Rozdział 1

424 23 10
                                    

- Dzień dobry - usłyszałam nad sobą i niechętnie podniosłam spojrzenie znad kubka z kawą.

- Hej - rzuciłam.

Mężczyzna zajął miejsce naprzeciwko mnie i choć starałam się na niego nie patrzeć czułam, że mnie obserwuje.

- No już - chrząknęłam - Do roboty.
Przysunęłam w jego stronę kilka segregatorów, a ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.

- Proszę uporządkować ostatnie śledztwa w porządku chronologicznym.

- Papierki...? - skrzywił się - W szkole policyjnej raczej nie uczyli nas takich rzeczy...

- Czego? - prychnęłam śmiechem - Chronologii? Oj panie Zieliński korepetycje z matematyki będą konieczne.

- Korepetycje? - odparł - Nie sądzę. No, chyba że z panią oficer Wilk to wtedy mógłbym się ewentualnie zastanowić...

- Ostatnio zatrudniliśmy świetnego analityka. Jestem pewna, że z chęcią panu pomoże.

- Oj no... na żartach się nie znasz?

- Na takich prostackich jak twoje? Nie.

- Mogłabyś być dla mnie odrobinę milsza...

- Niby dlaczego? - uniosłam brwi - Jestem miła tylko dla wybranych osób.

- Czyli mam rozumieć, że nie jestem tym wybrańcem?

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo rozpieprzyłeś mi nowy samochód? - mówiąc to rozłożyłam ręce i podniosłam się z krzesła, kierując się w stronę drzwi.

- Mhm... - uśmiechnął się pod nosem.

- Bawi cię to?

- Nie, nie. Skądże - odpowiedział pośpiesznie - Oddałaś go już do mechanika?

- A jak myślisz? Teraz przez ciebie będę musiała cały dobry tydzień popylać na nogach - nie czekając na jego reakcję wyszłam ze swojego gabinetu.

Człowiek, którym od dawna interesował się Interpol ponownie uderzył. Tym razem w Warszawie. I tym razem to znowu ja zostałam wyznaczona, aby dostarczyć jego akta kryminalnemu.

- O, Łucja. Dobrze, że cię widzę. Podjechałabyś teraz dostarczyć te akta?

Odwróciłam się w kierunku, z którego dochodził głos i zobaczyłam mojego szefa, który jak zawsze pojawiał się znikąd. Z uśmiechem na ustach przytaknęłam i zgarniając po drodze kilka papierków zeszłam na dół.

- A co ty tutaj robisz? - tuż przed schodami zobaczyłam opartego o maskę samochodu Kornela.

- Jestem twoim szoferem? - uniósł brwi , tym samym otwierając mi drzwi od strony pasażera.

- A poukładałeś już wszystkie raporty?

- Tak.

- Chronologicznie?

- Mhm.

- Wiesz, że ja to sprawdzę?

- Oj no, nie gadaj tyle tylko wsiadaj - roześmiał się.

Nieufnie wsiadłam do jego czarnego Mercedesa, a on zamknął za mną drzwi i zajął miejsce za kierownicą.
Przez całą drogę starałam się go zbywać i nie wchodzić z nim w niepotrzebne dyskusje, na które wcale nie miałam ochoty.
Po dwudziestu minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Pomimo szczerej chęci otworzenia sobie drzwi mężczyzna znowu mnie uprzedził.

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz