Thomas:
Ta noc była przełomowa. Chyba potrzebowałem kilku dni na pogodzenie się z tym wszystkim i ułożenie sobie tego w głowie. Byłem gotów by od nowa stawiać czoła temu okropnemu światu, tym razem w samotności. Potrzebowałem kilku dni by zebrać w sobie resztki odwagi, która mi pozostała i dotrzymać obietnicy, którą złożyłem Dylanowi. Wiedziałem, że zostałem sam i sam muszę iść przed życie i zakończyć użalanie się nad sobą. Do tego Dylan mi się śnił, obudziłem się z uśmiechem na ustach. To chyba nie był przypadek.
Godzina siódma rano. Wstałem pełny energii, odsłoniłem zasłony wpuszczając do pokoju promienie słońca, które nie gościły tu przez długi czas. Popatrzyłem w lustro, powiedziałem kilka motywujących zdań do siebie i zacząłem się szykować. Wyglądałem tak tragicznie, że pozwoliłem sobie pożyczyć od mojej mamy jakąś maseczkę na twarz, by jakoś wskrzesić moją cerę.
Dzisiaj jest ten dzień gdy wracam na uczelnię, skupiam się w stu procentach na nauce i nie martwię się tym, że zostałem sam.
Oczywiście, że nie przyszło mi to tak prosto i w całej tej przesadnej energii krył się cień smutku, ale chciałem być silny, przecież nie można tak egzystować jak ja to robiłem przez ostatnie dni. Nawet zrobiłem sobie spore śniadanie, ostatnimi dniami nie miałem nawet apetytu i Dylan pewnie by się wkurzył, bo mi zawsze powtarzał, że za mało jem. Nie było łatwo mi coś zjeść, bo mój żołądek odzwyczaił się chyba od jedzenia, więc zjadłem tyle ile mogłem. Będę z dnia na dzień zwiększał porcje jedzenia żeby trochę przytyć, bo chyba mam niedowagę.
Poszedłem spacerkiem na uczelnię. Chyba nawet zapomniałem jak wygląda świat poza moim domem, nawdychałem się świeżego powietrza i dobrze to wpłynęło na moje samopoczucie.
Wkroczyłem na uczelnię pewnym siebie krokiem. Poszedłem pod salę, gdzie siedział mój przyjaciel Minho. Jak zwykle powiedział mi tylko „cześć" i wrócił do pisania smsów. Pod salą był tylko on, postanowiłem że jest to czas na szczerą rozmowę. Ciężko było zacząć rozmowę tego typu z osobą mi tak niegdyś bliską, ale nasza przyjaźń i tak już wisi na włosku, więc bardziej się już tego zepsuć nie da.
- Wiesz co Minho? Powiem ci tak. Czuję się beznadziejnie i jest to twoja wina. Olewasz mnie na rzecz swojej dziewczyny, w ogóle nie obchodzę cię. Czuję się sam, i nie wiem czy zmieni to coś w twoim życiu, chciałem tylko żebyś był tego świadomy. I jeżeli znudziłem ci się jako przyjaciel to zakończmy tę przyjaźń, bo mnie to zwyczajnie męczy – powiedziałem coś co ułożyłem sobie w głowie rano.
Chyba jeszcze nigdy nie powiedziałem nikomu czegoś tak szczerze, ale te kilka dni uświadomiło mi, że mam już dość bycia grzecznym i chowaniem wszelkiej urazy do siebie. I tak nie mam już nic do stracenia. Minho patrzył na mnie przez chwilę. Chyba zaniemówił.
- Nie znudziłeś mi się... To znaczy... Nie wiedziałem, że to tak wygląda – powiedział zakłopotany.
- Nie wiedziałeś, że przez ciebie zostałem praktycznie sam? Zapomniałeś nagle o mnie? Nie widziałeś, że się od siebie oddaliliśmy? Wiesz, że to przykre? Przykre jest to, że tak długoletnią przyjaźń poświęciłeś dla dziewczyny, którą znasz kilka tygodni – wyznałem przyciszając głos, bo kilka osób przyszło pod salę, a nie była to rozmowa, którą chciałbym by ktoś usłyszał.
- Masz rację. Przepraszam... Zachowałem się jak debil... Nie powinno tak być – przyznał zawstydzony.
- Jeśli będziesz mnie tak traktował znowu, to zakończymy naszą znajomość. Nie żyję po to, by się przejmować ludźmi dla których nie jestem istotny. Do tego cały czas siedzisz w telefonie, ignorujesz wszystkich dookoła, a nawet jak się z tobą gada to tylko o NIEJ – powiedziałem.
CZYTASZ
Zakazany owoc [DYLMAS]
FanfictionThomas jest bardzo religijny, przestrzega przykazań i często chodzi do kościoła. Co się stanie gdy w jego życiu pojawi się chłopak, który pochodzi prosto z piekła, i to dosłownie? Do tego rozkocha go w sobie do szaleństwa i nauczy korzystać z życia...