Rozdział 3

640 40 2
                                    

WAŻNE POD ROZDZIAŁEM!!!

_______________________________________________________

Nie wiem co mną wtedy kierowało. Mogłam oberwać, ale postanowiłam, że musze pomóc temu chłopakowi bo inaczej mogą go zabić. A tego bym sobie nie wybaczyła. Czułam strach zwłaszcza, że przez chwile wróciły wspomnienia z tego wydarzenia 3 lata temu. Szybko jednak je od siebie odsunęłam.

- Hej! Zostawcie go! - krzyknęłam stając w wejściu do przestrzeni między domami. Brunet, który kopał leżącego przestał i odwrócił się do mnie ze swoimi kumplami. Przełknęłam z trudem ślinę czując, że to był błąd. Mimo to było już za późno aby się wycofać.

- Mówisz do nas laluniu? - spytał ciemnooki podchodząc do mnie. Próbowałam udawać pewną siebie chociaż w środku skręcało mi żołądek ze strachu.

- Tak. Zostawcie go bo inaczej zadzwonię na policje. - powiedziałam krzyżując ręce. 

- Hahah, dobre. Słyszeliście? Skarbie, policja nam nic nie zrobi. - powiedział śmiejąc się. Podszedł do mnie przyciskając do ściany. - A może tak zabawimy się z Tobą? On i tak już jest do niczego. - powiedział patrząc na poszkodowanego. Również na niego spojrzałam. Blondyn o niebieskich oczach, które były ledwo otwarte. Patrzył wprost na mnie lekko zdziwiony co robie. Brunet odwrócił wzrok ponownie na mnie. Dotknął mojego uda ściskając. Szarpnęłam się, ale mnie przytrzymał.

- No Jack. Ostra, lubisz takie co? - spytał chłopak z dredami, który stał obok.

- Pieprz się. - powiedziałam.

- Kotku, spokojnie. Na pewno nie będzie boleć. - powiedział kładąc swoją rękę na rozporku od moich spodenek. Wtedy się we mnie zagotowało. Nie pozwole traktować siebie jak jakąś rzec. Na pewno nie drugi raz. W tamtej chwili przypomniało mi sie co nauczył mnie mój starszy brat zanim wyjechał na studia, ale już po feralnym zdarzeniu. Przymknęłam na chwile oczy i zrobiłam jeden ruch. Brunet się w ogóle tego nie spodziewał. Uderzyłam go z kolana w krocze. Zgiął się w pół. Ten z dredami chciał mi coś zrobić, ale walnęłam go z pięści w nos. Trzeci już nie próbował tylko uciekł. Pozostała dwójka również powoli się oddaliła oszołomiona tym co się stało. Spojrzałam czy czasem się nie wróca. Odetchnęłam z ulgą i wtedy przypomniałam sobie o blondynie. Podeszłam do niego szybko klękając. Spojrzał na mnie nie pewnie.

- Zadzwonie na pogotowie. - powiedziała chcąc wyciągnąć telefon z kieszeni bluzy.

- N-nie. - powiedział z trudem.

- Ale to trzeba opatrzeć. - spojrzałam na niego uważnie.

- Nie, wróce do domu. Nic mi nie jest. - powiedział chcąc wstać, ale nie dał rady.

- Nie można tego tak zostawić. To pójdziemy do mnie. Mieszkam niedaleko, opatrze Cię. - powiedziałam stanowczo. Pomogłam mu wstać. Przewiesiłam sobie jego prawą rękę przez moje ramie chwytając go w talii aby jakoś mógł utrzymać sie na nogach. Ruszyłam powoli do przodu aby on sam też mógł się poruszyć. Szliśmy w ciszy. Jedyne co słyszałam to to jak próbuje oddychać swobodnie oddychać, ale nie może. Domyśliłam się, że to przez ból jaki czuł po tym pobiciu. Był wyższy ode mnie o ponad głowe więc był też dość ciężki. Starał się mi pomagać, ale więcej jego ciężaru miałam na sobie. W końcu doszliśmy do domu. Dobrze, że było ciemno to żaden z sąsiadów nie będzie nas widział i nie powie od razu rodzicom. Otworzyłam drzwi i wprowadziłam go do salonu sadzając na sofie. Kazałam mu na mnie poczekać. Wróciłam do przedpokoju ściągając buty, odłożyłam bluze i weszłam do kuchni po szklanke wody. Wróciłam do salonu podając mu szklanke. Wziął ją ode mnie od razu upijając połowe. Usiadłam w fotelu uważnie mu się przyglądając. Jego włosy były ułożone w różnych kierunkach, ale co się dziwić. W jego dolnej wardze znajdował się czarny kolczyk. Sam chłopak był ubrany w czarny t-shirt z logo jakiegoś zespołu, ale bez rękawów, obcisłe dżinsy tego samego koloru, a na nogach miał czarne conversy. Jego niebieskie oczy uważnie mi się przyglądały. Jego ciuchy były ubrodzone przez to całe pobicie. Jego prawe oko było całe podbite co nie dało się nie zauważyć przez napuchnięcie i pojawiający się siniak. Natomiast lewa brew była nacięta tak samo jak jego warga, z której delikatnie leciała krew. No i wiadomo, brzuch też pewnie miał nieźle poobijany, ale nie było to widoczne przez bluzkę, którą miał na sobie.

Long Way Home FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz