13.

1.8K 90 51
                                    

Wczorajszy wieczór był pełen cudownych emocji. Pytanie które zadał Harry'emu Louis siedziało w głowie bruneta cały czas. Tak pięknie to brzmiało, moim chłopakiem, coś pięknego. Chłopacy obudzili się dość wcześnie rano, przytuleni do siebie z uśmiechami na twarzach. Po porannych łóżkowych przytulaskach, buziaczkach i rozmawianiu postanowili wstać na śniadanie.
Po ogarnięciu się zeszli na dół do bufetu, do którego wchodzili za rękę i wszyscy którzy już tam byli i na nich czekali, żeby zacząć jeść byli zachwyceni tym widokiem.

- Moje serduszko, coś pięknego - powiedziała Gemma kiedy chłopacy siedli do stolika, dalej trzymając się za ręce, gdyż usiedli obok siebie.

- Jacy oni słodziaśni, prawda Li? - zapytał Zayn swojego chłopaka po czym pocałował jego policzek, a chłopak tylko przytaknął i uśmiechnął się czując usta czarnowłosego na swoim policzku.

- Kochani, oficjalnie przedstawiam wam mojego chłopaka - powiedział Harry patrząc na swoich przyjaciół i uśmiechając się najszerzej jak tylko potrafił.
Louis uśmiechnął się do wszystkich po czym pocałował Harry'ego w szyję i na boga to było słodkie.

- O jezu, jezu aaa, tak cholernie się cieszę - powiedziała Lottie piszcząc z podekscytowania.

- Kurwa nareszcie - powiedział Niall uśmiechając się do szczęśliwej dwójki.

- Jestem najszczęśliwsza gołąbeczki - powiedziała Gemma widząc jak Harry jest szczęśliwy gdy o tym mówi.

- To cudownie - powiedział Liam uśmeichając się do dwójki przyjaciół.

- Szczęścia kochani - powiedział podekscytowany Zayn.

- Jestem tak szczęśliwy, że jest to nie do opisania - rzekł Louis patrząc w tej chwili na Harry'ego, który zarumienił się i pocałował go.

Śniadanie było przemiłe. Wszyscy zachwycali się tą dwójką i spędzili miło poranek, ale niestety musieli szybko się zbierać, ponieważ dziś wylatują do Bostonu.
Harry spakował swoje rzeczy przy pomocy Louisa, bo jego walizka spakowana była już wczoraj. Po godzinie wszyscy wsiedli już do czarnego busa i pojechali na lotnisko.
Niestety loty były strasznie opóźnione, więc zmuszeni byli czekać na lotnisku około pięciu godzin.
Liam chodził już zdenerwowany, ponieważ jeszcze dziś wieczorem miał spotkać się z organizatorami, a wygląda na to że sporo na to spotkanie się spóźni. Zayn uspokajał swojego ukochanego składając pocałunki na jego szyi i policzkach co jego ukochany kochał.
Lottie i Gemma poszły pochodzić po markowych sklepach, które znajdują się na lotnisku, Niall poszedł spać, skulając się na ogromnej czarnej pufie, a Harry z Louisem siedzieli przytuleni do siebie, ze słuchawkami w uszach oglądając serial.
Czas strasznie wszystkim się dłużył, Liam coraz bardziej się denerwował, a reszta po prostu nadzwyczajnie w świecie się nudziła.
Nareszcie nadeszła chwila kiedy w głośnikach usłyszeli, że osoby lecące do Bostonu mają kierować się w stronę wejścia na pokład. 

W samolocie Harry usiadł z Louisem, Gemma z Lottie, Liam z Zaynem, a Niall z czarnowłosą dziewczyną, którą po chwili zaczął podrywać.
Każdemu ten lot minął dość przyjemnie, więc nikt nie narzekał kiedy nareszcie po wszystkim dotarli do hotelu.
Tym razem Louis nie brał już kluczyka do swojego pokoju, ponieważ Harry chciał żeby miał pokój z nim, w sumie i tak śpi u niego więc bez sensu brać ten kluczyk. Kiedy weszli do pokoju pierwsze co obaj zrobili to położenie się na wygodnym łóżku. Przytulili się do siebie i oglądali film do czasu aż ktoś nie zapukał do drzwi, Harry wstał i mozolnym krokiem szedł aby je otworzyć.
W drzwiach stał nikt inny, jak Niall Horan we własnej osobie, trzymający siatkę z piwem i chipsy w ręku.

- Siemanko, może obejrzymy meczyk panowie - zaproponował blondyn, wchodząc do pokoju, za zaproszeniem Harry'ego.

- No pewnie stary - odpowiedział z ogromnym entuzjazmem Louis - Nie masz nic przeciwko, prawda kochanie?

