Dotarłam do szkoły cztery minuty po dzwonku. Niby to nie było duże spóźnienie, ale w naszej szkole nie tolerują nawet wejścia do klasy minutę po dzwonku. Już cztery lata tu chodziłam i ani razu nie zdarzyła mi się taka sytuacja. Byłam jedną z najlepszych uczennic w naszym liceum i miałam prawie stuprocentową frekwencję.
Wiedziałam, że zaraz złapie mnie jakiś nauczyciel dyżurujący na korytarzu i ścigający spóźnialskich. Poszłam w stronę swojej szafki i zaczęłam wyciągać w niej książki na kolejną lekcję, żeby znów się nie spóźnić. Mimo wszystko byłam pewna, że czeka mnie odsiadka w kozie w sobotę. Na samą myśl westchnęłam.
- Hawkins spóźniona, niemożliwe – usłyszałam głos najgorszej z możliwych osób w tej szkole.
Nauczycielka języka hiszpańskiego, czyli Eliza Morgan. Zawsze wygląda niemalże idealnie i jest całkiem ładna. Włosy spięte w ciasnego koka, czarne okulary na nosie, usta podkreślone ciemnoczerwoną szminką, ubrana w dopasowaną spódnicę do kolan i białą koszulę. Gdyby nie to, że charakter ma do kitu, byłaby naprawdę kobietą godną zwrócenia uwagi.
- Myślę, że dyrektor z chęcią zobaczy swoją ulubioną uczennicę – powiedziała to z najwredniejszym uśmiechem, jaki widziałam na jej twarzy. Aż zrobiło mi się słabo.
Dobrze wiedziała o tym, że jestem dziewczyną syna dyrektora. Za to ja wiedziałam o tym, że chciała mnie pokazać od jak najgorszej strony, ale przecież to tylko głupie spóźnienie.
Idąc do gabinetu, słyszałam tylko tuptanie szpilek tej jędzy, która szła przede mną, uśmiechając się pod nosem.
- Zapraszam – ręką wskazała drzwi do gabinetu, a ja przełknęłam ślinę.
Przy biurku siedział dość umięśniony mężczyzna, o czarnych włosach i dokładnie takich samych oczach jak Adam. Uśmiechnął się. Chwilę porozmawialiśmy, a po pięciu minutach byłam naprawdę zadowolona. Polubił mnie, od razu było to widać. Powiedział, że każdemu zdarza się spóźnić, nawet najlepszym. Oraz to, że jej syn ma dobry gust. Napisał mi przepustkę z tej lekcji, na której miałam być, z powodu rozmowy z nim. Po dziesięciu minutach wyszłam z gabinetu i spojrzałam na Elizę z uśmiechem.
- Do zobaczenia na lekcji – powiedziałam i poszłam w przeciwną stronę.
***
Po lekcjach poprosiłam koleżankę z klasy, Isabel, żeby poszła ze mną do galerii pooglądać sukienki na bal końcowy. Dziewczyna niemal od razu się zgodziła, ponieważ kochała chodzić po sklepach. Co prawda nie poszłam tam z wielką chęcią, bo zamiast tego wolę poczytać książkę, ale wiedziałam, że prędzej czy później i tak muszę pójść. Koleżanka dobrze zna się na modzie i wiem, że nikt nie doradzi mi tak dobrze, jak ona.
- Jaki on jest? – zapytała się, oglądając sukienki w jednym sklepie.
Od razu wiedziałam, że chodzi o Adama. Teraz jest to gorący temat w szkole.
- Taki, jakiego sobie wymarzyłam.
- Czyli? – spojrzała na mnie z irytacją.
- Uhh...
Jest najukochańszym chłopakiem, jakiego znam, przystojny jak nikt inny, przy nim czuję się najbezpieczniej, jest silny, ma najlepsze poczucie humoru, zawsze mi pomoże, chętnie słucha co mam mu do powiedzenia, po prostu jest ideałem.
- Jest świetny. Nigdy nie czułam się szczęśliwsza – stwierdziłam i wybrałam jedną z sukienek.
Pokazałam Isabel, ale ta od razu pokręciła głową z niezadowoleniem. Odłożyłam ubranie i zaproponowałam pójście do kawiarni.
Zamówiłyśmy sobie po kawie i usiadłyśmy przy jednym ze stolików. Dziewczyna wciąż nie opuszczała tematu, dopytywała o Adama. Wiedziałam, że jej też on się podoba, bo niemal wszystkie dziewczyny ze szkoły wzdychały na jego widok. Po części czułam zazdrość, a po części dumę, że to mnie wybrał. Największą nudziarę i kujonkę.
- A właśnie zapomniałam poinformować. David pytał się mnie czy nie zechciałabyś spróbować wstąpić do zespołu szkolnego – wzięła łyka swojego napoju. – Nie sądziłam, że umiesz śpiewać, ale on stwierdził, że lepszej osoby nie znajdzie.
Przypomniała mi się ostatnia sytuacja i poczułam się strasznie głupio, kiedy grałam na jego gitarze, a on tak po prostu mnie słuchał.
- Nie mógł mnie zapytać osobiście? – spytałam.
- Mam wrażenie, że mu się podobasz na tyle, że nie jest w stanie do ciebie podejść, bo boi się, że się zająknie czy coś.
Zaśmiałyśmy się.
David jest świetny w tym, co robi i naprawdę podziwiam to, że jest w stanie grać przed całą szkołą.
W sumie słowa Isabel pocieszyły mnie, bo to, że on mnie tak skompletował, było dla mnie naprawdę zaszczytem. Co jak co, ale on się znał na muzyce.
- Ah, muszę to przemyśleć, nie wiem, czy dam radę wystąpić przed większą publicznością – stwierdziłam.
Później wyciągnęłam telefon i napisałam smsa do Adama, żeby po mnie przyjechał.
Z koleżanką wstałyśmy od stolika i wyrzuciłyśmy kubki po kawie do kosza. Szłyśmy w stronę wyjścia, rozmawiając o szkole. Kiedy doszłyśmy do wyjścia, zaproponowałam Isabel podwózkę.
- Nie, dzięki. Pójdę na nogach.
- Chodź, poznasz Adama.
- Oh, no okej. – Widziałam to, jak zaczyna poprawiać włosy, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi.
Chwilę czekałyśmy na parkingu na chłopaka, aż w końcu podjechał do nas czarny samochód. Wsiadłyśmy do auta i w końcu tego dnia zobaczyłam swojego najwspanialszego chłopaka. Pocałowałam go na przywitanie.
- Adam, poznaj Isabel. To moja koleżanka z klasy – zapoznałam ich, a w lusterku widziałam, jak koleżanka uśmiecha się do chłopaka.
Ten odwrócił się do niej, podał rękę i z obojętnością na twarzy powiedział „cześć". Cieszyłam się, że pokazywał tylko i wyłącznie niechęć do Isabel, w końcu była naprawdę ładna i mogłabym być o nią zazdrosna. Jej jasne włosy, idealne zgrabne ciało i do tego niebieskie, wielkie oczy były naprawdę tym, o czym inne dziewczyny mogą pomarzyć. Oczywiście ja też. Isabel, to moje przeciwieństwo, ale na całe szczęście Adam nigdy by jej nie wybrał.
CZYTASZ
Zawsze Będziesz Moja
Roman pour AdolescentsPierwsza miłość to cudowne uczucie. Już zawsze TA osoba zostaje w twojej pamięci. Każdy następny związek porównuje się do tego pierwszego. Tylko co się stanie, kiedy zdejmie się różowe okulary? Co jeśli zobaczy się rzeczywistość, która może okazać s...