Po podkreślaniu przez Caluma tego, że nie może go zawieźć z powodu "problemów taty", Luke w końcu przekonał go, by podwiózł go do biblioteki i po prostu pozwolił Michaelowi przywieźć go z powrotem. Pomyślał, że to wystarczająco uczciwe.
Luke przez całą drogę czuł motyle w brzuchu, ignorując Caluma wyraziście narzekającego na to, w jakim on to nie był teraz delikatnym stanie i nie sądził, żeby podwożenie go było dobre dla jego "mentalnego zdrowia".
Wszystko o czym Luke mógł myśleć to Michael.
Nie rozumiał dlaczego czuł się w ten sposób (jakby miał zwymiotować i zemdleć w tym samym czasie), nigdy wcześniej nie miał takiego uczucia, co sprawiło, że doszedł do koszmarnego wniosku, którego starał się unikać przez kilka ostatnich tygodni.
To było oczywiste. Ukazywały się wszystkie znaki. Czuł w sobie motyle, jego policzki ciągle miały kolor jasnego odcienia różu, nie bał się już wstawać rano...
Luke lubił Michaela. Nie jako "tylko przyjaciele", ale lubił go w ten sposób.
Szczerze mówiąc nie wiedział kiedy to się zaczęło, ani jak to się stało, ale co wiedział to to, że jeśli mu nie powie, załamie się.
To był moment, w którym Luke zdecydował, że wmaszeruje tam i powie Michaelowi co czuje, zanim stchórzy.
Calum wysiadł z samochodu i poprowadził ostrożnie Luke'a przy poręczy, dopóki nie stanęli przed Michaelem, który czekał oparty o ścianę biblioteki.
− Niewidomy − odetchnął, z czymś odmiennym w głosie. Luke nie mógł powiedzieć co to było, ale brzmiał jakby był zmęczony... może smutny?
− Michael − uśmiechnął się Luke.
Calum odkaszlnął niezręcznie, po czym powoli zabrał dłoń z pleców Luke'a i wycofał się.
− Ja, uh, pójdę już. Bawcie się dobrze... rozmawiając − powiedział, zanim obrócił się na pięcie i wrócił do samochodu.
Luke odwrócił się do Michaela i stał tam niezgrabnie. - Więc?
Blondyn w końcu poczuł jak ręka Michaela obejmuje jego pas i prowadzi ich do biblioteki. Jego dotyk palił przez koszulkę Luke'a, a irytujące motyle znów się zaczęły.
Jeśli to jest to, jak się czuje, gdy się kogoś lubi, nie podobało mu się to.
Michael zaprowadził ich na koniec biblioteki, do ich zwyczajowych krzeseł i pomógł Luke'owi usiąść, zanim sam to zrobił.
− Jest tutaj bibliotekarka? − spytał nareszcie Luke, z dużym uśmiechem rosnącym na jego twarzy.
− Luke...
− Ta z nienaturalnymi cyckami. Pamiętam kiedy nas wykopała.
− Luke...
− Byłem na ciebie taki wkurzony. Nie masz pojęcia.
− Luke!
Wybuch Michaela sprawił, że Luke nieco podskoczył na swoim miejscu, rumieniąc się delikatnie. Chłopak z pastelowymi włosami nie mógł nic na to poradzić i zaśmiał się cicho, kładąc dłoń nad stołem na dłoni Luke'a.
Skóra Luke'a znów płonęła.
− Luke, muszę powiedzieć ci coś ważnego − westchnął Michael.
− Mogę pierwszy? Myślę, że moje jest ważniejsze − powiedział Luke odważnie, biorąc głęboki oddech, by się mentalnie przygotować. Luke przerwał Michaelowi nim ten mógł odpowiedzieć, prostując się na krześle i wyrzucając z siebie wszystko. − Michael, nienawidzę cię tak bardzo, że nawet nie masz pojęcia. Jesteś sarkastycznym, nieśmiesznym draniem, który przekonał ślepego, żeby poszedł grać w twistera w jego rodzinnym domu, tylko po to, żeby zostać osądzonym przez jego orientację, ale wciąż sprawiałeś, że czuł się tak, jakby coś znaczył. Nienawidzę cię, ponieważ sprawiasz, że czuję się mniej gówniany, niż w rzeczywistości jestem i faktycznie dajesz mi coś, dla czego mogę żyć. Nienawidzę cię również za wpadnięcie na mnie pierwszego dnia, gdy się poznaliśmy, bo przewróciłeś mnie i upadłem na tyłek, co naprawdę bolało.
− Luke...
− Zamknij się. Nienawidzę cię za wiele rzeczy, Michaelu Clifford, ale sprawienie, że na ciebie poleciałem, jest pewnie tym, za co nienawidzę cię najbardziej. Nie jestem w tobie zakochany, jestem prawie zakochany. Co jest naprawdę gówniane, bo nigdy tego nie planowałem, ale ty jakoś sprawiasz, że czuję się jak gówno i niesamowicie w tym samym czasie. Ale nie bierz tego jako wylewanie mojego serca, ponieważ jestem naprawdę kiepski w tych sprawach i chyba jestem najmniej romantyczną osobą na świecie. O Boże, co ja właśnie zrobiłem.
− Luke!
− Oh, i to zupełnie w porządku, jeśli nie czujesz tego samego. Szczerze mówiąc nie liczę na to. Jestem kawałkiem gówna, które ciągle było dla ciebie kutasem, a tutaj jesteś ty, idealny mały idiota, który doprowadza mnie do szaleństwa. Boże, chciałbym cię pocałować, albo coś, ale nawet nie będę próbował, bo pewnie nie trafiłbym w usta i skończył, całując twoje oczy.
Luke nie wiedział, co się do cholery dzieje, ale kiedy poczuł usta całujące jego nos, nie obchodziło go to.
Na moment wszystko ucichło.
− Czy to znaczy...
− Spałem z nią, niewidomy. Spałem z nią − wygadał się Michael.
Serce Luke'a spadło do żołądka, a jego dolna warga zaczęła drżeć.
− Kto? − spytał cicho Luke, już znając odpowiedź.
− Delilah. Zrobiłem to. Spałem z nią − odpowiedział równie cicho.
− Oh.
Luke poczuł, że płacze. Jak Michael mógł sprawić, że tak się upokorzył? Czy to znaczyło, że Michael jest hetero? Boże, czuł się tak głupio.
− Niewidomy... − Michael sięgnął po dłoń Luke'a, ale ten szybko wyszarpnął ją z powrotem.
− Chcę wrócić do domu − wyszeptał Luke, odmawiając sobie płakania przed Michaelem.
−Luke...
− Proszę, zabierz mnie do domu, Michael.
Michael wypuścił długie westchnienie, zanim wstał z krzesła i pomógł Luke'owi, po czym wyprowadził ich z biblioteki i do samochodu.
Luke czuł odrętwienie.
Cała jazda do mieszkania składała się z przeprosin Michaela i poniżającej ciszy Luke'a. Michael pomógł mu wysiąść i zaprowadził go do mieszkania, nie mówiąc ani słowa. Luke w ciszy wyłowił swoje klucze.
− Luke...
− Nie.
Wyciągnął klucze i dał je Michaelowi. Michael westchnął, powoli otwierając drzwi i oddając je blondynowi.
− Dzięki − wymamrotał, zabierając je i wchodząc do środka.
− Luke, ja też cię lubię. Byłem po prostu zdezorientowany, kiedy z nią spałem i to nic nie znaczyło − westchnął Michael.
Luke posłał mu lekki uśmiech i kiwnął głową.
− Nie jesteś mi winien wytłumaczenia, Michael. Nie musisz się tłumaczyć. Zobaczymy się potem, tak? − powiedział słabo, zaczynając zamykać drzwi.
− Luke...
Ale Luke już zatrzasnął drzwi przed jego twarzą i oparł się o nie plecami, zjeżdżając w dół, dopóki jego kolana nie były przyciśnięte do klatki piersiowej.
Calum wyszedł z pokoju, gdy usłyszał zamykanie drzwi, by znaleźć Luke'a skulonego na podłodze. Szybko do niego podbiegł i objął najlepszego przyjaciela ramionami.
− Luke, co się stało?
Dopiero kiedy Calum zapytał, zaczął obficie szlochać w klatkę piersiową przyjaciela.
CZYTASZ
blind ❃ muke
Fanfiction− jestem niewidomy − wymamrotał luke. − miło cię poznać, niewidomy. ja jestem michael. © michaelsvans tłumaczenie: luke-hemings, 2015. edytowane: 19/07/24