- Nie mam Lou - odpowiedział Harry lekko zawiedzionym głosem, nie dlatego że nie lubił spędzać czasu z Niallem czy go nie lubił bo tak naprawdę Niall był pierwszą osobą, którą Harry polubił na początku. Był zawiedziony ponieważ chciał spędzić ten wieczór we dwójkę, sam na sam z Lou.

- Mam nadzieję, że nie przerwałem wam żadnych seksów - powiedział Niall zaczynając się śmiać i otwierając piwo.

- Jesteś idiotą Niall - powiedział Louis na co Harry lekko się do niego uśmiechnął.

Wieczór z Niallem mijał dość spokojnie, pili piwo, jedli chipsy, a potem nawet zamówili pizzę i oglądali mecz.
W sumie mecz oglądał tylko Louis i Niall, ponieważ Harry cholernie szybko się znudził, a ponieważ potrzebował uwagi szatyna siadał mu na kolanach, całował po szyi, albo szeptał do ucha, że jest zmęczony.
Louis nie mógł wyjść z podziwu jak bardzo Harry domaga się uwagi, ale kochał to.
Kiedy mecz się skończył Niall z Louisem dopili ostatnie piwa i blondyn poszedł do swojego pokoju.

Harry pobiegł szybko do drzwi i zamknął je, żeby na dziś mieli już święty spokój. Louis leżał na łóżku, a Harry usiadł na nim okrakiem i zaczął całować po szyi.

- Wiesz, że mamy tu wannę? - szepnął do ucha niebieskookiemu.

- Wiem aniołku - powiedział Louis, patrząc się w oczy bruneta po czym go pocałował.

- Może chcesz potowarzyszyć mi przy dzisiejszej kąpieli, hmm? - zaproponował Harry dalej szepcząc do ucha sztyna.

- Z ogromną chęcią kochanie - powiedział Louis, zaczynając całować bruneta po szyi.

- Zatem idę napuścić wody i zrobić mega pianę - powiedział podekscytowany Harry cmokając usta Louisa i zeskakując z łóżka poszedł do łazienki.

Po piętnastu minutach Harry zawołał szatyna do łazienki, a kiedy ten do niej wszedł, wszędzie rozstawione były świeczki, a w ogromnej wannie stojącej na samym środku łazienki było pełno piany. Obok niej stał brunet, w różowym aksamitnym szlafroku wyczekując na Louisa.

Chłopak ustał przed Harrym i pocałował go na co ten zrzucił ręcznik, który Louis owinął sobie kilka minut wcześniej wokół bioder i podziwiał idealne, wytatuowane ciało starszego chłopaka.

Louis długo nie czekając pozbył się szlafroka młodszego chłopaka i razem weszli do wanny pełnej piany i ciepłej wody.

Ta kąpiel była relaksująca, Louis podziwiał idealne dla niego ciało młodszego, a Harry podziwiał idealne dla siebie ciało niebieskookiego. To było ich pierwsze dość bliskie i osobiste zbliżenie ale żaden z nich nie czuł się niekomfortowo. Podczas kąpieli całowali się, rozmawiali, śmieli się i ta chwila była dla nich wyjątkowa. 

Po kąpieli Louis ubrał swoje bokserki i poszedł szukać jakiegoś filmu, który mogli by obejrzeć, a Harry został w łazience żeby posmarować się jeszcze jabłkowym balsamem, bo wiedział że Louis uwielbia zapach jego jabłkowego szamponu, więc balsam też powinien przypaść mu do gustu.

Kiedy chłopak położył się w końcu do Louisa zaczęli oglądać jakiś film, przytulając się przy tym i całując jak zawsze.
Po czasie brunet zrobił się dość śpiący, więc wtulił się w Louisa tak jak lubi, a kiedy szatyn zobaczył, że młodszy praktycznie usypia, wyłączył telewizor i przytulił do siebie bruneta jeszcze bardziej.

Po chwili ciszy w pokoju rozniósł się szept Louisa.

- Kocham cię - szepnął Louis, a na te słowa serce Harry'ego zabiło tak cholernie mocno.

- Naprawdę? - zapytał brunet ze łzami w oczach na te piękne dwa słowa unosząc wzrok na szatyna.

- Naprawdę skarbie, kocham cię Harry.

- Kocham cię Louis - powiedział brunet, na co serce Louisa przyspieszyło jak chyba nigdy dotąd i złączyli swoje usta w delikatnym, pełnym uczucia pocałunku, a następnie z powrotem z ogromnymi uśmiechami na ustach i tak cholernie szybko bijącymi sercami, wtulili się do siebie.

- Dobranoc kochanie - powiedział Harry, składając pocałunek na klatce piersiowej szatyna.

- Dobranoc słonko - odpowiedział Louis, uśmiechając się jeszcze bardziej i składając pocałunek na czole młodszego.

I to był ich czas, ich i nikogo więcej. 

Słodziaki z nich, aww 

Just Like You|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz