¤<1>¤

141 8 3
                                    

Brunatny piegus.
Szare, poszarpane szorty.
Niebieskie oczy.
Moro bluzka.
Siedzi na schodach od domu.
W Lavendåen było dużo lasów.
Sama wioska była praktycznie doliną otoczoną lasem i górami.
Było też parę pól i łąk oraz jezior, była też rzeka w lesie. Piękne domki, zero turystów, tubylcy to zazwyczaj starsi ludzie potrzebujący ciszy i spokoju.
Ale Henry nie lubił tego.
Nie miał za dużo towarzystwa w tej dziurze.
I jedyne co jedli to jakieś tradycyjne bigosy lub pomidorówki z puszki. Ohyda.
Kto by zapuszczał się w takie miejsca?
I czemu akurat JEGO dziadek musiał wybrać to miejsce na spędzenie wakacji?!
Wołał już gnić w szkole na nudnych lekcjach niż siedzieć w tej dziurze pełnej staruchów, a jak już nie staruchów, to zbzikowanych turystów najeżdżających z Kanady.
Ich przynajmniej nie było za dużo.
Henry bawił się w wyrywanie kawałków trawy i robienie z nich warkoczyki. Jak na chłopca dobry w tym był.
To go chociaż trochę odstresowywało od frustracji i tego, że dziadek zabrał go to tegoroczny pustkowia.
Dziadek pytał się, czy jeżeli tak się nudzi nie będzie łaskawy chociaż trochę pomóc mu w czymś, na przykład w naprawieniu przeciekającego kranu. Ale to jakoś nie interesowało chłopca.

Jedynym rówieśnikiem w okolicy był głupi Tommy z sąsiedctwa. Nie cierpiał tej jego napchanej tłuszczem gęby. Jego maślanych oczek i różowych policzków. I tych jego jasnych sweterków... Jego rodzice byli typowymi bogaczami po czterdziestce którzy nie mieli co robić z pieniędzmi więc kupili działkę na takim zadupiu.
Henry miał uczucie jakby ci złośliwi ludzie jakby wiedzieli, że on tu przyjedzie, że ich syn będzie go wkurzał na każdym kroku, i specjalnia by zrobić mu na złość kupili działkę AKURAT obok domku letniskowego jego dziadka. Co za chamstwo.

- Henry - odezwał się staruszek uśmiechając się zza drzwi do chłopca.
- Jadę do sklepu. Nie oddalaj się od domu, i nie wpuszczaj obcych - Taaaak, wiem... Nie mam trzech lat... - Wzdechnął zażenowany. - Masz rację. Trzymaj się, wrócę niedługo! - powiedział i wyszedł.

Idealnie. Henry czekał na ten moment. Od dawna miał dość siedzenia w tej chacie i aż nie umiał usiedzieć w miejscu patrząc na las nad górą. Podobno nieco dalej była ładna opuszczona łąka nad rzeką. Kto by nie skorzystał? Może wreszcie znajdzie miejsce po za tym maleńkim podwórzem na grę w piłkę?

Pobiegł do salonu. Wziął spod wazonu z kwiatami klucz od domu. Wybiegł. Zamknął drzwi. Upewnił się że na podwórku auto dziadka już zniknęło. Zamknął furtkę. Pobiegł pod górkę.

dziewczyna zza betonowego muruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz