30.

483 34 53
                                    

- Jeszcze śpisz? Grabowska, wstajemy! - ze snu wyrwał ją radosny głos Maciejki, który klaszcząc w ręce wpadł do sypialni. - Idź mi stąd. - burknęła i zwinęła się na boku, naciągając kołdrę na głowę. - Pora obiadowa, raz, raz! - szarpnął za materiał, ale dziewczyna nie zmieniła pozycji. - Maciek, kurwa. - zerwała się, kiedy przyłożył jej w pośladek. - Ty się dobrze czujesz?! - spojrzała na niego jak na idiotę i naciągnęła koszulkę, w której spała. Cieszyła się, że nie zrezygnowała z bielizny do snu. - Gdzie Kuba? - rozejrzała się po sypialni, ale nigdzie go nie zauważyła. - W salonie, jak reszta. Dawaj bratowa. - rzucił w nią poduszką i wyszedł z pomieszczenia. - Jaka kurwa bratowa. - fuknęła pod nosem, przypominając sobie nocną rozmowę ze wstawionym Kubą. Niechętnie poszła do łazienki i stanęła przed lustrem, uważnie się sobie przyglądając. Potarła dłonią jedną z malinek na szyi, a kąciki jej ust powędrowały ku górze. Ociągając się, doprowadziła się do porządku, zmywając z twarzy ostatnie resztki snu. 

- A ty co, już ciuchy od Quequality poszły w odstawkę? - przywitał ją Krzysiek, kiedy w końcu pojawiła się w kuchni. Szarpnął za jej koszulkę z marsowego mercha i pocałował ją w policzek. - Ludzie, co w was dzisiaj wstąpiło? Jakiś gaz w powietrzu rozpylili? - obruszyła się, ciskając wkurzonym wzrokiem od Maćka po Krzyśka. - O, a ty po nocnym gadaniu się wyspałeś? - zatrzymała spojrzenie na Kubie rozwalonym jak meduza na kanapie przed telewizorem. - Można tak powiedzieć. Przyjdziesz do mnie? - uniósł głowę i posłał jej zachęcający uśmiech. - Pierw kawa. Pies na spacerze był? - rzuciła pytaniem, wyjmując z szafki kubek. - Był, jak tylko wstałem. - odparł i wziął od Daniela pada, żeby rozegrać mecz. - Żonka chyba nie w humorze. - zażartował Krzysztof, opadając na fotel. - Weźcie się wszyscy oddelegujcie ode mnie, co?! - wyraźnie rozdrażniona tymi komentarzami zgarnęła tylko butelkę wody i wspięła się na antresolę, żeby wyjść na taras. Usłyszała za sobą jeszcze jakieś śmiechy i Kubę, który próbował uciszyć przyjaciół. 

- Źle spałaś? - młodszy Grabowski pojawił się obok chwilę później, kiedy zdążyła już odpalić pierwszego w tym dniu papierosa. - Weź, skończ. Nie bawi mnie to. - machęła ręką i zacisnęła usta, żeby na niego nie naskoczyć. - Dzieciaku. - uśmiechnął się do niej i pocałował ją w policzek. - Przytul się, No chodź. - zachęcił ją, ale kiedy nie ruszyła się z miejsca to wsunął się między nią a ścianę i objął od tylu. - Nie bawią mnie te żarciki o ślubie. Myślałam, że ty przyjąłeś to do wiadomości, ale chyba jest inaczej. - utkwiła wzrok w bloku po drugiej stronie ulicy, głębiej się zaciągając. - Po prostu cię kocham. - mruknął w jej kark, ciaśniej obejmując ją ramionami. - To uszanuj moją decyzję. Inaczej do niczego to nie prowadzi, poza frustracją obu stron. - dorzuciła, odsuwając siś od niego, aby zgasić papierosa w popielniczce. - Co masz na myśli? - zmarszczył brwi, uważnie się jej przyglądając. - To, że jeśli pragniesz ślubu, dziecka, itp. to pomyśl czy nie lepiej poszukać kogoś innego. - mruknęła, widząc już jak na jej słowa zacisnął pięści. - Nie chcę nikogo innego tylko ciebie. - zaszedł jej drogę, kiedy chciała wrócić do środka. - No to skończ z tym gadaniem i ukróć koleżków. - prychnęła, wyraźnie dając do zrozumienia, że nie chce kontynuować tego tematu. - Lisa, proszę cię. - dotknął jej podbródka, zmuszając by spojrzała mu w oczy. - Ale o co ty mnie prosisz?! - wybuchnęła, odtrącając jego rękę. - Weź, naprawdę. Odsuń się. - próbowała go wyminąć, ale złapał ją w pasie i zamknął w ramionach. - Kocham cię wariatko, niezależnie od twojego nastroju. - szepnął jej na ucho, delikatnie muskając je wargami.  - Możesz nawet gryźć, ale cię nie puszczę. - dodał jeszcze, kiedy wbiła paznokcie w jego dłonie. - Zrobisz mi kawę? - zapytała, odwracając się do niego przodem. - Zrobię, śniadanie też. - pocałował ją w czoło i ciepło się uśmiechnął, mając nadzieję, że chwilowy kryzys zażegnany. - Jesteś koszmarny. - burknęła, chowajac twarz w jego szyję. - Tak? Ciekawe. - roześmiał się, zjeżdżając dłońmi na jej pośladki, na których zacisnął palce. - No bardzo. - fuknęła, zaciągając się jego zapachem. - Kawa, a potem zastanowię się czy możesz się do mnie dobierać. - dodała, czując jego silny dotyk. - Ale nie działa to w dwie strony, co? - wybuchnął śmiechem, kiedy wsunęła dłonie za jego spodnie dresowe i bokserki. - Śniadanie, bo nie będę miała siły na nic więcej. - mrugnęła do niego i wspięła się na płace, żeby go pocałować. - Ale nie mam zamiaru się z tobą kochać w mieszkaniu pełnym kumpli. - podkreśliła, na co tylko pokręcił głową i mocniej wpił się w jej usta. Stali tak dłuższą chwilę, delektując się swoim dotykiem w promieniach wczesnopopołudniowego słońca. - Poproszę jajecznicę. I tosty z masłem. - w końcu oderwała się od niego i uciekła do środka, jeszcze uderzając go mocno w pośladek. 

