ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀł ᴅᴡᴜᴅᴢɪᴇsᴛʏ sɪóᴅᴍʏ

577 75 61
                                    

~ Ty i ja, nie będzie z tego nic.
Ja nie ufam tobie a ty nie ufasz mi. ~


Noc otuliła swymi mrocznymi ramionami całe miasto.

Ciemność docierała do każdego, nawet najmniejszego i najbardziej ukrytego w rogu kąta.

Jedynym uczucie spokoju przynosiło ciepło bijące od palącego się kominka. Gorące płomienie z łatwością niszczyły kawałki drewna, zamieniając je w szary i bezużyteczny popiół.

- Ten Aris, czy on jest niebezpieczny? - zapytałam upijając łyk gorącej, malinowej herbaty. Płyn nieprzyjemnie parzył w język.

- Jeśli tylko zechce, potrafi być bardzo niebezpieczny. - mruknął blondyn. - Mógł ci zrobić krzywdę. - spojrzał na mnie.

- Jak to jeśli zechce? - nie zrozumiałam o co mu chodziło.

Ostatnio strasznie mało rozumiałam.

Moje myśli przyćmiewała wizja gorszego świata, świata w którym nic już nie będzie takie samo.

- On potrafi być bardzo niebezpieczny. Też jest zmiennokształtnym, lecz zamienia się w coś innego. - wyjaśnił spokojnie. Zastanawiałam się jak to się dzieje, że ma do mnie jeszcze cierpliwość.

- Mam pytanie. - chciałam poruszyć temat, który interesował mnie już od dawna.

- Jakie? - mimo wszystkiego znalazł jeszcze czas na odrobinę uśmiechu.

- Zastanawia mnie czy... - urwałam, nie wiedząc czy powinnam o to pytać. - Czy są jakieś inne stworzenia? - wypaliłam najszybciej jak mogłam.

Chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło.

- Spodziewałem się tego pytania. - stwierdził pogodnym tonem. Jego chumor znacznie się poprawił.

Odpowiedziałam mu delikatnym uśmiechem.

- Naturalnie, że są inni. - odparł, przez chwilę wpatrując się w blask ognia. - Syreny, wampiry a nawet wróżki. - jego odpowiedź wywołała u mnie kolejne sprzeczne emocje.

Tyle lat żyliśmy w kłamstwie.

Ludzie byli zbyt głupi, aby zauważyć odmienność innych.

- I oni wszyscy żyją między nami? - miałam ochotę wrócić do przeszłości.

Nie czuć tego wszystkiego, co towarzyszy mi teraz.

- Tak.

- Jak to możliwe? - postawiłam kubek na szklanym stoliczku.

- Ludzie są na najniższym szczeblu naszego społeczeństwa. Ponad to są strasznie prymitywni i zimni. Są po prostu tymi najgorszymi. - spojrzał na mnie. - Bez urazy. - dodał głupio się uśmiechając.

Przewróciłam oczami, co on napewno zauważył.

- Czemu ludzie są tak nisko cenieni?

- Nie mają żadnych umiejętności. - przygryzł dolną wargę. - Istnieją tylko po to, aby kryć większość paranormalnych stworzeń. - wzruszył ramionami.

- Jesteś nieśmiertelny? - uniosłam jedną z brwi w górę, przypominając sobie opowieści babci.

Teraz zrozumiałam.

Babcia też miała do czynienia z czymś poza ludzkim.

Dlatego tak wiele wiedziała o stworzeniach, które nigdy nie miały prawa istnienia.

- Nie. - odpowiedział krótko. - Posiadam zdolność regeneracji, lecz w krytycznym przypadku i to nie pomoże.

- Mhm.

Cisza zapadła pomiędzy nami tak nagle, jak kamień zanurza się w wodzie.

- Regeneracja boli? - spojrzałam na jego białe włosy. Zawsze gdy na nie patrzyłam, miałam wrażanie, iż stają się coraz bielsze.

- Trochę.

- Nie jest ci zimno? - podałam mu koc, widząc jak jego ciało drży.

Brązowooki przysunął się do mnie, posyłając mi pytające spojrzenie.

Pozwoliłam mu się przytulić, bo wiedziałam, że jest mu zimno.

- Lubisz być wilkiem? - mruknęłam ciche pytanie.

- Lubię ale nie do końca. Mój wilk jest strasznie nerwowy. - powiedział bawiąc się rękawem mojego swetra.

- Twój wilk?

- Wilk, który mieszka we mnie. - jego tęczówki na ułamek sekundy rozbłysły złotem. - Sue, zadajesz za dużo pytań. - szepnął cicho.

- Uh, wiem. - przytaknęłam równie cicho. - To wszystko jest po prostu bardzo imponujące. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

Nie codziennie spotyka się prawdziwego wilkołaka.

- Gdy teraz pomyślę, że wszystko co się zdarzyło, zaczęło się od zabicia moich rodziców, to stwierdzam, iż ich śmierć nie poszła na marne. - białowłosy wbił we mnie wzrok. Jego czekoladowe oczy wyrażały tak wiele sprzecznych emocji.

- Przepraszam. - wyszeptał prawie niesłyszalnie. - Ja musiałem się ich pozbyć. - mruknął, a z jego ust wydobył się cichy pomruk smutku.

Delikatnie pogładziłam jego miękki policzek.

- Wybaczam, lecz musisz udzielić mi odpowiedzi na ostatnie pytanie. - poczułam jak przez jego ciało przechodzi dreszcz.

Westchnął i powoli położył głowe na moim ramieniu. Wpierw spojrzał na mnie pytająco, tak jak by oznajmiał mi, iż chce się właśnie o to zapytać.

- Pytaj jeśli potrzebujesz. - obojętność przemknęła w jego głosie.

- Dlaczego moi rodzice byli zagrożeniem? - otworzył lekko usta, aby coś powiedzieć, jednak po chwili zamknął je, jak by zdając sobie sprawę, iż musi to dokładnie przemyśleć.

- Byli złymi ludźmi. - wymruczał pod nosem. - Byli łowcami. - spojrzał nieobecnym wzrokiem na ścianę.

Zdałam sobie sprawę, że od małego miałam pewien kontakt z istotami pokroju Martinusa.

Teraz wiedziałam dlaczego nigdy nie wiadomo było, gdzie tak naprawdę pracowali.

Moje serce ścisnął żal, spowodowany poczuciem całkowitej pustki.

Byłam wychowana w kłamstwie i wierzyłam w nie do teraz.

Byłam idiotką, która nie miała pojęcia co się wokół niej dzieje.

- Kto to łowcy? - zapytałam otrząsając się z transu. Musiałam się przez dłuższą chwile zawiesić, ponieważ brązowooki bacznie mnie obserwował.

- Łowcy to ludzie, którzy mordują zmiennokształtne stworzenia. - wyjaśnił ponuro. - Robią to dla zysku. Dostają za to sporo pieniędzy. - dodał. - Nigdy nie odważyłbym się nawet tchnąć łowcy, gdyby nie pewna sytuacja, wtedy zadziałałem instynktownie. - patrzył na mnie wzrokiem pełnym pokory.

Bał się mojego gniewu.

- Mhm. - tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić, moje gardło piekło niemiłosiernie a głos gdzieś uwiązł.

__________________________________________________

Przez tydzień nie było rozdziału ಠ_ಠ

Na szczęście udało mi się zdać wszystkie sprawdziany.

Nie bijcie ;(

Do następnego ( ͡° ͜ʖ ͡°)


𝔐𝔬𝔯𝔡𝔢𝔯𝔠𝔞 - 𝔪.𝔤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz