Prolog, czyli jak udomowić niedźwiedzia

1.1K 39 10
                                    

1385

Przycisnął silniej rękawice do piersi. Starał się nie okazywać strachu przy prowadzących go strażnikach. Na jego barkach spoczywały honor i cześć miłościwie panującej Jadwigi, króla Polski w kobiecej skórze. W duchu nazwał ją "uroczą dzieweczką", porzucając na moment szacunek do monarchy, gdy przebiło się nadto rozczulenie nad tym biednym dzieckiem, rzuconym z dziecięcej komnaty w środek polityki europejskiej. W obcym kraju, z dorosłymi mężami, którzy wątpili w rozsądek jej umysłu ze względu na płeć, jak i wiek.

Przemierzał korytarze siedziby Wielkiego Księcia, która nie wydawała się ni na jotę przypominać tego, co słyszał w opowieściach, szeptanych w zakątkach Wawelu. Nie był utkany ze słomy, skryty w lesie, pełen dworzan, zamieniających się nocą w wilki. Litwini byli nieco bardziej nieokrzesani i mniej posłuszni, jak zauważył, ale nadto nie różnili się od Polaków.

Nagle przystanęli przed małymi, niepozornymi drzwiami, spod których buchała para. Przez moment przemknęła Zawiszy myśl, że może rzeczywiście jest prowadzony do ogniska, by spalono go w jakimś rytuale pogańskim. Gdy strażnik uchylił jednak wrota, jego oczom ukazał się niecodzienny widok.

W wielkiej, drewnianej bali, wypełnionej gorącą wodą, z której wydobywał się zapach nieznanych rycerzowi ziół, siedziała roznegliżowana postać. Zawisza w lot wszystko zrozumiał i ukłonił się.

- Możecie nas zostawić - wyrzucił z siebie mężczyzna z bali niskim tubalnym głosem, w języku litewskim rzecz jasna, z taką prędkością, iż przybysz ledwo go zrozumiał.

Jego strażnicy zniknęli w moment, jakby za sprawą jakich czarów, a przynajmniej tak wydawało się polskiemu wysłannikowi, którego uwagę przykuł Wielki Książę Litewski, pluskający się na jego oczach w gorącej wodzie.

- Doskonale wiem z czym przybywasz, towarzyszu - rzekł. - Wejdź, zaznaj ze mną kąpieli i przekaż swej pani, co żeś ujrzał.

Niczym w transie, wykonał polecenie władcy tego obcego państwa i wsunął się do parującej bali, nagi jak go Pan stworzył. Jakież dziwne było to doświadczenie, gdy jak równy z równym siedzieli ramię w ramię, odarci z klejnotów i broni.

Będąc tak blisko, mógł mu się doskonale przyjrzeć. Książę Jogaiła był mężczyzną o szczupłej, niezwykle kształtnej sylwetce. Jego ciemna, zapewne zbrązowiała od słońca, skóra wydawała się niezwykle napięta, szczególnie na ramionach. O ile sylwetka władcy budziła podziw, o tyle lico nie przyprawiało o większy zachwyt. Czarne jego oczy, małe, nieco wyłupiaste i wciąż w ruchu, duży, orli nos i szerokie, lecz wąskie usta nie czyniły go urodziwym, jednakże nie szpeciły nadto. Mimo dosyć młodego wieku, przyznawał się bowiem do dwudziestu siedmiu wiosen, ciemne włosy miał przerzedzone jak u znacznie starszego męża.

- Jej wysokość nie chciała urazić... - wydusił z siebie posłaniec po litewsku, z mocnym zachodnim akcentem.

Książę zachichotał, niczym nieposłuszne dziecko przyłapane na występku, nie tracąc przy tym bijącej od niego męskości. Ponadto, uśmiech przynosił jego twarzy nieco urody.

- Wiem, czego to dziewczątko się o mnie nasłuchało - powiedział nieco prostackim językiem, jakby był jednym ze swoich żołnierzy. - Nie powiada się u was, że nocami zmieniam się w niedźwiedzia i pożeram takie małe niewiasty jak ona? Wyglądam ci na bestię?

Widząc przerażoną minę rycerza, ponownie się roześmiał, a po tym nagle zdało się Zawiszy, że książę jest jednak mężczyzną dosyć urodziwym.

- Prowokuję cię, zacny panie - przyznał, mówiąc nieco wolniej, jakby dopiero zdał sobie sprawę z tego, że nie do końca można zrozumieć jego słowa. - Nie pożrę ani ciebie, ani twojej małej pani. Lękać się powinni raczej ci, którzy spróbują mnie w obronie jej ubiec.

Klepnął go po plecach, jak żołdak wieloletniego towarzysza broni, rozszerzając jeszcze silniej swe wargi w uśmiechu, a przy oczach pojawiły mu się drobne zmarszczki, wskazujące na to, że nie jest już młodzieńcem.

Gdy Zawisza opuszczał kąpiel, był już właściwie pewien, że Wielki Książę Litwy to najpiękniejszy, najszlachetniejszy z władców, jakich widział świat. I to właśnie miał zamiar przekazać córze Andegawenów - Jadwidze.

Baśń o litewskim niedźwiedziuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz