Styczeń, 1943, Warszawa
-Alek! Emilia! Przestańcie się wydurniać! - Zdenerwowałam się, gdy on i Emilia obrzucali się mąką.
Stanęłam w progu z ciężkimi zakupami. Odłożyłam je na ziemię i zaczęłam rozpinać płaszcz.
-Ale złotko! Skarbie mój! My się bawimy! Posprzątamy, prawda? - Wziął na ręce moją siostrę, która wytrzeszczyła oczy.
-Mnie w to nie mieszaj. - Wyrwała się i pędem uciekła do łazienki.
-Idę ją umyć, a ty posprzątaj. I módl się, żeby mąka zeszła z jej włosów! - warknęłam i ruszyłam za dziewczynką.
Aleksy westchnął i wziął szmatkę.
Czeka go niezła robota...
Chyba pierwszy raz widział mnie taką zdenerwowaną. Zawsze to ja sprzątałam po ich wyczynach, ale tego już za wiele.
Ściągnęłam z Emilii sukienkę i zaczęłam rozpinać jej buty.
-Jesteś zła na Alusia? - Spojrzała na mnie, bawiąc się palcami.
Byłam wściekła.
-Nie, kochanie. Nie jestem. - Uśmiechnęłam się słabo i odkręciłam ciepłą wodę.
Może spróbuję to jakoś wyczesać? Jeśli to namoczę, to wszystko się sklei.
Przeklęty Maciej!
W duchu zaczęłam go wyzywać i jednocześnie rozczesywać jej długie, blond włosy.
Długie, ale cienkie, więc szybko poszło.
-To, czemu na niego krzyczałaś? - Zerknęła na mnie w lustrze.
-Bo czasami wasze zabawy mnie już męczą. - Roztrzepałam jej włosy, a reszta mąki ulotniła się z powietrzem.
-Przepraszam. - Wydęła dolną wargę.
-Nie przepraszaj, tylko potem idź mu pomóc sprzątać. - Westchnęłam i zakręciłam wodę.
Blondynka powoli weszła do wanny i zaczęła się w niej pluskać.
-Wyjdę, dobrze? Będę zaglądała tutaj często. - Wstałam i otrzepałam ręce. - Nie mocz głowy beze mnie. - Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do kuchni.
Zmarszczyłam brwi i oparłam się o ścianę, widząc, jak Alek męczy się z wycieraniem.
Wywróciłam oczami i podeszłam do niego.
Bez słowa wyrwałam mu szmatkę i padłam na kolana, dokładnie wycierając podłogę.
-Przepraszam... - wyszeptał, drapiąc się po karku. - Ja to posprzątam, przysięgam.
-Już się wykazałeś. I tak robisz to niedokładnie. - Machnęłam na niego ręką i znowu poczęłam wycierać.
-Ale ja się postaram. Proszę, Poleczko. - Sapnął i rzucił się na kolana.
-Nie. Starczy, rozumiesz? - Wbiłam w niego zmęczone spojrzenie.
Wstał i poszedł do toalety.
-W porządku? - zapytał, a ja usłyszałam potwierdzającą odpowiedź.
Wrócił i oparł się o blat.
-Przestań się na mnie gapić. - Rzuciłam w niego ścierką, podnosząc się z ziemi.
Zaśmiał się pod nosem i odłożył ją do zlewu.
-Kocham cię - powiedział z szerokim uśmiechem.
CZYTASZ
Zanim umrę za młodu || Maciej Aleksy Dawidowski
FanfictionZakończona ✔✅ " -Zosieńko, ale czym ty się tak martwisz? Szkopy jeszcze nie chodzą. - Wyprzedziłam lekko Tadka i szłam powoli tyłem. -Ja? Ja się nie zamartwiam niczym! Czyste serce od stresu mam! Ale Alek! Aleksy to co innego! On z tego stresu powin...