- Nie chorujcie. - powiedziałam, mocno przytulając Sehuna, który lada moment miał opuścić nasze mieszkanie. - Mimo, że będę po drugiej stronie morza, wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć? - spojrzałam prosto w jego oczy, czując łzy napływające do moich.
- Wiem, żono. Nie płacz, bo też się popłaczę. - po tych słowach nie wytrzymałam i pozwoliłam sobie rozpłakać się na dobre przy chłopakach.
- Zajmę się nim jak należy. - wtrącił Luhan, który z rozbawieniem przyglądał się tej komicznej scence pożegnania.
- Oddaję Naehee w twoje ręce, Hyunjin. - tym razem Sehun zwrócił się do mojego chłopaka. - Powodzenia w tej Japonii.
Po ostatecznym pożegnaniu przez kilkanaście sekund obserwowałam drzwi windy, którą odjechał Sehun razem z Luhanem. Ciężko było mi się pożegnać z przyjacielem, który zrobił dla mnie tak wiele. Mimo, że był tylko podstawionym mężem i w żadnym stopniu nie był zainteresowany moją osobą, zawsze był przy mnie, kiedy czułam się samotna. Ponadto, mamy naprawdę wiele wspomnień związanych ze sobą. Nie ważne czy były gorsze, czy lepsze. Przez trzy miesiące wspólnego mieszkania stworzyliśmy niesamowitą więź, którą śmiało mogę nazwać przyjaźnią.
- Teraz czas na nas? - Hyunjin objął mnie od tyłu, skrywając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Z jednej strony bardzo chcę wyjechać, a z drugiej... naprawdę będę umierać z tęsknoty za nimi.
- Obiecuję, że będziesz czuła się tam dobrze. - obrócił mnie w swoją stronę tak, że nasze twarze były naprzeciwko siebie. - Wiesz, że zrobię wszystko, byś była szczęśliwa.
***
Kiedy Hyunjin zanosił nasze walizki do samochodu Hoseoka, ja pozwoliłam sobie ostatni raz udać się na wędrówkę po mieszkaniu. Weszłam do każdego pomieszczenia, żegnając się z tym luksusowym wnętrzem, w którym dane mi było mieszkać w ostatnim czasie. Był to do tej pory najlepszy czas mojego życia. Oczywiście, jeszcze lepsze jest przede mną.
- Gotowa? - Hyunjin wszedł do pokoju, kiedy ostatni raz siedziałam na swoim łóżku.
- Chyba tak. - uśmiechnęłam się w jego stronę. Chłopak zajął miejsce obok mnie, po czym objął moją talię.
- Czas jechać. Samolot za trzy godziny. - ucałował mnie w czoło. Mieliśmy zamiar udać się do wyjścia, kiedy donośny, znajomy głos rozległ się po całym mieszkaniu.
- Naehee! Sehun!
- Kurwa. - syknęłam pod nosem, podnosząc się na równe nogi. - Zostań tutaj. - rozkazałam Hyunjinowi, którego wyraz twarzy wskazywał na niemałe przerażenie.
Na moje nieszczęście w przedpokoju spotkałam oboje swoich rodziców. Czy naprawdę w takim momencie muszą składać tu nieoczekiwaną wizytę?!
- Nareszcie jesteś. - powiedziała matka, mierząc mnie wzrokiem. - Mówiłam ci, że dzisiaj wieczorem mamy bankiet?
- Tak... mówiłaś. - wydukałam, patrząc się w podłogę.
- O szóstej Soyeon przyjdzie zająć się waszym wyglądem, a do tego czasu...
- Ona nigdzie nie idzie.
Wmurowało mnie w podłogę, kiedy Hyunjin postanowił pojawić się obok mojego boku, wychodząc naprzeciw moim rodzicom. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Konfrontacja jego osoby z moimi rodzicami była najgorszym i najbardziej ryzykownym posunięciem.
- O co tutaj chodzi? - ojciec zmarszczył brwi, patrząc na naszą dwójkę.
Moja gula w gardle nagle ustała. To prawdopodobnie ostatni raz, kiedy widzę swoich rodziców na oczy. Jednocześnie, to idealna chwila by po całym życiu męki w końcu postawić na swoim i przestać podkulać ogon.
CZYTASZ
speechless | hwang hyunjin
Fanfiction- Kochasz go? - zapytał po cichu, nadal na mnie patrząc. Poczułam jak jego uścisk na moich dłoniach staje się silniejszy. - Nie. - odpowiedziałam od razu. - Absolutnie nie. - Nie możesz postawić się rodzicom? - Nie mam tyle odwagi. Wiesz jacy są wpł...