- Riddikulus!
Wielka mumia stojąca przed drewnianą szafą zaczęła potykać się o własne bandaże, a przyglądająca się temu grupa czternastolatków zaczęła się śmiać. Trwała lekcja obrony przed czarną magią, podczas której Albus Dumbledore próbował nauczyć swoich podopiecznych, jak radzić sobie z boginami.
- Jenna, twoja kolej - powiedział nauczyciel, uśmiechając się do czarnowłosej dziewczyny w szacie Slytherinu, która pewnie podeszła do bogina. Ten prędko zamienił się w latającą miotłę, która złamała się i spadła na ziemię.
Dumbledore uniósł brwi, zaintrygowany.
- Czyli najbardziej boisz się...?
- Ośmieszenia na boisku, profesorze - wyjaśniła Jenna, która jako ścigająca drużyny Slytherinu na owe ośmieszenie była narażona.
Dziewczyna odrzuciła z twarzy swoje długie włosy, uniosła rękę z różdżką i machnęła nią, krzycząc:
- Riddikulus!
Miotła od razu naprawiła się i zaczęła radośnie latać w kółko, a obok niej pojawił się puchar domów Quidditcha. Jenna uśmiechnęła się i założyła ręce, bardzo z siebie zadowolona.
- Doskonale, Jenna - pochwalił ją Dumbledore, po czym zwrócił się do stojącej za nią Krukonki. - Carol, podejdź tu proszę, teraz ty...
- Bułka z masłem, nie wiem, nad czym oni się tak trzęsą - stwierdziła Jenna, wracając na koniec kolejki do swojego brata i najlepszej przyjaciółki.
- Sądziłem, że będziesz bać się czegoś innego... - powiedział Roger, bliźniak dziewczyny, który był do niej niesamowicie podobny.
- Na przykład? - zapytała Jenna, unosząc brwi. Gdzieś w tle Dumbledore wywołał Newta Scamandera do kolejnego bogina.
- Mamy - powiedział Roger i zaśmiał się, na co jego siostra przewróciła oczami.
- Jakby mieli pokazywać coś, co najbardziej mnie w życiu denerwuje, to tak, byłaby to matka - powiedziała Jenna, jeszcze bardziej rozbawiając tym swojego brata. Dziewczyna ponownie założyła ręce i już chciała coś dodać, gdy nagle uderzyła ją w ramię jej przyjaciółka Becca.
- Jenna, patrz - szepnęła podekscytowana szatynka, wskazując palcem na osobę, która po Scamanderze miała zmierzyć się z boginem.
- O, albo nasza wspaniała panna Lestrange - powiedziała Jenna wręcz z obrzydzeniem, widząc czarnoskórą dziewczynę, do której właśnie mówił nauczyciel. - Największa konkurencja dla naszej mamusi.
- Och, przesadzasz, Jen - mruknął Roger.
- Ostatnio jakiejś Gryfonce usunęła usta, Roger. Nadal ci mało? Ona jest niezrównoważona - powiedziała Jenna, patrząc na omawianą Ślizgonkę z pogardą.
- Co racja, to racja - przyznała Becca, poprawiając swoje spięte w koka włosy. - Na początku nawet próbowałam się z nią zaprzyjaźnić, ale Leta jest...
Jenna i Roger nigdy nie dowiedzieli się, jaka, bo w klasie zapanował nagły mrok, a Becca z zaskoczenia przerwała. Wzrok wszystkich skierował się na bogina Lety, który zamienił się w coś w rodzaju białego welonu wolno spadającego na ziemię, oświetlonego niebieską poświatą.
Tamta lekcja zapadła w pamięć wszystkim, bo nikt tak naprawdę nie wiedział, co symbolizował bogin dziewczyny - Dumbledore nawet o niego nie spytał. Jennie nie dawało to spokoju, ponieważ ciekawiło ją, czego mógł bać się ktoś tak dziwny jak Leta. Brunetka zastanawiała się nad tym, latając któregoś popołudnia na miotle nad błoniami Hogwartu.
Nagle zobaczyła kogoś - ucznia oddalonego od wszystkich, siedzącego przy jakimś drzewie... Jenna podleciała nieco bliżej i prędko okazało się, że była to właśnie Leta. I nie była sama: obok niej stał Newt Scamander, co tym bardziej zainteresowało Jennę. Przyjaźń pomiędzy Ślizgonami, zwłaszcza pochodzącymi z tak arystokratycznych rodów jak Leta, a Puchonami nie należała do częstych zjawisk.
Ciekawość dała górę i Jenna zbliżyła się do nich na bezpieczną odległość, by nie mogli jej zobaczyć, ale ona mogła ich usłyszeć.
- Nieśmiałki potrafią też otwierać wszelkie zamki - powiedział Scamander, co Jenna wnioskowała jedynie po głosie, bo chowała się za wielkim drzewem. - Czasem nawet te magicznie zabezpieczone.
Minęła chwila i Puchon nadal mówił o liściastych kreaturach, dlatego Jenna stwierdziła, że nic nadzwyczajnego i tak nie usłyszy - sama doskonale znała się na magicznych zwierzętach, nawet jeśli tego jednego konkretnego faktu wcześniej nie znała... Odleciała stamtąd i wróciła do dormitorium, gdzie zastała jedynie Beccę.
- Od kiedy Lestrange interesuje się magicznymi zwierzętami? - zapytała Jenna od razu, wrzucając swoj miotłę do kufra.
- A się interesuje? - zapytała zdziwiona Becca, która była usadowiona na swoim łóżku i czytała jakąś grubą książkę. - Raczej nie wygląda.
- Na to wychodzi. Słyszałam, jak rozmawiała o tym ze Scamanderem.
- W sensie tym starszym? - dopytywała przyjaciółka, nie unosząc wzroku znad lektury.
Jenna przewróciła oczami i rzuciła w szatynkę poduszką.
- Myśl, Becca. Scamanderem z naszego roku.
- Z naszym Scamanderem? - zapytała zupełnie zdziwiona Becca, tym razem na moment porzucając swoją książkę. - W sensie Newtem Scamanderem? On się prawie nie odzywa do ludzi, więc co dopiero do Lety...
- Bo woli zwierzęta, zresztą tak jak ja - stwierdziła Jenna oczywistym tonem i rzuciła się na swoje łóżko. - Tylko co Lestrange do tego? Nie dałabym jej pod opiekę nawet złotej rybki - dodała, nie wiedząc nawet, że jej słowa w pewnym sensie okażą się prorocze.
- Ja tam na miejscu Lety brałabym się za starszego brata Scamandera - tu Becca rozmarzyła się i przytuliła książkę do siebie. - On jest taki przystojny...
- Ta, a w pakiecie jest kujonem do potęgi - dokończyła Jenna i przewróciła oczami, przeżywając jeden z tych momentów, w których zastanawiała się, jakim sposobem zaprzyjaźniła się z Beccą.
Pomiędzy dziewczętami zapadła chwila ciszy. Becca wróciła do czytania, a Jenna leżała bez ruchu, odpoczywając po długotrwałej sesji latania. Brunetka zerwała się jednak nagle, wyjęła ze swojej szafki nocnej kawałek pergaminu, a później także pióro i kałamarz, i prędko coś na nim zapisała.
Nieśmiałki potrafią otwierać zamki, nawet te magiczne.
Wtedy Jenna nie miała pojęcia, jak bardzo przyda jej się ta wiedza kilkanaście lat później, kiedy ona, dorosły już Newt i Porpentyna zostaną wprowadzeni do pokoju egzekucji w MACUSIE, a ta ostatnia posadzona nawet już na krześle, na którym miał zostać wykonany wyrok śmierci. Adrenalina zadziałała; Ślizgonka zaczęła myśleć szybciej niż kiedykolwiek w życiu - najpierw pomyślała o tym, że Newt miał talent do (w większości) przyciągania jakichś dziwnych kobiet, a zaraz też o tym, że kajdanki również miały zamek...
- Powiedz mi, że masz ze sobą nieśmiałka - szepnęła do Newta niepostrzeżenie, tak, by tylko on mógł ją usłyszeć.
Puchon nie odpowiedział, a tylko nieznacznie spojrzał za siebie. Jenna skierowała wzrok na jego skute kajdankami ręce, które trzymał za sobą i zobaczyła nagle malutką, liściastą główkę wychodzącą z rękawa niebieskiego płaszcza Newta. Dziewczyna uśmiechnęła się od razu, widząc, jak kreatura zabiera się za rozkuwanie magizoologa. Newt krótko spojrzał na nią porozumiewawczo, a ona nie potrzebowała powtarzania.
- No to się pobawimy.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...