23.

884 99 45
                                    

Thomas: 

Ledwie zasnąłem, a już zostałem obudzony, przyszła pielęgniarka, która nas wszystkich obudziła. Byłem taki zły, po co oni nam każą wstawać, skoro i tak nie mamy tu nic do roboty. Szybko wziąłem swoje rzeczy i poszedłem do łazienki by uniknąć kolejki. Bałem się nawet iść przez ten korytarz, bo ci ludzie(pacjenci) byli straszni, nieobliczalni i bałem się że ktoś mi zrobi krzywdę. 

Gdy się ogarnąłem okazało się, że trzeba ustawić się w kolejce po jakieś leki. Jak w cholernym filmie. Przed stołówką znajdowała się duża sala, gdzie stała dwójka osób, jedna z jakimiś kartkami, a druga z lekami. Każda osoba z kolejki dostawała odpowiednie leki, które wynikały pewnie z tych kartek. Tylko, że jakie oni mi mogą dać leki, skoro na dobrą sprawę nic mi nie jest oprócz tego, że chciałem się zabić? Może chcą ze mnie zrobić wariata i podają mi coś żeby mi odebrać zdolność racjonalnego myślenia. 

Czułem się jakbym sam był chory na umyśle, prawie każda osoba z tej kolejki zachowywała się dziwnie, od mówienia sobie czegoś pod nosem, przed dziwne tiki aż do kulenia się na podłodze i krzyku. Czułem się jakbym sam miał tu zwariować. Nadeszła moja kolej. Pielęgniarka dała mi do ręki trzy różnokolorowe tabletki.

- Co to jest? – zapytałem.

- Bierz co ci dałam i nie blokuj kolejki – warknęła. Z jak największą oznaką niezadowolenia połknąłem tabletki, oczywiście musiałem jeszcze otworzyć buzię by ta wstrętna pielęgniarka sprawdziła, czy aby na pewno połknąłem te leki. Coraz bardziej utwierdzałem się w tym, że zostałem umieszczony w tym zakładzie niesłusznie. Do tego chyba powinienem być świadom co oni mi tu dają, ale jak widać robią z tego jakąś tajemnicę. 

Poszedłem na stołówkę i usiadłem sam przy stoliku modląc się by tylko jakiś wariat się do mnie nie dosiadł. 

Dostałem do jedzenia jakąś wstrętną papkę w misce, której się brzydziłem, z łyżką, której się również brzydziłem. Postanowiłem wprowadzić protest głodowy i nie jeść tego. Rozejrzałem się po tej pożal się Boże stołówce, ci ludzie mnie tutaj przerażali. Albo byli nadmiernie pobudzeni, albo nadmiernie spokojni. Nagle jakiś facet dosłownie spadł z krzesła i zaczął się drzeć z całej siły bijąc rękami o podłogę. Automatycznie podsunąłem się z krzesłem do ściany. Po chwili dwójka pielęgniarzy go gdzieś zabrała, a ja odczułem, że to już czas by stąd iść. Jednak nie dało się, bo czekała na mnie pielęgniarka, której zadaniem było zaprowadzenie mnie do jakiegoś psychiatry. Szliśmy przez korytarz i schodami na górę. Wprowadziła mnie do gabinetu i zostawiła.

- Jestem doktor Wood – powiedział i podał mi rękę. Odwzajemniłem uścisk śledząc go wzrokiem.

- Czy miałeś jakiś konkretny powód by próbować popełnić samobójstwo? – zapytał zerkając w jakieś papiery.

- Tak – powiedziałem. 

No cholera, dla rozrywki chyba bym nie próbował się zabić.

- Powiesz mi co się stało? Wszystko zostaje oczywiście między nami,  jesteś już dorosły – powiedział.

- Nie – burknąłem obrażony, aby okazać za wszelką cenę, że nie podoba mi się to, że tu jestem. 

- Jak często się samookaleczasz? – zapytał. Denerwowała mnie ta fala niewygodnych pytań. Denerwowało mnie to, że wnika w sprawy o których z nikim nie chciałem rozmawiać. 

- Raz na jakiś czas. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi – powiedziałem oburzony. Niby rozgrzebywanie moich problemów miałoby mi pomóc?

- Chciałbym bliżej zapoznać się z twoimi problemami. Nie jestem twoim wrogiem, jestem tu by ci pomóc – powiedział z lekkim uśmiechem.

Zakazany owoc [DYLMAS] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz