Riley
- ZATRZYMAŁAŚ SIĘ U OBCEGO FACETA? – wrzeszczy Joseph do słuchawki. – Czyś ty kompletnie zwariowała? To ja wciskam rodzicom kit, że jesteś taka odpowiedzialna i rozsądna, a ty pakujesz się do mieszkania obcego faceta? W Nowym Jorku?
- Przecież podałam ci adres w razie czego – mówię spokojnie.
Staram się być opanowana, ale wiem, że Joseph ma dużo racji. Naprawdę jestem nieodpowiedzialna, zdaję sobie z tego sprawę.
Hayden nie wygląda na niebezpiecznego. Znaczy, może jest trochę nieprzyjemny i oschły, ale z drugiej strony go nie winię.
Wren wcisnęła mu obcą dziewczynę do domu. Całkiem go rozumiem.
- Poza tym on wcale nie jest taki obcy. To brat mojej koleżanki – dodaje, układając książki na pustą półkę.
Znajduję na niej kilka książek, które nie należą do mnie i odkładam je na komodę.
- Ty nie masz koleżanek – zauważa.
- Poznałam ją nie dawno – przyznaję szczerze.
- Poznałaś ją... Poznałaś... - zaczyna się śmiać w słuchawce. – Jestem na ciebie wściekły!
- Proszę tylko nie mów na razie rodzicom – niemal go błagam.
- Mam nie mówić rodzicom? Mam nie mówić rodzicom...
- Brzmisz trochę jak obłąkany – próbuje zażartować, żeby rozluźnić atmosferę.
- Riley, jesteś niemożliwa. Przysięgam – mówi ze zrezygnowaniem.
- Kocham cię, braciszku.
Po zakończonej rozmowie postanawiam odnieść książki, które zastałam na półce, Haydenowi.
Akurat siedzi w salonie i ogląda telewizję na kanapie.
Jest w dresie i zwykłym T-shircie. Mogę mu się lepiej przyjrzeć. Znaczy za pierwszym razem stwierdziłam, że jest niczego sobie.
Oboje z Wren są do siebie bardzo podobni. Mają ten sam brunatny odcień włosów.
Hayden ma jaśniejszą karnację, ale domyślam się, że to jego siostra lekko nadużywa samoopalacza.
Z tego co zauważyłam miał też niebiesko-zielone oczy. Trochę onieśmielający wzrok, nawet dla mnie. Na rękach dostrzegłam kilka mniejszych i większych tatuaży. Oprócz tego było w nim coś co sprawiało, że czułam się niepewnie w jego towarzystwie.
Nie wiedziałam jak powinnam się zachować. Nie chciałam się też zbytnio narzucać. W końcu dzięki niemu mam dach nad głową.
- Znalazłam te książki, nie wiedziałam co z nimi zrobić.
Kładę kilka tomów Stiega Larssona na stole.
Jednocześnie mam okazje rozejrzeć się po salonie. Nie wiele w nim jest.
Stół z kilkoma krzesłami, całkiem pusty.
Kanapa, stolik do kawy, dywan i telewizor. Oprócz tego regał z płytami CD, książkami i grami video.
Stamtąd było też wyjście na balkon.
- Wyrzuć je – mówi ostro, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co...
Jestem zdezorientowana. Po raz kolejny wprawia mnie w zakłopotanie.
- Powiedziałem wyrzuć je – dokładnie akcentuje każde słowa, aż przechodzą mnie ciarki.
YOU ARE READING
Współlokatorzy
Romance- Czy ty kiedyś widziałeś jak wygląda klaun? - zauczynam się puszyć. - Widzę go codziennie - uśmiecha się sztucznie i puszcza mi oczko. - Potrafisz nie być dupkiem? - warczę. - Potrafisz nie wyglądać jak przedszkolak?