#34 Bo miłość nie jest racjonalna. Na całe, kurwa, szczęście!

4.5K 252 23
                                    

-To się robi niepokojące-stwierdził kiedy rano łaskawie zlazł na parter.

-Słucham?-odwróciłam się w jego stronę po czym rzuciłam talerzem do dużego worka na śmieci po środku pokoju.

   Skrzywiłam się lekko kuląc ,gdy rozbił się w drobny mak.

-Ostatnio albo zachowujesz się jak po dragach ,albo jak człowiek z ciężką depresją-powiedział podchodząc żeby się przywitać.

-A ty ostatnio nie opuszczasz mojego łóżka-odcięłam się-Może nie miałam jeszcze dzisiaj powodu do szczęścia?-spytałam wspinając się na palce i całując go krótko.

-Nie dało się zhakować NASA czy rząd zorientował się że go podglądasz?-parsknął.

-Ani jedno ,ani drugie-posłałam mu przesłodzony uśmiech po czym zabrałam się za wyrzucanie kolejnych talerzy i opakowań po jedzeniu.

   Komu chciałoby się to wstawiać do zmywarki? Albo co gorsza myć?

-Jesteś niemożliwa-zaśmiał się kiedy pierdolnęłam kolejnym talerzem.

-Jeszcze nie widziałeś do czego jestem zdolna-na moje wargi wstąpił uśmiech godny szatana.

-Nie wiem czy chciałbym widzieć-zaprzeczył ruchem głowy.

-Teraz mnie to nie obchodzi-wywróciłam oczami łapiąc go za rękę i ciągnąc-Chodź.

   Po pierwszej nie udanej próbie,spróbowałam go szarpnąć ,ale skubany pociągnął mnie do siebie robiąc dzióbek.Ścisnęłam mu policzki odpychając od siebie.

-Spierdalaj, jesteś za słodki-prychnęłam wyrywając się ze śmiechem i ciągnąc zrezygnowanego Barnesa do drzwi.

   Wsunęłam nogi w trampki i w samej bluzie wyszłam na ośnieżony podjazd.

-Zamknij oczy-rozkazałam otwierając przyciskiem bramę garażu-Zamknij bo będziesz spał u siebie!-zagroziłam.

-Nie zrobiłabyś tego-mimo wszystko zakrył dłonią oczy.

   Zagryzłam wargę czując chłodny podmuch na ramionach.On stał tam w samej podkoszulce i jeansach.To zdecydowanie nie fair.

-Chciałbyś w to wierzyć-sarknęłam po czym weszłam do nieco cieplejszego garażu.

   Zdjęłam materiał z kolejnego efektu mojej głupoty po czym z kurewskim trudem wypchnęłam go z pomieszczenia.

   Trzeba przytyć.

   I poćwiczyć.

   Kogo ja oszukuje i tak tego nie zrobię.

   W połowie drogi do planowanego miejsca poddałam się przewieszając przez maszynę i ciężko dysząc.Moja kondycja też błaga o pomstę do nieba.

-Wiem że otworzyłeś oczy-wydusiłam czując na sobie jego prześmiewcze spojrzenie

   Parsknął podchodząc do mnie.Złapał mnie z cholerną lekkością sadzając na Harleyu.Oparłam czoło o jego pierś czując jak dupek dusi się od powstrzymywanego śmiechu.Sam przerzucił nogę na drugą stronę motocykla siadając na przeciwko mnie i utrzymując go w pozycji stojącej.

   Zmrużyłam oczy patrząc na niego z dołu.Uśmiechnęłam się delikatnie w końcu łapiąc poprawny oddech.Oparł ręce na kierownicy  pochylając się lekko i muskając moje wargi.

-Wiesz że jesteś popieprzona?-spytał całując kącik moich ust,szczękę i schodząc coraz niżej.

-Nie mów że ci to przeszkadza-wyszeptała wplatając palce w jego włosy.

-Prócz tego że czuję się jak droga dziwka to nie-odparł rozbawiony.

   Przytuliłam się do niego chowając głowę w zagłębieniu jego szyi i zabierając mu dostęp do mojej skóry.Westchnął ciężko obejmując mnie jedną ręką po czym cmokając krótko we włosy.

-Zimno mi-mruknęłam zgaszona-Chcę do domu.

    Wyswobodziłam się z jego objęcia obejmując mocniej ramionami i uciekając przed zimnem do ciepłego domu.



Destroyed //Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz