Byłam zaskoczona, gdy Sam do mnie zadzwoniła. Nie miałyśmy wspólnych tematów do rozmów, a już na pewno nie byłam osobą, z którą miałaby ochotę na babskie pogawędki. Nie dziwne było, że miała mój numer telefonu, ale że chciała się spotkać. Nie wiedziałam, co o tym myśleć i, czy powiedzieć Mattowi, ani nawet czy się z nią spotkam. Jeśli chciała mi coś powiedzieć, nie miałam powodu, żeby ukrywać to przed Formanem. Jednak czy nie skontaktowałaby się ze mną przez niego? A może próbowała i uznał, że nie było sensu?
– Coś się stało? - Spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
– Nie, czemu tak myślisz?
– Stoisz na korytarzu i od kilku minut wpatrujesz się w telefon.
Ach, tak. Sam wysłała dzień i godzinę, kiedy pasowało jej się ze mną zobaczyć. Czy to nie ja powinnam zaproponować termin? Chyba nie myślała, że będę się do niej dostosowywać. Wystarczyło, że Matthew to robił, jeśli chodziło o dzieci.
– Czytałam SMS.
– Kolejna super oferta?
– Taaa.
Super oferta od jego byłej żony. Postanowiłam, że na razie nic nie wspomnę Matthew i zastanowię się nad spotkaniem. Nie wiedziałam, co miała do powiedzenia Sam, ale na pewno nic miłego. Zapewne miała dla mnie jakąś urojoną rewelację albo chciała mnie zniechęcić do Matta. Chociaż myślałam, że po takim czasie dała już sobie z nim spokój. Odkąd pamiętałam Sam, mnie unikała, a gdy widziała mnie na mieście, zachowywała się, jakbyśmy się w ogóle nie znały. Nie musiała ze mną rozmawiać. Nie oczekiwałam tego.
Po południu Amanda przyszła do mojego gabinetu, który dzieliłam z Louisą. Szefowa pojechała do Chicago, a Fortman ją zastępował, więc nie miał czasu na kontrolowanie nas. Blondynka uznała to za znak do nic nierobienia. John mógłby mieć inne zdanie na ten temat, ale wyszedł godzinę temu do sądu i raczej nie wróci szybko.
Opowiedziałam dziewczynom o telefonie od Sam. Musiałam się poradzić, zanim podejmę decyzję. Amanda jak do tej pory trzymała moją stronę i potrafiła trzymać język za zębami, kiedy trzeba. Oby tak zostało.
– Lou, doradź mi. - Spojrzałam na nią.
– Powiedz Fortmanowi i po sprawie. - Wzruszyła ramionami. – Chcesz słuchać, jak będzie gadać o nim?
– Albo mówić ci, jaka jesteś zła? - wtrąciła Amanda.
Bez tego wiedziałam, że miała mnie za najgorszą. Nie musiała nic mówić.
– Czekaj, czy ty przed chwilą nie wspomniałaś, że powinnam się z nią spotkać? - Zmarszczyłam brwi.
– Owszem. - Uśmiechnęła się. – Zamierzasz cały czas ukrywać się za Fortmanem? Wygarnij jej wszystko.
– Tak, jak ty swojemu chłopakowi? - Spojrzała na nią.
– Pogoniłam go.
Tak, a tydzień temu wrócił i prosił o wybaczenie. Amanda nie powiedziała, jak to się skończyło, ale podejrzewałam, że dała mu drugą szansę. Skoro miałam się spotkać z Sam, zrobię to dziś po pracy albo wcale. Jeśli jej zależało, zmieni swoje plany. Ku mojemu zdziwieniu zgodziła się od razu. Teraz tylko musiałam poinformować Matta, że odbierze dziś córkę z przedszkola sam.
– Muszę coś załatwić. - Spojrzałam na niego.
– Od razu po pracy?
– Jaki masz problem? Mam zadzwonić do mamy?
– Nie mam żadnego. - Stanął przede mną. – Czemu się denerwujesz?
Bo miałam zamiar iść na spotkanie z twoją byłą żoną i nie zamierzałam ci o tym mówić.
