Mateusz był zwyczajnym nastolatkiem. Interesował się "urban exploringiem" ...
Pewnego razu wyszukiwał w internecie infromacji na temat opuszczonych miejsc.
Jedyne co odnalazł ,to informacje na temat kilku zbadanych już przez innych lub mało interesujących miejscówek. Zirytowany tym i zrezygnowany postanowił zadzwonić do Franka. Swojego kolegi od którego miał nadzieję uzyskać informacje na temat miejsc idealnych do eksploracji. Frank tak jak i Mateusz kochał badać opuszczone budynki.
-Siema Frank.
-No cześć. Co tam ?
-A no nic. Miałem ochotę połazić po opuszczonych miejscówkach. Jednak nigdzie nie mogę znaleźć informacji o żadnych ciekawych.
-To świetnie. Skorzystamy więc z miejscówki którą ja znalazłem !
-Co ? I dopiero teraz mi mówisz ? Co to za miejsce?
-Nie znajdziesz o tym informacji w internecie... Wczoraj łażąc po wrzosowisku za miastem znalazłem dziwną pokrywę. Nie ruszałem jej bo chciałem to zbadać razem z tobą.
-Pokrywę ? Nie było to wejście do kanałów, Czy coś w tym rodzaju?
-Nie wyglądało na to. Raczej wejście do bunkru lub schronu.
-Brzmi świetnie ! Kiedy miał byś czas tam iść ?
-Nawet dzisiaj. Weź swój sprzęt i spotkamy się u mnie !
Po około godzinie obaj chłopcy byli już gotowi na wyprawę w nieznane. Ruszyli na wrzosowiska. Frank prowadząc swojego kolegę spekulował co może znajdować się za wejściem do tych tajemniczych podziemi. W końcu dotarli na miejsce. Na ziemi widoczna była duża żelazna płyta. Chłopcy wspólnymi siłami odsłonili wejście do podziemi. Spowijała je ciemność. Widoczna była jedynie niknąca w tej ciemności podrdzewiała drabina. Obaj włączyli latarki i zaczeli schodzić powoli wgłąb ciemnicy.
-Śmierdzi tu stęchlizną.
Powiedział Mateusz.
-Ano.
Skwitował Frank.
Światło latarek oświetliło betonowe ściany, oraz podłogę z popękanych ,na tyle brudnych ,że ciężko było stwierdzić ich barwę-kafelków. Dwójka eksploratorów ruszyła w głąb ciemnego korytarza oświetlając swoją trasę. Ich kroki odbijały się echem od ścian olbrzymiego korytarza. W pewnym momencie obaj najechali światłem latarki na jeden punkt. Były to zniszczone metalowe drzwi. Frank uchylił je powoli wchodząc do pomieszczenia. Za nim wszedł Mateusz. Oświetlając pomieszczenie zauważyli metalowe biurko ,oraz szafki na akta. Były ustawione w równym rządku mimo ,że okropnie zniszczone. Z jednej z nich wystawała poszarpana teczka. Mateusz ostrożnie wyjął ją. Wypadła z niej kartka opadając powoli na ziemię. Drugi z chłopców ostrożnie podniósł ją. Podświetlił latarką i zaczął czytać...
"Zapisek nr.762
Incydent o kryptonimie [Moralność]
Część personelu uważa ,że nasze działania podlegają dyskusji. Zgłaszają swoją dezaprobatę do działu dyrektorskiego. Większość ze zgłoszeń..."
Reszta tekstu była nieczytelna ze względu na to ,że papier był mocno podarty.
-Co o tym sądzisz Frank ?
-Sam nie wiem. Ale to miejsce wydaje się coraz ciekawsze...
Mówiąc to Frank przeleciał po pomieszczeniu światłem latarki ostatni raz i wyszedł z niego. Ruszyli dalej świecąc raz na ściany ,a raz w podłogę. Po drodze trafili jeszcze na kilka par drzwi. Jednak każde z nich były zamknięte. Na końcu trasy zobaczyli rozwidlenie.