Rozdział 46

585 29 3
                                    

Właśnie na tym polegała prawdziwa potęga: wykorzystywać innych do własnych celów, a zarazem kazać im wierzyć, że to oni sprawują kontrolę.

Właśnie na tym polegała prawdziwa potęga: wykorzystywać innych do własnych celów, a zarazem kazać im wierzyć, że to oni sprawują kontrolę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

W Beacon Hills nastała Sobota -ulubiony dzień tygodnia, który można poświęcić czas na naukę, bądź odpocząć od ciężkiej pracy. W jednej ze szkół w pewnej klasie historycznej znajdował się pewien przystojny mężczyzna w średnim wieku, dośc wysoki i szczupły o oliwkowej skórze, ciemnobrązowych oczach w kształcie migdałów i prostych czarnych włosach. Na sobie ma ubrany garnitur w kolorze szarym, neutralnymi kolorowymi krawatami i skórzanymi mokasynami.  Ma bardzo szeroko wiedzę w dziedzinie historii, strategi, kultury azjatyckiej. broni i faktów nadprzyrodzonych czy też mitologicznych. Układał coś właśnie na swoim biurku nauczycielskim, był pochłonięty pracą, nie zauważył nawet małej muchy, która śmignęła tuż koło jego głowy. Zauważył ją dopiero gdy usłyszał od niej charakterystyczny dźwięk. Wylądowała na jednej z książek, Ken wziął drugą w dłoń i powolnym i zdecydowanym ruchem przygniótł owada.

–W pracy w Sobotę? –zapytała postać stając w progu drzwi. 
Dziewczyna miała dość bladą cerę i duże wory pod oczami, jakby nie spała z rok albo i dłużej –Cóż za poświęcenie –skomentowała wchodząc do klasy i podeszła do najbliższej z półek –Gdzie je schowała? 

–Nie wiem o czym mówisz. –skłamał. Doskonale wiedział po co tu przyszła, wydawało mu się, że jego kryjówka jest dobra. Z obawą przyglądał się jak zerkała do niektórych książek 

–O jej nożykach –odparła wyciągając pierwszą książkę, która z hukiem przywitała się z zimną posadzką, w dodatku otworzyła się na stronie jakiejś wojny.
–Sztyletach –poprawiła się przelotnie spoglądając na nauczyciela. –Wiem dokładnie, że tu są. Reprezentacja ogonów czy jakoś tak –dodała wyrzucając zieloną okładkę książki gdzieś obok i powolnymi krokami zbliżała się do Kena.

–Może chciałabyś o niej poczytać? Polecam sekcję Japońską w bibliotece. 

–Czytanie jest przereklamowane wolę porozmawiać. –odpowiedziała przechodząc między ławkami w stronę Yukimury, który wyglądał tak, jakby w ogóle się nie przejmował tym co w tej chwili się dzieje, ale w środku czuł niepokój –Im starszy ogon tym silniejsi ONI. Bardzo dobrze wiem, że został ostatni...Najpotężniejszy.

–Nie mam pojęcia o co Ci chodzi. –powtórzył kolejny raz patrząc w jej oczy, które były puste. 
Dziewczyna zaśmiała się krótko rozbawiona, tak jakby ktoś opowiedział dobry kawał. Przeszła parę kroków od niego.

–Zaczniesz gadać. –powiedziała to z pewnością siebie. W momencie gdy chciał chociażby kiwnąć palcem czy też kichnąć, Nogitsune uniósł jedną dłoń do góry i dał ją przed siebie powodując, że mężczyzna zaczął się dusić. Chwycił się za gardło i z bólem wpatrywał się w nastolatkę –Jak wszyscy –dodała spoglądając na niego z drwiną. 
Opuściła rękę zaprzestając tortury, upadł na podłogę tracąc przytomność. Po czym wyszła z terenu szkoły.

Nastoletni wilkołak - ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz