Czerwiec, 1942, Warszawa
Obudziłam się porankiem.
Choć tak naprawdę miałam ochotę się w ogóle nie budzić.
Świadomość tego, że straciłam rodziców bardzo mnie przytłacza.
Co oni zrobili? No co?
Byli kochającymi, troskliwymi ludźmi.
Nie byli źli.
Jednak jest coś gorszego.
Alek.
Też stracił obojga rodziców, cierpiał bardzo i teraz musi znosić moje problemy.
Jak on może być tak silny? Jak on sobie poradził? Jak przezwyciężył ciężar życia i odpowiedzialności?
-Nie zamęczaj się. Będzie dobrze - wymamrotał z zamkniętymi oczami.
Westchnęłam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
Zeszłam powoli na dół, przecięgając się.
-Emilia, skarbie. Chodź, zrobimy śniadanie. - Otworzyłam drzwi od pokoju mojej siostry i zerknęłam tam.
Mała spała słodko, tuląc uszytego przez mamę misia.
Uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
Nie będę jej teraz budziła.
Poszłam do kuchni.
Cóż ja mogę zrobić z zsiadłego mleka, jabłek i zwykłej mąki?
Westchnęłam i zaczęłam myśleć.
W pewnej chwili wpadłam na pomysł. Moja mama kiedyś robiła placki z jabłkiem!
Wyszczerzyłam się sama do siebie i zaczęłam majsterkować w kuchni.
~*~
-Maciek! Emilia! Śniadanie! - Nałożyłam kilka placków na talerze i położyłam na stole.
Usłyszałam odłos biegu i ciche śmiechy.
Kiedy ona poszła na górę do niego?
Te dziecko coraz bardziej mnie zadziwia.
-Będę pierwszy! - Zaśmiał się blondyn, ale zwolnił, gdy zobaczył, że dziewczynia nie nadąża za nim.
-Polka! Polka! - Wskoczyła na mnie i się we mnie wtuliła. - Spałam z Alusiem! Niewygodnie było! - Spojrzała na niego naburmuszona, a on westchnął.
-Czysta Apolonia. Rozpychasz się strasznie! Dobrze, że jeszcze na mnie nie wchodzisz przez sen. - Machnął ręką, a ja uniosłam brew.
-Że niby ja na ciebie wchodzę przez sen?! A kto chrapie jak bawół i mi zabiera całą kołdrę?! - Uniosłam się, a Glizda posłał mi buziaka w powietrzu.
-Marudzisz! - Cmoknął mnie w usta, a potem blondynka zaczęła go bić po twarzy.
-Nie! Nie całuj jej! - Zrobiła dzióbek z ust.
Zachichotałam i posadziłam ją na fotelu, całując od tyłu w policzek.
-Jedz, musisz mieć dzisiaj dużo siły. - Zaczęłam ją czesać, gdy ze smakiem jadła. - A jeśli chodzi o ciebie. - Wskazałam szczotką na zdziwionego Alka. - Nie musimy razem spać, jeśli coś ci nie pasuje.
-Ej, przesadzasz! Bez ciebie nie zasnę i doskonale o tym wiesz! - Usiadł i oparł głowę o rękę.
-A czemu mam mieć dzisiaj siły? - Udzieliła się 4-latka, biorąc kolejnego racucha.
CZYTASZ
Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy Dawidowski
FanfictionZakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadka i szłam powoli tyłem. -Ja? Ja się nie zamartwiam niczym! Czyste serce od stresu mam! Ale Alek! Aleksy to co innego! On z tego stresu powin...