- Szybkie to było. - usłyszała, kiedy wrócili do pozostałych. - O, patrz. Przegrałeś. - przyłożyła Danielowi z otwartej dłoni w potylicę i zabrała pada, wykorzystując jego nieuwagę. Rozsiadła się między nimi na kanapie i w najlepsze kontynuowała mecz, chociaż wyraźnie przegrywała. Nie zawsze liczy się zwycięstwo, tylko dobra zabawa. Wychodząc z tego założenia wyzwala na pojedynek każdego z chłopaków, dopóki nie pojawił się Kuba z talerzem. - Zamianka. - oznajmił, a dziewczyna zsunęła się na podłogę między jego nogami, kiedy zajął jej miejsce. - To co z majówką? Ja bym wrócił na Madagaskar. - rzucił Krzysiek, dojadając pizzę, którą zamówili tuż po przebudzeniu. - Islandia albo Mazury. - dorzuciła od siebie, przełykając ostatni kęs pieczywa. - Cicho, tam pojedziemy we dwoje. - Kuba szturchnął ją stopą w bok. - Ty mnie uciszasz?! Niemożliwe. - roześmiała się, odstawiając talerz na stolik. - Dobra, nieważne. Dostosuję się. - wzruszyła ramionami, tuląc policzek do jego uda. Mężczyźni między obserwowaniem gry i kibicowaniu przerzucali się kolejnymi pomysłami na wyjazd. - To na czym stanęliśmy? - odezwała się po kilku kolejnych minutach, kiedy zeszli na kompletnie inne tematy. - Survival! - wrzasnął nagle Maciek, zwracając uwagę wszystkich, - Pod warunkiem, że kajaki wchodzą w grę. - dodała, ale Krzysiek pokręcił głową. - Nie widzę Oli na takim czymś. - stwierdził, na co pozostali się zgodzili, że ich drugie połówki niechętnie wybiorą się na taki wyjazd. - A ty co? Uważasz, że się nadaje czy jednak bliżej mi do spa i wygodnego łóżka? - odwróciła głowę, zerkając na Kubę. - W namiocie cię jeszcze nie brałem. W kajaku też. Z tobą wszędzie będzie dobrze. - nachylił się do niej, ale dostał tylko po policzku. - Dobra, może ten Dubaj? Wszyscy będą zadowoleni. - wtrącił się Daniel. - Kuba, Emiraty są ok? - szturchnął go w ramię, bo chłopak zamyślił się, a na jego twarzy pojawił się przygłupi uśmieszek. - Tak, jasne, ale tym razem nie ja organizuję wyjazd. Nie ogarnę tego, bo mam jeszcze dwa tracki do oddania. - odrzucił pada i przeciągnął się, wygodnie rozsiadajac się na kanapie. - Ja też się na to nie piszę. - dodała, siadając okrakiem na kolanach Kuby. - Wiesz, co? Chyba mam ochotę na ciebie. - szepnęła mu na ucho, ignorując dalsze rozmowy chłopaków. - Miejmy coś z tej niedzieli. - odsunęła jego koszulkę i zaczęła wodzić opuszkami po jego nagim brzuchu. - Panowie, miło było, ale muszę popracować. - oznajmił nagle, bo propozycja dziewczyny była ofertą, z której zdecydowanie zamierzał skorzystać. Lisa triumfalnie uśmiechnęła się i krótko go pocałowała. - Zaraz przyjdę. - szepnął w jej usta i strącił ją z kolan. - Mam nadzieję. - wypchnęła językiem policzek i wstała z jego kolan. - Dzięki za wczoraj panowie i do zobaczenia na wyjeździe. - zasalutowała im, żegnając się i zniknęła w korytarzu. 

- Zawsze jak mówisz, że masz ochotę, to wiem, że coś się dzieje. - oświadczył, wchodząc do pokoju, kiedy zamknął drzwi za ekipą. Ściągnął koszulkę i odrzucił ją w bok. - Mówiłeś, że chcesz coś wypróbować. - podeszła do niego, pociągając za sznurki od jego spodni. - Podoba mi się to co słyszę... - oblizał usta i uśmiechnął się, kiedy wsunęła dłoń za bokserki. Złapał ją nagle i przerzucił na łóżko, od razu znajdując się nad nią. - Ale bez takich! - krzyknęła, wierzgając nogami, kiedy zaczął ją łaskotać. 


——

Nuda jak flaki z olejem, ale chyba boję się ruszyć dalej z innymi wątkami. 

Więc wiążę z nią nadzieję / Na węzeł gordyjski już nie wywinie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz