(Z perspektywy Fudou)
Hannah weszła do łazienki, wiedziałem dobrze co się święci.
Wyszła z łazienki z uśmiechem na twarzy.
-Fudou wszystko gotowe do kąpieli - powiedziała z uśmiechem.
-Czemu mnie to nie dziwi...
Mruknąłem pod nosem i spojrzałem na nią.
-Dalej, czas na kąpiel-powiedzieła chichocząc.
Wzięła mnie na ręce i rozebrała.
Posadziła na podłodze i poszła po świeże bokserki. Wróciła i spojrzała na mnie mnie.
-Wyskakuj z bokserek - rzekła.
Rozebrałem się, byłem czerwony jak burak.
-Nawet do wody nie wszedłeś, a już jesteś czerwony- śmiała się.
-To nie śmieszne...
Włożyła mnie pod prysznic i odkręciła wodę, podała mi żele i szampon. Czekała, aż się umyje.
Skończyłem, zakręciła wodę i wyjęła mnie spod prysznica powycierała ręcznikiem, a ja włożyłem bokserki. Zaniosła mnie do pokoju i położyła na łóżku. Spojrzałem na nią, usiadła obok.
-Mogę się o coś zapytać?
-O co Fuduś? -spytała.
Mimo, iż byłem cały czerwony zaryzykowałem.
-Skąd masz tyle siły? Potrafisz mnie unieść i utrzymać... Jak?
-Chodziłam na siłownię i podnosiłam ciężary. Uwierz mi jesteś lekki.. -spojrzała na mnie i pokazała swoje mięśnie.
Uśmiechnąłem się.
-Więc to tak?
-Tak mój buraczku, ale mój ojciec jest silniejszy -spuściła głowę.
-Nie myśl o tym już, dopadnie go kara. Ja Ci to obiecuję... Muszę Ciebie pomścić i moją mamę.
-Wiem Kochanie - pocałowała mnie.
Znowu czułem jak moje policzki stają się czerwone..
-Fudou?
-Tak?
-Ty chyba nie jesteś przyzwyczajony do pocałunków- zaśmiała się.
-No szczerze... To nie... Jesteś pierwsza...
-Naprawdę? -spytała, patrząc w moje oczy.
-Tak i ostatnia, bo nie chce innej. Właśnie jak stanę na nogi, to dziecko sobie zrobimy.
-Myślałam, że zapomniałeś - dodała szczęśliwa.
-Nigdy, ono będzie naszą przyszłością i naszym Azylem...
-Do czego zmierzasz? -spytała.
-Do tego, że dziecko to połączenie Ciebie i mnie.
-Racja. -odparła.
Poszła do kuchni, zrobiła kanapki na kolacje. Zjedliśmy, po czym wyniosła naczynia do zmywarki. Wróciła do pokoju, który prowadził do łazienki, wzięła ubrania i poszła się myć.
Po 15 minutach wyszła i położyła się obok.
-Podasz mi?
-Ale co? -spytała
-Pilota od wieży stero.
-Jasne - wstała, chwyciła pilota i mi podała.
- Dziękuję dziubek.
- Proszę buraczku- odpowiedziała.
- Nie jestem buraczkiem...
-Nie? To patrz- powiedziała i mnie pocałowała.
Zrobiłem się czerwony na policzkach..
-I co, a nie mówiłam? -powiedziała.
-Dobra, wygrałaś - byłem czerwony i zawstydzony.
Przytuliła się do mojej klatki piersiowej i spojrzała na mnie.
-Wiesz Hannah przy Tobie nasuwa mi się jedno zdanie z piosenki...
-Jakie? -spytała.
-I don't wanna die...
-I bardzo dobrze, puść tą piosenkę i chodź spać. -rzekła.
Wtuliła się w mnie, puściłem piosenkę i przytuliłem ją do siebie, nadal byłem czerwony..
Kocham cie Hannah.... Mamo szkoda, że nie zdążyłaś jej poznać... On zapłaci za to...Obiecuję... Hannah to mój skarb i będę o nią dbał, tak samo jak o dziecko jakie sobie zrobimy Mamo....
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.
CZYTASZ
|Zakończone| Jestem Fudou,więc nikomu ani słowa. - Inazuma Eleven | Książka
Fanfiction(Z perspektywy Fudou) Właśnie przechodziłem obok Ramiona, na trening do Akademii Królewskiej. Byłem bardzo w tym dniu zamyślony, sam nie wiem czym. Chyba meczem z tymi nieudacznikami. Wpatrzony w ziemię szedłem z rękami w bluzie i myślami byłem ju...