𝟏𝟎. 𝓽𝓱𝓮 𝓹𝓪𝓽𝓱 𝓸𝓯 𝓩𝓸𝓼𝓲𝓶𝓸𝓼

154 21 4
                                    

Siedzieliśmy na kanapie w zupełnej ciszy, której jedynym przerywnikiem był dźwięk widelca uderzanego o talerz. Naleśniki były świetne, Nick dodał ser i dżem, więc niczego innego nie mogłem zapragnąć bardziej. Cieszyłem się, że mój żołądek przestał protestować i pozwolił mi jeść. Cóż, to był jedyny plus, ponieważ wszystko inne było po prostu nie do zrozumienia. Okazuje się, że Nick złamał rękę a ja zostałem właścicielem kota. Ogólnie to od dziesięciu minut próbujemy sobie przypomnieć cokolwiek, patrząc na małego kota, który bawi się w najlepsze papierkiem od cukierka.

- Pamiętam tylko, że mieliśmy obrabować bank, bo ubzdurałeś sobie, że jesteś w ciąży - westchnąłem opadając na oparcie kanapy.

- Ja nawet tego nie pamiętam - jęknął - Cody jak ja do domu wrócę, moja mama już pisała i pytała jak tam u nas. Nie odpisałem bo co ja jej kurwa powiem? - zostawił swój talerz na kolanach i wmieszał swoje włosy z rękami - No ogólnie wszystko spoko ale złamałem rękę, nie wiem jak, nie wiem kiedy.

- A jakbyś ściągnął gips i udawał, że dopiero ją złamałeś, gdy wracałeś do domu? - zapytałem.

- Oh, świetny plan, Cody - wyrwał sobie parę włosów - W końcu tak łatwo ściągnąć to gówno!

Spojrzałem na niego. Wyglądał żałośnie.

- Wyglądasz żałośnie - poczułem dziwną potrzebę przekazania mu tego. Chłopak aż wyciągnął ręce z włosów i spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Przerwałem kontakt wzrokowy i zjadłem kolejną porcję naleśnika.

- Ty się kurwa dobrze czujesz?

- Nie.

Widziałem kątem oka jak kiwa głową. Ponownie zapadła cisza, czułem, że za chwilę mogę zasnąć. Deszcz za oknem nadawał ciszy tą nutkę nostalgii, uderzał o parapet i okno, co jakiś czas słyszałem szum zupełnie jakby wiatr przejął całkowitą kontrolę nad pogodą. Przeniosłem swój wzrok na okno, chcąc widzieć to ciekawe zjawisko. Ulewa była całkowicie rozkręcona, przez chwilę nie mogłem uwierzyć, że niecałe dziesięć minut temu świeciło słońce. Jesień naprawdę była drastycznie depresyjna.

Podobny deszcz padał jeszcze wczoraj podczas tego feralnego spotkania, kiedy Seth mnie pocałował. W końcu przechodziło mi to przez myśl, więc uznawałem to za progres. Wciąż serce waliło mi okropnie, gdy tylko to sobie przypominałem ale małe kroczki też były parciem do przodu.

- Musiałem się solidnie wywalić, że aż rękę złamałem - westchnął chłopak. Spojrzałem na jego poczynania a ten po prostu zaczął bawić się z kotem sznurkiem od dresów. Ruda kulka skakała i szalała jakby wcale nie przeżyła dramatycznego wydarzenia wczorajszego dnia. Plusy małego mózgu.

- Ja też skoro przyprowadziłem do domu kota, wiedząc, że moja mama już nigdy żadnego nie chce - również westchnąłem, tak naprawdę skończyło się na tym, że oboje westchnęliśmy w tym samym czasie. Brzmiało to całkowicie żałośnie, więc zaśmialiśmy się, nie wiedząc co innego można zrobić.

Z całkowitego braku rzeczy do roboty wszedłem na instagrama, chcąc uzyskać jakiejś głupiej rozrywki. Nick siedział na tik toku już od paru chwil ale skrzywiłem się tylko na to. Nie rozumiałem fenomenu tej aplikacji, bez mózgowe przeglądanie filmików, gdzie algorytm to zupełne koło fortuny. Instagram był lepszy dla bardziej inteligentnych ludzi szukających inteligentnych rozrywek.

