Wieczorne niebo. Sklepienie granatowo fioletowe, a im bliżej horyzontu tym kolor wpada bardziej w pomarańcz czy róż. Ostatnie gwiazdy już się pokazują, jakby wyganiając niepośpieszne słońce, które leniwie chowa się za wysokimi budynkami wielkiego miasta. Mogłoby się rzec, że i ono chce by ten wieczór nie kończył się tak szybko.
Okna w wieżowcach odbijają jego ostatnie promienie, łapiąc je łakomie. Miasto niemal topi się w złocistych pasmach, które jeszcze ciągną się zwinnie pomiędzy budynkami i płyną po ulicach, a miejsca dla nich niedostępne pozostawiają przytłoczone cieniem.
Przyjemne ciepło grzeje jasną skórę chłopca, który, jak co dzień, wyszedł na dach bloku, by jeszcze raz ujrzeć zachód słońca.
Siedział na skraju budynku, a nogi zwisały mu bezkarnie kilkaset metrów nad ziemią dając miłe uczucie nicości pod stopami.
Leniwie wdychając letnie powietrze, cieszył się ostatnimi chwilami wakacji będąc sam na sam ze swoimi myślami.
- Seungkwan? Co ty robisz, życie ci niemiłe? - Usłyszał nagle, i aż się wzdrygnął na niespodziewany dźwięk, chwytając się od razu barierki obok.
Wysoki brunet usiadł obok niego, od razu obejmując go ramieniem, jakby bojąc się że ten mógłby spaść przez swoją nieuwagę i niezdarność.
- Co ty tutaj robisz? - Blondyn spojrzał na profil przyjaciela, który obejmowany teraz przez ciepłe promyki wydawał mu się niczym wyjęty z obrazka.
- Szukałem cię. Myślisz że nie wiem że chodzisz tu codziennie? - Uśmiechnął się, nadal patrząc przed siebie, zapewne również napawając się tym pięknym widokiem jaki daje zachód słońca.
- O zobacz, dorobiłem się własnego stalkera. A to dopiero... - Mruknął udawając zdziwienie, na co Hansol parsknął ze śmiechu.
Blondyn oderwał w końcu swój wzrok od wyrysowanej szczęki bruneta i położył mu głowę na ramieniu, wzdychając cicho.
- Wszystko w porządku? - Spytał brunet, którego zdziwiła cisza wokół nich, jaką zazwyczaj odpędzał Kwan swoim gadulstwem.
Blondyn jedynie mruknął ciche "Mhm" w odpowiedzi, przez co Hansol wiedział, że jest coś na rzeczy.
- A wiesz dlaczego cię szukałem? - Zagadnął znów wyższy chłopak.
- Nie mam pojęcia. - Odparł, z tym razem teatralnym wręcz westchnięciem. Hansol zastanowił się trochę, po czym kontynuował.
- Chciałem spędzić ostatni dzień wakacji razem z moją ulubioną osobą. Ale ona chyba nie ma humoru. Nie wiesz może jak temu zaradzić?
Seungkwan natychmiast uśmiechnął się, a kolor jego policzków zdawał upodobnić się do koloru nieba tuż przy horyzoncie.
- Hm... Musiałbym wiedzieć dokładniej o kim mówisz. - Odpowiedział po chwili zaciekawiony, nadal wtulając się w przyjaciela.
- Niejaki Boo Seungkwan. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ważną jest dla mnie osobą. A teraz nie ma humoru i nie wiem jak mu go poprawić. - Powiedział z uśmiechem na ustach, wyczekując reakcji drugiego.
- Chyba jak spędzisz z nim trochę czasu to wystarczy. - Powiedział cicho, a Hansol objął go bardziej ramieniem. - No, możesz jeszcze wziąć coś do jedzenia. - Dodał po namyśle.
- Myślę, że to da się załatwić.
Seungkwan uniósł głowę, a jego wzrok zaraz napotkał wzrok Hansola. Ich twarze były tak blisko, iż niemal stykali się oni nosami. Blondyn uśmiechnął się zakłopotany, oddalając głowę i kierując wzrok na wprost siebie, udając że tak bliskie spotkanie nie robi na nim wrażenia. Choć serca obu trochę przyspieszyły tempa, nie dali tego po sobie poznać.
Po chwili, blondyn wyciągnął rękę przed siebie, jakby starając się złapać ostatnie promienie niemal schowanego już słońca. Przez jego palce, niczym piasek na plaży, przesiewały się ogniste smugi. Powoli poruszał palcami i obracał dłoń, jakby zbyt gwałtowny ruch mógłby je przegonić. Przyglądał się temu z zainteresowaniem, widocznie się nad czymś zastanawiając.
Jednak tę błogą chwilę przerwał mu brunet siedzący obok. Dotknął on delikatnie swoją dłonią dłoń Seungkwana, nadal opatulaną przez wiązki światła.
Złączył ich palce, a one jakby były puzzlami; zostały stworzone by pasować do siebie, tworząc razem piękny obraz.
Mniejszy spojrzał na uśmiechniętego i nieco zakłopotanego Vernona, który widząc uśmiech na jego twarzy, od razu odetchnął z ulgą.
Głowa Boo znów zagościła na ramieniu wyższego chłopaka, a ich splecione dłonie spokojnie opadły pomiędzy nich.
To ostatnia tego roku wakacyjna noc. Dwójka przyjaciół, znających się od przysłowiowego "zawsze".
Wieczorny chłód, pożyczona od drugiego bluza, jednak to nie ona daje to znikąd wzięte się ciepło.
Noc przyozdobiona wieloma pocałunkami; słodkimi i smakującymi jak ostatnie w tym sezonie truskawki, od których koszyk został niezdarnie rzucony w tył po zjedzeniu owoców. Garstka czułych słów wyszeptanych do ucha. Kilka tajemnic o których nie miało się nikomu mówić, albo nie było na to okazji. Nieco ekstazy i delikatnych gestów; trochę dotyku i muśnięć. Parę śmielszych ruchów. Jednak najwięcej wakacyjnej miłości.
CZYTASZ
strawberry sunset || verkwan oneshot
FanfictionPrzemijające lato, beztroska miłość i koszyk z truskawkami: trochę o Seungkwanie i Hansolu. • soft • • holidays¡au • • oneshot •