Sam zjawiła się w restauracji punktualnie. Ciekawe co takiego miała mi do powiedzenia, że nie mogła zrobić tego przy Fortmanie.
– Nie mam dużo czasu. - Usiadłam naprzeciwko niej, kładąc obok swoją torbę.
– Przy Matthew nikt nie ma czasu dla siebie. - Zaśmiała się.
Jeśli miała zamiar opowiadać historyjki o byłym mężu, mogła mi tego zaoszczędzić. Poza tym wydawało mi się, że miała wystarczająco dużo czasu, żeby zająć się sobą i mężem.
– Co takiego ważnego masz mi do powiedzenia? - Spojrzałam na nią. - I czemu nie mogłaś przekazać tego Mattowi?
– Chciałabym, żeby poświęcał więcej czasu synom. W ostatnim tygodniu nie widział się z nimi ani razu. Ustaliliśmy, że będzie zabierał ich w weekendy.
Ostatnie dni Fortman miał sporo rozpraw i nie miał czasu nawet dla mnie. Nitą zajmowałam się sama albo zostawała dłużej u moich rodziców. Nie utrudniałam mu kontaktów z synami, ale ona chyba myślała, że było inaczej.
– Nic mi o tym nie wiadomo.
– Skoro nie było go w weekend w domu, powinnaś się zastanowić czy ciebie też nie zaczął już zdradzać. - Uśmiechnęła się. – Chociaż myślałam, że wasz związek potrwa dłużej. No wiesz, że zrobi ci jeszcze jedno dziecko. Poczeka, aż skończy rok lub dwa i cię zostawi.
Tak myślała? Uważała, że mój związek miał datę ważności. Jeszcze lepsze było to, że uważała, że Matt zostawi mnie po sześciu latach, jak ją.
– Liczysz, że wróci do ciebie?
Odkąd dowiedziała się, że jej mąż miał nową partnerkę, próbowała go odciągnąć ode mnie. Nawet pozwoliła mu spotykać się z dziećmi codziennie. Chciała, żeby poza weekendami przyjeżdżał również w tygodniu po pracy, byle tylko nie siedział z nową kobietą i jej córką. Może nawet próbowała się do niego zbliżyć. Ufałam Fortmanowi. Może czasami za bardzo, ale nie zdradziłby mnie z Sam. Nie po to od nie odszedł.
– Chyba nie chciałabym już być z kimś takim.
Akurat. Byłam pewna, że przyjęłaby go pod swój dach od razu.
– O spotkaniach z synami powinniście dogadać się między sobą. - Wstałam. – Nie kontaktuj się ze mną, bo te rozmowy nie wnoszą nic do mojego życia ani twojego.
– Nie możesz mu utrudniać kontaktu z synami! - Stanęła przede mną i chwyciła mnie za ramię, gdy chciałam wyjść. – Twoja córka nie jest ważniejsza od nich.
– Żadne z nas tak nie uważa, oprócz ciebie. Myślałam, że doskonale wiesz, jak wygląda praca Matta. - Spojrzałam na nią.
– Jest taki zapracowany, że zawsze znajdował czas, żeby cię pieprzyć – wysyczała.
Wkurzona wyszłam z restauracji. Nie musiałam się jej z niczego tłumaczyć ani słuchać jak ze mnie drwiła.
Zadzwoniłam do Lou, żeby się wyżalić. Oczywiście usłyszałam standardowe „A nie mówiłam?" Mogłam sobie darować to spotkanie. Wiedziałam, że Sam nie będzie dla mnie miła. Odebrałam jej męża. Miała prawo być zła, ale nie mogła obwiniać mnie za jego kontakt z synami. Nie miałam nic przeciwko, nawet zachęcałam go, żeby jeździł do nich częściej.
– Nie przejmuj się nią i ochrzań Fortmana. Jutro chcę z się z niego ponabijać.
CZYTASZ
Chciałam kochać...[ ZAKOŃCZONA]
Storie d'amoreNie miałam wyrzutów sumienia, że wpakowałam się do łóżka żonatemu facetowi. Raczej on powinien je mieć, bo zdradził kobietę, której przed Bogiem przysięgał wierność. Ja nikomu nic nie obiecywałam. Dlatego zniknęłam z jego życia, by nie komplikować b...