Kiedy po jakimś czasie, w nocy, w „moim" pokoju pojawia się Faida, gorączkowo zaczynam myśleć o tym, że Anioły się dowiedziały. Przekroczyłam granicę i teraz poniosę konsekwencje. Ale co mogą mi zrobić? Może mnie wykluczą? Tym razem, po śmierci, odejdę tam gdzie wszyscy - nie trafię znów do Królestwa Aniołów.
- Faida - jestem zaskoczona jej widokiem. Normalnie rzuciłybyśmy się sobie w objęcia, zdążyłam się za nią bardzo stęsknić. Jeszcze nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długo.
- Też tu jestem - przez okno wchodzi Gavreel.
Uśmiecham się do nich szeroko, ale oni pozostają poważni. Wiedzą o mnie i o Kyle'u. Kilka razy się całowaliśmy, ale na tym koniec. Niczego mi nie zaproponował, nadal jesteśmy „przyjaciółmi" - choć to chyba za duże słowo, zważając na to jak krótko się znamy.
- Co się stało?
- Kiedy cię nie było, Niebo zostało zaatakowane kilka razy - odpowiada od razu Faida. - Nie udało im się przebić, ale za każdym razem są coraz bliżej.
- Kto?
- Ciemne moce - tym razem odzywa się Gavreel. - Wstrzymujemy ochronę ludzi.
- To znaczy, że wracam? - Unoszę brwi.
- Wszyscy wracają. Musimy się bronić, więc zbieraj się.
- Ale teraz?
- A kiedy? Chodź, nie mamy czasu.
- Dlaczego nie skontaktowaliście się ze mną za pomocą tego? - Pokazuję im to dziwne coś, zwane telefonem.
- Przecież musiałabyś być w anielskiej postaci, żebyśmy mogli nawiązać kontakt. Jako człowiek możesz korzystać z tego do kontaktu tylko z ludźmi - wyjaśnia Faida.
- No dobra, ale... Kyle...
- Co Kyle? - Gavreel patrzy na mnie podejrzliwie.
- Muszę się pożegnać...
- Dlaczego miałabyś to robić? To tylko człowiek, którego miałaś ochraniać. Wiem, że miałaś specjalne zadanie, ale teraz masz ważniejsze, Skye - mówi niecierpliwie Faida.
- Wypij to i lecimy - Gavreel wciska mi do ręki fiolkę z płynem. Wzdycham i robię co mi każą, chociaż czuję się źle na myśl o tym, że jutro rano Kyle zobaczy, że uciekłam. Nie mówił mi tego wprost, ale domyśliłam się, że dzięki mnie lepiej sobie radził i nie przejmował się aż tak tym, co wygadywał jego ojciec. Gdy zniknę, znowu może wrócić do poprzedniego stanu. Cała moja praca pójdzie na marne i będę musiała zaczynać od początku, o ile w ogóle dostanę taką szansę. Co jeśli po tej przerwie przydzielą mi kogoś innego?
Jest też inny powód. Ucieszyłam się na widok przyjaciół, ale nie z tego, że mam wrócić. Choć nie minęło strasznie dużo czasu, zdążyłam się już trochę przyzwyczaić do nowego życia, które nie jest mi pisane, bo nie jestem człowiekiem. Wiem, że to nie było na zawsze, ale przynajmniej spróbowałam czegoś innego. Odzyskałam to, co zostało mi zabrane tuż po moich narodzinach. Nie jestem jeszcze gotowa na to, żeby z tego zrezygnować. Podoba mi się ziemskie życie. Tutaj jestem zwykłą dziewczyną, a nie herosem, który ma strzec ludzi.
Kiedy zmieniam się z powrotem w Anioła, od razu czuję się inaczej. Mam więcej energii i jaśniejszy umysł, moje zmysły są wyostrzone.
Zerkam jeszcze na zeszyt i zastanawiam się, czy nie zostawić jakiegoś krótkiego liściku dla Kyle'a, ale przyjaciele już wyciągają mnie z pokoju. Wychodzimy przez okno na dach, zamykamy oczy i po chwili już wirujemy w górę, w towarzystwie białego, oślepiającego światła.
Kiedy stajemy przed bramą Nieba, zauważam, że nie jest tu już tak spokojnie jak zwykle. Zwiększyli ilość strażników i teraz przechodzimy przez jakieś skomplikowane procedury, żeby wejść do środka. Ustawiamy się, a strażnicy wbijają nam w ręce igły, po czym wyjmują je i oglądają naszą krew.
- Srebrna - mówią, po czym brama się otwiera.
Niebo niegdyś było oazą spokoju i szczęścia. Zdarzały się ponure wyjątki - takie jak Sariel, ale generalnie częściej widziało się tutaj uśmiech.
Teraz nie zauważam go na ani jednej twarzy. Wszyscy wydają się bardzo poważni i zmartwieni. Niedziwne, skoro nagle siły zła postanowiły zaburzyć nasz spokój. Z lekcji historii Aniołów dowiedziałam się, że takie sytuacje miały już miejsce, ale na koniec dobro zawsze zwyciężało ze złem.
- Skye - znikąd pojawia się przy nad Sariel, który wygląda na jeszcze bardziej spiętego niż zwykle. - Królowa cię wzywa.
Bez słowa zaczyna iść, oczekując że pójdę za nim, co też robię. Faida i Gavreel machają mi na pożegnanie, a ja dalej podążam za Sarielem. Prowadzi mnie po długich schodach, ale zamiast po nich wchodzić, lecimy - w końcu mamy skrzydła.
- Witaj, Skye - odzywa się Królowa, która siedzi na tronie. Obok niej, jak zwykle siedzi Yael, świdrując mnie wzrokiem, jakby miała wgląd do mojej duszy. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Nie spodziewałam się, że tak szybko wrócę.
- Pewnie już wiesz, co się u nas działo. Potrzebujemy twojej pomocy, aby jak najszybciej uporać się z sytuacją. Ludzie nie mogą pozostać bez opieki, a my musimy się bronić.
- W jaki sposób mogę pomóc?
- Ze swoją dawną nauczycielką Gabrielle, będziesz doskonalić swój dar. Dzięki temu będziesz mogła ochronić Anioły, które wrócą do ochrony ludzi na ziemi. Chcemy, abyś rozszerzyła zakres swojego daru.
- Nie wiem, czy będę w stanie...
- Dlatego będziesz dużo ćwiczyć, a kiedy będziesz gotowa, będziemy mogli wrócić do obrony ludzi. Jak ci się podobała twoja misja?
- Było... w porządku.
Yael wstaje i zaczyna coś szeptać Królowej na ucho. Trochę niegrzeczne zachowanie w towarzystwie, ale Yael rządzi się swoimi prawami.
- Możesz już odejść - Królowa rzuca mi krótki uśmiech. - Przekaż Gabrielle, że codziennie chcę otrzymywać raport z twoich postępów.
- Dobrze, przekażę - kłaniam się, po czym lecę na dół, odprowadzana wzrokiem Królowej i Yael.
CDN.
CZYTASZ
• under my wings • [ZAWIESZONE]
Fantasy„Anioły istnieją. Naprawdę. Skąd to wiem? No cóż, mam bardzo wiarygodne źródło - jestem jednym z nich." ••• Skye nie pamięta nic z czasu zanim stała się Aniołem - zmarła tuż po swoich narodzinach. Takie dzieci zostają zabierane do Nieba, gdzie zacz...