Czy to filmik z czyszczenia dywanu?!

Może na się domyślić jak minęło mi kilka następnych chwil, zupełnie odpuściłem sobie świat. Tak było przynajmniej dopóki nie zacząłem oglądać relacji na instagramie. Akurat padło, że Raven udostępniła filmik a ten wyjaśnił mi trochę w głowie co się wczoraj stało.

- Em...Nick? - chłopak nawet nie zareagował. Głupi tik tok ciągle tylko zabija jego mózg. Szturchnąłem go nogą w udo i jego niechętny wzrok w końcu dał mi pełną atencję. Stwierdziłem szybko, że nie zamierzam bawić się w opowiadanie, po prostu zbliżyłem telefon do jego twarzy. Mimo, że nie dane mi było ponownie widzieć filmiku to po minie chłopaka mogłem spokojnie określić w jakim momencie był.

- O kurwa - zaśmiał się.

- Zgodzę się. Dobre podsumowanie. W każdym razie już nie pijemy nigdy w życiu - odparłem na jednym tchu a mój wzrok tylko zdążył się prześlizgnąć po gipsie i małym kocie.

- Abstynencja nam nie służy, Cody - pokręcił głową. 

A ja myślałem, że chociaż teraz się ze mną zgodzi, miał w końcu...no złamaną rękę, czyż nie?

- Nam nie służy? Mówisz jakbyśmy byli co najmniej alkoholikami ze stażem dłuższym niż nasze życie - prychnąłem przez nos.

Nick poprawił się na kanapie i zupełnie stracił zainteresowanie swoim telefonem. Patrzył teraz na mnie z miną pełną rozbawienia.

- Mi się wydaje, że w poprzednim wcieleniu byłem Zosimos'em - odparł w pełnej zadumie a ja mogłem tylko mrugać zastanawiając się o czym ten chłopak mówi.

- Że kim? To brzmi jak choroba weneryczna albo bakteria - zmarszczyłem brwi.

- Tobie wszystko brzmi jak choroba weneryczna. Zosimos to postać historyczna - chłopaka nie opuszczał dobry humor a ja musiałem przez to wychodzić przez to na idiotę, który nigdy nie uczęszczał na lekcję historii. W każdym razie może daleko od prawdy to nie było, nienawidziłem historii tak bardzo, że uciekała z mojego mózgu od razu po jakimś ważnym sprawdzianie - Bardzo istotna, nie rozumiem jak możesz jej nie znać.

- Oj wybacz, że to imię...to imię właściwie? Przezwisko? Bo brzmi jakby ktoś klątwy rzucał - wykrztusiłem z siebie w pełnym niezrozumieniu.

- Przynajmniej już wiesz jak się czuję gdy zaczynasz mi opowiadać cokolwiek związanego ze Star Wars'ami - jego palec wystrzelił w moją stronę oskarżycielsko. Oburzyłem się o wiele bardziej niż zamierzałem i prawie wywróciłem nogami stolik, kiedy tylko próbowałem poprawić swoją pozycję na wyprostowaną - Nie patrz tak, mi tak samo mało mówi kim jest Darth Nihilus a mimo wszystko pleciesz o nim przy każdym momencie, kiedy sobie przypomnisz...

- PONIEWAŻ TO JEDNA Z NAJLEPSZYCH POSTACI CAŁEJ SERII?! CZŁOWIEKU ON PRZEŻYŁ ZNISZCZENIE PLANETY! PLANETY! Potem mu trochę odwaliło, to prawda ale był kozacki!! 

- No i o tym mówię - jego śmiech prawie wybił mnie z rytmu - Nie możesz się interesować jakimiś...no nie wiem, mniej powalonymi postaciami? Pograj sobie w simsy.

- Odezwał się ten, który twierdzi, że jest reinkarnacją Zosidebila.

- To nawet bliskie czegokolwiek nie było.

- O czyli dokładnie tak jak Twoje szare komórki.

- Ranisz ich uczucia - jęknął - Nie zostało mi ich za dużo, bo przez Ciebie popełniają masowe samobójstwa. Jesteś przyczyną końca istnień całych rodzin!

- Wspaniale! W końcu coś typu Darth Nihilus'a!


ᴛᴀᴋᴇ ᴄᴀʀᴇ | ʙᴏʏxʙᴏʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz