Brakło paliwa! No nie wierzę.
Wściekła wyszłam z samochodu i się rozejrzałam.
Nie wiem gdzie jestem! Świetnie!
Wokół był las... drzewa... to wszystko.
Westchnęłam i zaczęłam iść przed siebie.Minęło już kilka minut może nawet godzina, a ja nadal byłam na zadupiu. Już miałam ochotę krzyczeć gdy zauważyłam mały, drewniany domek. Podeszłam do niego i zapukałam. Otworzył mi leśniczy.
-Dzień dobry. Coś się stało? - zapytał.
-Tak. Brakło mi paliwa, czy wie pan gdzie jest stacja paliw?
-Za blisko to nie jest. - skrzywił się.
-Cholera! - wkurzyłam się. - Mogę skorzystać z Pana telefonu? O ile pan ma...
-Tak mam zapraszam.Weszłam do środka, wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojego domu. Pierwszy raz - Nic. Drugi to samo. Wreszcie ktoś odebrał za trzecim.
-Ta? - Frank.
-Frank! - krzyknęłam. - Kto do jasnej cholery jechał moim samochodem?!
-Nie wiem, chyba Myers.
-Przekaż mu. - byłam wściekła. - Że czekam na was w budce leśniczego. I niech kurwa weźmie paliwo.
-Skąd on ma...
-Nie obchodzi mnie to! - przerwałam mu. - Która jest godzina? Przyjdźcie tu!
-Po dziewiętnastej. Już mieliśmy wychodzić ale usłyszałem dzwonek.
-Okej... pośpieszcie się. - odłożyłam telefon na widełki i przetarłam dłońmi twarz.Leśniczy spojrzał na mnie.
-A więc będziesz tu czekać?
-Tak... jeśli ma Pan miejsce.
A co z matką?
-Mogę zadzwonić jeszcze raz?
-Przykro mi ale nie.
Cholera.
-Skąd pani przyjechała? - zapytał i kazał mi usiąść przy stole.
-Z Haddonfield. Jechałam do Lawnside do matki.
-Przecież w Haddonfield wszyscy umarli!
-Najwidoczniej nie. - spojrzałam przez okno i westchnęłam.Czekając na nich, rozmawiałam z mężczyzną. Dowiedziałam się, że ma na imię Matt, a jego żona mieszkała w Haddonfield. Nie zdąrzyła się ewakuować. Ma zamiar poszukać jej ciała, gdy tylko będzie bezpiecznie. Popijałam herbatę i wciąż patrzyłam przez okno.
-A na kogo właściwie czekasz? - zdążyliśmy przejść na ,,ty".
Zarumieniłam się i zobaczyłam HillBilliego. Zawsze biegł przodem.
-To on! Zabije nas! - krzyknął kiedy morderca skierował się do budynku.
-Nic nam nie zrobi Matt. Spokojnie. - powiedziałam podchodząc do drzwi.Otworzyłam je tuż przed nim.
-Ale sobie miejsce wybrałaś. - rozejrzał się.
-Gdyby Michael nie zajebał mi samochodu to byłabym już u matki. - powiedziałam zirytowana i pożegnałam sie z Matt'em.
Wyszliśmy na zewnątrz i czekaliśmy na resztę. Była noc przez co moje oczy same się zamykały. Billy to zobaczył.
-Chce ci się spać. - skrzywił się. - Michael nie wziął paliwa.
Ocknęłam się.
-Słucham?! - wściekłam się.
-Wkurzył się, że tak sobie pojechałaś nic mu o tym nie mówiąc.
Prychnęłam.Wreszcie przyszli... Legion na samym początku, a tuż za nimi Michael. Ten chuj. Podeszli do nas.
-Stacy nie denerwuj się. - powiedziała Julie.
-Jak mam się nie denerwować?! - krzyknęłam. - Ten ktoś! - wskazałam na Myersa. - Nie wziął paliwa!Zaczęło się istne piekło. Ja krzyczałam, a Myers... pisał.
-Co jest z tobą kurwa nie tak?!
,,A z tobą? Myślałem, że sobie UFAMY."
-A co ma zaufanie do tego? A no tak... Wziąłeś MÓJ samochód i sobie gdzieś pojechałeś!
,,Spałaś i nie chciałem cie budzić. Zresztą czemu pojechałaś ot tak? Nikomu o tym nie mówiąc? "
-Frank wiedział...
,,A więc jesteś z Frankiem? Usunęłaś jego dziecko?"
-Zrozum, że zrobiłam to bo zniknąłeś z dnia na dzień! - krzyknęłam - Bez żadnego pożegnania!
,,Policja przyjechała! Chciałaś żebym wylądował w kolejnym więzieniu?"
-Gdybyś był w tym więzieniu to nasz syn by tutaj stał.
,,A więc to moja wina?"
-Tak! Twoja wina! Teraz nawet nie chciało ruszyć dupy i znaleźć paliwo!
,,Nie miałem czasu! Zresztą gdybyś nie pojechała ot tak to byś miała to pieprzone paliwo!"
-Spieszę się do matki! Kocham swoją rodzinę w przeciwieństwie do ciebie!
,,Co ty powiedziałaś?"
-To co słyszałeś!
,,Matkę kochałem!"
-A siostra? Co z nią?! Zabiłeś ją do jasnej cholery! Jestem pieprzonym mordercą! Skąd mam mieć pewność, że w pewnym momencie mnie nie zabijesz?!
Zaczął coś pisać. Niecierpliwiłam się. Wyrwałam mu kartki z ręki i wyrzuciłam.
-Mógłbyś w końcu coś powiedzieć?! Nie słyszałam cie od kilkudziesięciu lat! Chcę wiedzieć jaki głos ma mój chłopak!
Cisza.
-Wiesz co... - naleciały mi łzy do oczu. - Jesteś sukinsynem bez serca.
Odwróciłam się... co ja powiedziałam. A to wszystko o głupie paliwo...
Zaczęłam iść, byle jak najdalej stąd.Co o tym myślicie? 666 słów :]
CZYTASZ
Dead by Halloween
Short StoryZnana i przerażająca gra wypuszcza morderców na światło dzienne. W Haddonfield umiera masa ludzi, jednak jedna osoba przeżyła. WOLNO PISANE