Dylan:
Obudziłem się rano i pierwsze co zobaczyłem to Thomasa wpatrującego się we mnie.
- Dawno nie śpisz? – zapytałem czując się trochę skrępowany, bo on wpatrywał się we mnie z taką miłością i pożądaniem, że aż mnie to przerażało.
- Kilka minut. Tak słodko wyglądasz jak śpisz – powiedział rozmarzony.
- Nie wydaje mi się – powiedziałem i pogłaskałem go po policzku po czym wstałem, bo bolał mnie kręgosłup przez to, że źle dzisiaj spałem.
- Muszę wracać - powiedziałem zły sam na siebie. Przyszedłem tu do niego, żeby z nim zerwać i go uratować przed przywiązaniem do mnie, a co zrobiłem? Spałem u niego. Jestem pojebany. Oczywiście Thomas nie chciał mnie wypuścić i przekonywał, że zjemy sobie wspólne romantyczne śniadanko. Ale chociaż tu umiałem odmówić i wróciłem do domu. Od razu natknąłem się na Isaaca, który ciekawy był rozwoju spraw, bo to w końcu z nim wczoraj rozmawiałem o Thomasie.
- I? Całą noc z nim zrywałeś? – zapytał i postawił przede mną kubek z kawą.
- Nie umiem... Nie wiem jak mam mu powiedzieć – powiedziałem zawstydzony.
- Ale się wkopałeś. I tak źle i tak niedobrze – stwierdził chłopak i usiadł naprzeciw.
- Zależy mi na nim, wiem że brzmi to debilnie. To nie ma żadnej przyszłości – powiedziałem bezradny.
- Co ja słyszę – powiedział Brett, który nagle pojawił się w kuchni. Skąd on się tu do kurwy wziął, i do tego pewnie wszystko słyszał.
- Masz coś mądrego do powiedzenia? Bo jak nie to wypierdalaj, nie chce mi się na ciebie patrzeć – burknąłem na co blondyn podszedł do mnie, a ja natychmiast wstałem, bo wyglądał na wkurwionego.
- Oj Dylanku, nie zadzieraj ze mną. Nasz waleczny i władczy Dylan zakochał się w blondwłosej królewnie, no co, jaki jest w łóżku, też taki delikatny? – zapytał głosem pełnym zawiści, a ja nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego wywracając go na podłogę i okładając pięściami, on mi oddał tak, że poszła mi z nosa krew na co wstałem i zacząłem go kopać po brzuchu.
- DOŚĆ! – krzyknął Isaac i mnie odciągnął od Bretta.
- Ty śmieciu, co cię w ogóle to obchodzi, odpierdol się od mnie i zajmij sobą – powiedziałem wciąż wyrywając się Isaacowi, bo chęć przypierdolenia temu kretynowi wzrastała we mnie z każdą kolejną sekundą.
- Nie nadajesz się na demona. W ogóle nie wiem co tu z nami robisz, powinieneś być zwykłą bezwartościową duszą błąkającą się po piekle. Jesteś pizdą – powiedział i zniknął.
Słowa Bretta mnie zabolały, on ma kurwa rację. Nie nadaję się tutaj. Obrażony na cały świat przeniosłem się w spokojne miejsce nad rzeką, które odkryłem przypadkiem. Co ja w ogóle wyprawiam, jestem demonem, nie powinienem się umawiać z Thomasem ani czuć żadnych pozytywnych emocji, co tu się odkurwia. Może Brett ma rację, nie powinienem być demonem. Ten pobyt na ziemi mnie zmienił, chociaż nie myślałem, że to w ogóle możliwe. Dlatego wszelkie sprawy dotyczące Thomasa postanowiłem zachować dla siebie i nie zwierzać się z nich nawet Isaacowi, bo rzeczywiście będą mieli mnie za jakąś ciotę. I tak już straciłem w ich oczach, jaki ze mnie kurwa przywódca.
Thomas:
Nadszedł czas na uczelni. Dziwnie było, że z Dylanem musieliśmy udawać, że między nami nic nie ma. Siedziałem na wykładzie z Minho, który co jakiś czas opowiadał mi o swojej dziewczynie, jaka to jest idealna i jaki on jest szczęśliwy. Najgorsze było to, że ja musiałem trzymać wszystko w tajemnicy i nie mogłem się nawet z nim podzielić, że ja też jestem zakochany. Na szczęście nie poruszał już tematu Dylana, bo chyba mu się znudziło snucie teorii o tym, że Dylan jest wampirem. Minho wydoroślał, nie w głowie były mu takie rzeczy, był zajęty tylko swoją dziewczyną.
CZYTASZ
Zakazany owoc [DYLMAS]
FanfictionThomas jest bardzo religijny, przestrzega przykazań i często chodzi do kościoła. Co się stanie gdy w jego życiu pojawi się chłopak, który pochodzi prosto z piekła, i to dosłownie? Do tego rozkocha go w sobie do szaleństwa i nauczy korzystać z życia...