26 marca, 1943, Warszawa
-Trzeba coś zrobić! - Apolonia schowała twarz w dłonie i usiadła na sofie.
-Ej, kochanie. - Alek podniósł jej podbródek palcami. - Zocha wie, co robi. Dzisiaj go odbijemy, będzie cały i bezpieczny.
-Jak coś ci się stanie... - jęknęła i zaczęła płakać.
Drżącymi rękoma wytarła łzy i spojrzała czerwonymi oczami na ukochanego.
Różne emocje nim targały.
Co miał odpowiedzieć?
Że nic mu się nie stanie? A przecież może! Nie chce jej okłamywać.
-Nie zostaniesz sama. - Ukucnął przed nią z uśmiechem.
-Jestem twoją. Tylko twoją. - Przyznała i spuściła wzrok.
Ale zaczął skakać w duchu.
Wreszcie to powiedziała! Tyle czekał!
Ale czemu na łożu śmierci?
-Jestem twoim i nie zamierzam cię tracić. - Westchnął i przytulił ją silnie.
Głupcy!
Nie wiedzieli, że podpisują cyrograf z diabłem! Sami siebie skazują na śmierć!
W imię czego?
Godności?
Czy wolności?
Tyle pytań, a brak odpowiedzi.
~*~
-Raz, dwa, trzy, cztery... - mamrotała cicho do siebie, licząc swoje kroki.
Zamierzała po udanej akcji napaść na Schultza i Lange.
Za to, co zrobili.
Przechadzała się obok Pawiaka, czyli miejsca, w którym cała rzeczywistość się zmienia.
Uniosła głowę.
Wytrzeszczyła oczy i zaczęła dyszeć.
-Niech to będzie sen... - szepnęła i padła na ziemię ze strachu.
Mianowicie widziała kilka ciał powieszonych na kolumnach.
Szybko wstała i odbiegła.
~*~
Nerwowo zerknęła na zegarek, opierając się o ścianę.
Obok niej przechodzili ludzie z trumną na rękach.
Szybko zdjęła beret i kiwnęła głową w żalu, a chłopak obok niej pocałował różaniec na jego szyi.
Mocno ścisnęła jego dłoń.
Czemu zaraz zostaną rozdzieleni?
Za co Bóg chce ich karać?
Maciek gwizdał, trzymając jej rękę i co chwila się rozglądał.
CZYTASZ
Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy Dawidowski
FanficZakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadka i szłam powoli tyłem. -Ja? Ja się nie zamartwiam niczym! Czyste serce od stresu mam! Ale Alek! Aleksy to co innego! On z tego stresu powin...