Jak najdyskretniej potrafił poprowadził, wciąż płaczącą dziewczynę w kierunku parkingu.
Zdala od wścibskich spojrzeń zdecydował się dowiedzieć, jaki jest powód jej płaczu.
Zatrzymali się obok pierwszego lepszego auta.
Ciszę wokół nich przerywało jedynie pociągnie nosem dziewczyny.
Ryan wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów, zanim zapalił zaproponował jednego dziewczynie.
Gdy odmówiła jedynie kręcąc głową, sam odpalił sztukę.
Zaciagnął się mocno i popatrzył na nią.
Rozbita i zapłakana obejmowała się ramionami, uciekając wzrokiem, byleby tylko nie spojrzeć na niego.
Jak przystało na dżentelmena zdjął marynarkę i zarzucił na jej ramiona. Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
Uznał to za dobry moment by zapytać.-Słuchaj emm...
-Freya - odpowiedziała.
-No tak nie przedstawiłem się, nazywam się Ryan Obrie- wyciągnął rękę w jej stronę, którą nieśmiało uścisnęła.
-Freya Thompson*- odpowiedziała po chwili.
-Miło mi cię poznać. Teraz powiedz co lub kto doprowadził cię do łez?
Freya opuściła głowę. Było jej wstyd. Było jej przykro, że jej chłopak się upił i bóg raczy wiedzieć co chciał zrobić. Było jej źle, z tym co już zdążył zrobić. Poczuła jak kolejny raz po jej policzkach płyną łzy. Nie chciała go już więcej widzieć.
-Wiem, że mnie nie znasz i rozumiem, że nie chcesz mi się zwierzyć jednak chce i mogę ci pomóc-Powiedział widząc, że dziewczyna nie jest chętna do zwierzeń.
-Dlaczego? -to jedyne co chciała wiedzieć. Miał rację nie znała go, ale on jej również. Ludzie zwykle nie są bezinteresowni. Nie miał powodu by jej pomagać prawda?
Ryan zaciągnął się papierosem myśląc nad odpowiedzią.
-Powiedzmy, że ja pomogę tobie, a ty pomożesz mi.
-Wiedziałam! Wy mężczyźni wszyscy jesteście tacy sami!-wykrzyczała i już miała odchodzić, gdy chwycił ją za przedramię zatrzymując.
-Zaczekaj, to nie to o czym myślisz.
Freya odwróciła się w jego stronę i przyjrzała dokładnie. Nie wyglądał jakby kłamał.
O czym ja myślę. Jakbym znała się na ludziach nie oberwała bym dzisiaj.
Jednak musiała przyznać sama przed sobą, że potrzebowała pomocy.
-Mów- rzuciła krótko.
-Choć usiądziemy na ławce-zaproponował.
Tak też zrobili.
Gdy tylko usiedli Ryan odetchnął ciężko.-Wzamian za twoją pomoc, chcę żebyś pomogła mojemu przyjacielowi.
Carlos gdzieś po drodze po szczeblach kariery zapomniał co to życie. I tu właśnie zaczyna się twoja rola.Dziewczynę zamurowało. Bała się pomyśleć co dokładnie ma na myśli, jednak postanowiła zapytać.
-Czego dokładnie ode mnie oczekujesz?
-Chce żebyś pokazała mu jakie życie może być piękne i ciekawe. Nie zrozum mnie źle, nie oczekuje od ciebie żadnych romantycznych motywów. Chce jedynie żeby wyszedł ze swojej skorupy.
-Ale dlaczego ja?
-A dlaczego nie? mi się nie udało, jednak jest szansa, że ktoś taki jak ty da radę.
-Taki jak ja? To znaczy jaki?
- Ktoś pełen życia, energii. Pełen tego czegoś, czego brakuje mojemu przyjacielowi.
Po jego wypowiedzi przez chwilę milczeli, pogrążeni w własnych myślach.
-Nawet jeśli się zgodzę, to jak chcesz to zrobić?
-Zostaw to mnie- uśmiechnął się przebiegle.
Freya westchneła zrezygnowana.
-Zgadzam się- odpowiedziała.
Ryan uśmiechnął się szeroko.
-Skoro już tą kwestię mamy ustaloną to proszę mi powiedzieć panno Thompson, cóż mogę dla pani zrobić?
Noell już od dłuższej chwili szukała Freyi. Mieli wracać do domu, a jej nigdzie nie było. Dylan też gdzieś zniknął.
Nagle pojawił się jakby znikąd, nie tracąc czasu od razu do niego podeszła.-Dylan gdzie jest Freya? Wszystko spakowane, musimy już jechać.
Spojrzał na nią mętnym wzrokiem, po czym uśmiechnął się zkpiną.
-To twoja przyjaciółka i nie wiesz gdzie jest?-przytoczył jej podobny zwrot do tego, którym niedawno go sama obdarzyła.
Mulatka jednak się tym nie przejęła, teraz liczyło się tylko znalezienie jej przyjaciółki.-To też twoja dziewczyna, więc mów czy wiesz gdzie jest!-warknęła zła.
Dylan zrobił dwa kroki w przód, czym zmniejszył odległość między nimi do minimum.
Rozejrzał się czy nikt nie widzi, a gdy się już upewniłam chwycił ją jedną ręką za szyję.
Ręce Noell automatycznie wystrzeliły do jego ręki, próbując poluzować jego żelazny uścisk.
Dylan pochylił się do jej ucha.-Jeśli nadal będziesz pyskować to nagranie, które mam będzie twoim najmniejszym problemem-wysyczał do jej ucha.
Chciał jeszcze coś powiedzieć jednak dźwięk połączenia telefonu Noell, skutecznie go zniechęcił.
Uwolnił ją z uścisku i odszedł.
Dziewczyna rozmasowując szyję, wyciągnęła telefon.
Na wyświetlaczu widniało imię Freyi.Noell pośpiesznie odebrała połączenie.
-Freya gdzie ty jesteś? Szukam cię wszędzie!
-Wiem Noell przepraszam, ale stało się coś ....nie ważne, dzwonie, żeby ci powiedzieć żebyś się nie martwiła.
-Ale jak to nie martwiła? Gdzie ty jesteś? Zaraz wracamy do domu!-przerwała jej.
-Nie wracam dziś do domu. Zadzwonię jutro i się umówimy. Wszystko ci wyjaśnię.
-Freya on ci coś zrobił prawda?- zapytała Noell.
-Noell porozmawiamy jutro, ok?
-Ok-odpowiedziała zrezygnowana.
Czuła, że to Dylan jest wszystkiemu winien i się nie myliła.
Tylko gdzie jest teraz Freya?.*Freya zmieniła nazwisko na Thompson na wypadek, gdyby ktoś z rodziny postanowił jej szukać.
CZYTASZ
Nie igraj z ogniem (Zakończone)
RomanceFreya- silna,stanowcza,a jednocześnie wesoła, szalona połykaczka ognia. Zdaniem przyjaciół zdolna pobudzić do życia nawet umarłego. Ale czy zawsze? Carlos- zdystansowany,spokojny,ułożony. Zdaniem najlepszego przyjaciela nudny jak podręcznik prawa. ...