9.

241 22 2
                                    

Emilia Pov's

Obudziłam się o 8.00. Wzięłam do ręki telefon oraz słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Jakoś o 9.30 zeszłam na dół gdzie nikogo nie było. Zrobiłam sobie śniadanie. Po śniadaniu poszłam na górę się ogarnąć oraz przebrać. Podłączyłam telefon do ładowarki i zeszłam na dół. Włączyłam sobie laptopa i wyszukałam „Więzień labiryntu: lek na śmierć". Idealnie jak skończyłam oglądać, ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je, a w nich stali uśmiechnięci przyjaciele.

Emi: A wy co tu robicie?
Matylda: Przyszliśmy po ciebie.
Emi: A z jakiej to okazji?
Joel: Z żadnej.. Chodź.
Emi: Ok, ok...
Po tych słowach poszłam po klucze z domu i zamknęłam je...

Poszliśmy do parku rozrywki. Bałam się tylko na jednym rollercoster'e. Po zabawach w parku rozrywki kupiliśmy watę cukrową, którą - jak się spodziewałam - ubrudziłam się.

Później poszliśmy w nasze ulubione miejsce - do parku. Chodzę tam nie tylko z nimi, ale również sama, ponieważ park jest dla mnie miejscem odprężenia się od złych rzeczy. Jak zwykle musieliśmy się wygłupiać.

Weszłam na plecy Joela. Chodziliśmy po parku, kiedy zobaczyłam, że w naszą stronę zbliżają się Ewa, Dorota, Daniel, Igor oraz Maks. Zeskoczyłam z pleców Joel'a i chciałam ruszyć w stronę przeciwną, ale ręką Richarda mnie powstrzymała, a on powiedział:

- Nie przejmuj się nimi. Jak będą ci coś robić, to my się z nimi policzymy.

- Dziękuję. - odpowiedziałam.

Po paru minutach ten „gang" był obok nas.

- Emi, możemy porozmawiać? - zapytał Daniel

- Nie mamy o czym. - odpowiedziałam.

- Właśnie, że mamy. - powiedział.

- Nie słyszałeś? Powiedziała "nie macie o czym." - do rozmowy wtrącił się Richard.

- Możesz się nie wtrącać? To sprawa między mną a Emi. - rzekł roszczeniowym głosem Daniel.

Kątem oka zobaczyłam, że Richard chciał coś powiedzieć lecz ja go wyprzedziłam.

- Daj mi spokój. - wyminęłam ich, lecz Daniel chwycił mnie za rękę i przysunął do siebie i niespodziewanie mnie pocałował.

Dopiero po chwili się otrząsnęłam i uderzyłam go w twarz.

- Auć, za co to było? - zapytał rozmasowując zaczerwieniony policzek.

- Za to, że mnie pocałowałeś. Myślałeś, że ja po wypadku nic nie będę pamiętała. Wręcz przeciwnie pamiętam wszystko, nawet to co mi powiedziałeś w szpitalu. Jesteś idiotą...

- Nie, to ty jesteś idiotą, która leci na chłopaków z kasą. - powiedział Maks.

- Odszczekaj to! - wkurzył się Joel.

- Nie, bo to jest czysta prawda. - rzekł Dorota. - A wy robicie wszystko co ona wam powie.

Teraz to dopiero Joel i Richard się wkurzyli.

- My nic nie robimy, a by najmniej nie zachowujemy się jak wy? - powiedział Richi.

- Niby jak? - do rozmowy wtrąciła się Ewa.

- Jak DEBILE! - prawie krzyknął Joel.

Chłopaki ruszyli w naszą stronę i chcieli ich "chyba" pobić. Lecz nie udało się im to, ponieważ my byliśmy silniejsi.

- Dobra, z wami skończyłem, ale z tobą - pokazał na mnie palcem - nie skończyłem.

- Ale zaraz skończysz. - odchrząknęła Matylda.

Po tych słowach powiedziałam, że idę do domu. Była dopiero godzina 17, więc włączyłam telefon i wzięłam słuchawki. Tak mniej więcej zakończył się mi się wieczór. Nie wychodziłam z pokoju, tylko po jedzenie. Odłożyłam telefon po jakiejś 01.30 i zasnęłam.

Następny dzień:

Emilia Pov's

Obudziłam się jak zwykle o godzinie 8.00. Zeszłam na dół, gdzie niespodziewanie znajdowały się dziewczyny. 

- Hej, a co wy tu robicie? I skąd miałyście klucze?

- Jak przyszłyśmy, była jeszcze twoja mama, wypuściła nas do domu, a wszystko po to by sprawdzić jak się czujesz. - odpowiedziała na jednym tchu Matylda.

- Aha, chcecie coś do jedzen...-nie dokończyłam, bo zobaczyłam, że dziewczyny mają na talerzu gofry. - aaaa, nie było pytania.

- Chcemy cię dziś zabrać na zakupy. Może być? - zapytała Maja.

- Zakupy, z wami to czysta przyjemność. Oczywiście, że tak.

Po zjedzeniu, poszłam na górę się przebrać. I zeszłam na dół, założyłam moje superstary i wyszłyśmy z domu. Jechałyśmy autem od Mai, ponieważ ona jako jedyna ma prawko. Narazie...

Ponieważ po skończeniu studiów chce zdawać na prawko. Po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce. Wszystkie w trzy chodziłyśmy w pogoni za eleganckimi ciuchami, ponieważ za niecałe dwa tygodnie zaczyna się nowy rok studiów. CUDNIE...

Gdy zrobiłyśmy się głodne poszłyśmy do McDonald's. Zamówiłam to co zwykle. W czasie "obiadu" dostałam SMS:

Nieznany numer:
Spotkajmy się w parku o 15.

Nie wiedziałam do kogo numer należy, ale uznałam, że pójdę tam. Nie mam nic do stracenia. Do spotkania miałam tylko półtora godziny. Po wyjściu z McDonald's, pojechałyśmy do domów. W domu nikogo nie zastałam. Udałam się do mojego pokoju i się przebrałam. Ubrałam superstary i wyszłam. W parku czekał na mnie jakiś mężczyzna. Na początku nie wiedziałam kto to jest, lecz jak podeszłam do niego bliżej zobaczyłam , że tak stoi Daniel.

- Przyszłaś.

- Po co to wszystko?

- Po to. - i znowu mnie pocałował, lecz to nie był byle jaki pocałunek.

On był taki dziwny... Byłam zdezorientowana. Lecz po chwili odsunęłam się.

- Emi, ja naprawdę cię kocham, zrozumiałem to niedawno, kiedy to ja wszystko zepsułem.

- Dobrze, że się przyznałeś, ale... - i kolejny raz mnie pocałował, lecz tym razem go oddałam.

W tamtej chwili nie wiedziałam co się dzieje.

- Prze-pra-szam - otrząsnął się.

- Nie to ja przepraszam, nie powinnam.

- Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę. Tym razem jej nie zmarnuję. Obiecuję. - powiedział

- Nie wiem, zrobiłeś mi za dużo krzywdy, a tego tak od razu nie da się wybaczyć. - powiedziałam i poszłam z stamtąd jak najdalej.

Po paru przebytych metrach odwróciłam głowę i zobaczyłam, że Daniel tam nadal stoi. Na samym początku chciałam do niego wrócić i się znowu pocałować, lecz nie mogłam, bo wiedziałam, że to nie było by sprawiedliwe w stosunku do mnie. Wróciłam do domu i usiadłam przy stole, gdzie byli moja mama, tata oraz rodzice Kuby.

- Dzień dobry. - przywitałam się.

- Witaj Emilka. - powiedziała pani Marysia -- mama Kuby.

Moja mama przyniosła nam jedzenie i zasiada do stołu. Po jakiś dwóch godzinach rodzice Kuby pojechali do domu, ja zaś udałam się do pokoju, gdzie przebrałam się w piżamę i poszłam spać....

CNCOwners 🤩🤩

Życie jest do dupy ≈ CNCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz