwi prowadzących do sali. Był obkrążony przez dwie sprzątaczki, jedną przedszkolanke, dwie Kucharski i jeszcze sekretarkę. Gdy Tord zobaczył Paula od razu się rozweselił i zachował twarz w kolanach bo wiedział, że nie ma powodów do śmiania się.

-Dzień dobry. Gdzie jest Manu Missy?

-Dzień dobry, już ją wołam-sekretarka wstała i weszła do sali.

Paul wziął Torda na ręce. Ten od razu się uśmiechnął jakby dumny z siebie. Oparł ręce o ramiona Paula i obserwował co się dzieje z uśmiechem.

Pozostałe sprzątaczki i inne takie zniknęły a zamiast nich pojawiła się kobieta wzrostu Paula. Typowa blondynka o typowych niebieskich oczach w typowej różowej sukieneczce.

-Dzień dobry. Czy Tord wyjaśnił już czemu to zrobił? Nam nie chciał za wiele powiedzieć

-A co Pani mówił? - zapytał Paul widząc Patryka wchodzącego do środka przedszkola.

-Tylko tyle, że Kornel sobie zasłużył i, że pan go wszystkiego nauczył

- Słucham? Tord o co chodzi?

-No bo Kolnel bije inne dzieci-Tord natychmiast zmarszczył swoje małe brewki. Wyglądał na wręcz oburzonego a jego mały, piskliwy głosik i niepoprawne wypowiadane paru literek dodawały mu słodyczy.

-Ma Pani problem z jednym dzieckiem i ma cierpieć cała klasa? A jak znajdzie się dzieciak, który mu się postawi i spuści mu łomot to kto jest tym złym? - Paul zwrócił się z pretensjami do przedszkolanki.

-Znaczy..Tord powiedz nam co się stało dokładniej

-Bo on bije wsystkie dzieci i tata mówił, ze jak się bije to tak zeby nikt nie widział a pani wysła z klasy i go pobiłem jak w klwawej masakse!-chłopiec patrzył na nauczycielkę jak co najmniej na nie myślącą. Dla niego to było oczywiste.

-Napuścił Pan syna na to aby się bił?

-Wyszła pani z klasy zostawiając dzieci same bez opieki?

-Paul zachowuj się-Patryk podszedł i wziął Torda na ręce-Naorawdw przepraszamy za to co się stało. Nie uczyliśmy go żeby bił inne dzieci tylko po prostu w przedszkolu jest różnie więc pokazałem mu jak się bronić przed innymi. No powiedzmy, że przed takim Kornelem

-Tamten chłopiec ma złamany nos i rozcięty łók barwiowy-skarciła Paula i Patryka wzrokiem.

-Sam upadł na ten ostly luk stoła, ja go tylko popchnąłem zeby zostawił Erica a potem go złapałem tak za usy i go tak z kolanka!-Karmelek był naprawdę dumny z tego co zrobił.

-Tord wiesz, że mogłeś zrobić mu krzywdę? I nawet ją zrobiłeś?-Uspokajał go Pat.

-To niech mnie nie bije!-Tord spojrzał na niego zły.

-Dobra dobra. Szlaban na wychodzenie na plac zabaw cie szybko uspokoi-Pat przytulił chłopca do siebie a ten marudził mu w ramię. - Czy będzie trzeba zapłacić jakieś odszkodowanie? Coś w tym stylu?

-Nie, szkoła zajmuje się takimi sprawami ale radzę skontaktować się z rodzicami Kornela i przeprosić.

-Dobrze a kiedy zajmiecie się Kornelem?

-Co ma Pan na myśli?

-Bije inne dzieciaki, przez niego każdy przedszkolak może przychodzić do domu w siniakach a pani nic z tym nie zrobi?

-No..stosujemy karne krzesełko

-A ja proponuję wnieść prośbę o wydaleniu go z tej placówki. Skoro Pani sobie z nim nie radzi a nasz syn tak, to równie dobrze można przy okazji usunąć z tąd Panią-Patryk był poważny. Do tego był wyższy od przedszkolanki o głowę. Najwidoczniej się zacieła.-Tord biegnij zmienić butki, zabieramy cię wcześniej-Patryk kucnął i postawił chłopca na podłodze a ten od razu pobiegł do szatni.

-Mam nadzieję,że ta sprawa szybko się wyjaśni-Patryk spojrzał na Panią Missy surowo a ta kiwnęła głową i zachowała się w klasie.

-Nadęta jędza-skomentował Paul.

-Misiek ty już siedź cicho, gdyby nie ja to by była awantura-wstał.

-No ale sama widzisz jaka niesprawiedliwa z niej jędza-marudził.

-Widzę, widzę. Leć pomóż małemu wziąść plecak bo władował tam dużo zabawek i będzie mu ciężko a ja zaczekam w samochodzie-Wyższy cmoknął Brwistego i wyszedł.

Następnie Paul pomógł zmienić buty synowi. Wziął za niego plecak a go samego za rączkę i poszli razem do samochodu.

-Ja umiem sam!-krzyczał gdy Paul zapinał go w foteliku.

-No dobrze bohaterze. Zapnij się sam-uśmiechnął się do syna i usiadł z przodu. Szarookiemu przypieli fotelik na środku dzięki czemu mógł widzieć co się dzieje z przodu.

-Tordi wiesz, że to było nieodpowiedzialne? Tobie też mogła stać się krzywda-Patryk spojrzał na chłopca zatroskanymi oczami.

-No ale on zasłuzył...

-Wiem kwiatuszku. Sam chętnie go pobił ale wrobiłeś w to tatę. Mogłeś nie mówić, że on ci kazał się bić tak aby nikt nie widział

-Ale to plawda, pani mi zazdlości taty-skrzyzował rączki.

-Heh może i tak. W każdym razie masz się więcej nie bić dobrze? Po prostu od razu mówić to Pani chyba, że jej nie ma to.. - Paul przerwał jego wypowiedź.

-To biegnij do dyrektora mały! Skraż, że Kornel kogoś i boję i, że Pani nie ma w klasie! Niech ma suka na zdrowie!

-Paul! - Patryk uderzył go w tył głowy.

-Ale tak masz robić, Tord. Nie słuchaj innych-Paul masował się po głowie.

-Tak! - uśmiechnął się Tord.

-Eh..oboje tacy dziecinni-Pat wywrócił oczami a Paul włączył silnik. - I dziś posiwdzisz u Pani Helen  dobrze? Odbierzemy cię wieczorkiem

-U tej pani z kotkami?

-Dokładnie tej

-Yupi!!

Paul i Patryk uśmiechnęli się do siebie. Jednak ojcostwo to ich bajka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 11, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Życie TordaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz