Prowl był bardziej delikatny, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Stał przy Magnusie w łazience, pomagając mu doprowadzić się do wzglednego porządku, a przede wszystkim zabić odór alkoholu. Ten pozwalał sobie pomóc, wspierając się dłońmi o umywalkę. Powiedzieć, że czuł się jak gówno, to nie powiedzieć nic.
— Dzięki — wymamrotał, kiedy już skończyli. Z lustra wciąż spoglądała na niego śmiertelnie zmęczona i udręczona twarz, lecz przynajmniej zabili zapach trunków. Prowl poklepał go po ramieniu.
— Nie masz za co, Mag. Ktoś musi być twoją przyzwoitką — dodał, na co Magnus tylko skinął głową. Po chwili spojrzał na komendanta.
— Prime...
— Znajdziemy sprawcę, spokojnie. Sentinel... — zawahał się — Sentinel nie był tak nieskazitelny, jak kreowały go media. Mieliśmy z nim naprawdę wiele kłopotów... Mafia, jakieś lewe interesy, podejrzewam, że ktoś od nich go wykończył. Czemu tak patrzysz? Gwardia miała inne zadania —wzruszył ramionami — To ja jestem śledczym, nie ty. Gwardziści mają chronić ważnych osób i wchodzić tam, gdzie zwykła policja nie da rady. To my jesteśmy od ścieków.
Magnus skinął głową powoli, po czym założył ręce na piersi.
— Rozumiem — mruknął — Jednak... Nie tylko wy mieliście problemy ze starym Prime'em — dodał, po czym uniósł rękę, odsłaniając zespawaną ranę na łączeniach pancerza. Nim Prowl zadał jakiekolwiek pytanie, wyjaśnił — Podobali mu się wysocy, poważni oficerowie — Skrzywił się — Lecz on nie zawsze był w ich typie, więc wywiązywały się kłótnie. A nawet walki. Nie wyrzucił mnie tylko dlatego, że nikt inny nie nadawał się na moje stanowisko.
Policjant zamrugał zszokowany. Nie przypuszczał, że poza lewymi interesami, ich martwy Prime mógł mieć coś jeszcze na sumieniu. Po chwili odwrócił wzrok. Czasem widział, jak Sentinel spoglądał na Magnusa, lecz nie miał pojęcia, jaki był tego powód.
— Ja... — zaczął, lecz gwardzista mu przerwał.
— To stare dzieje. Mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia. Pamiętasz, jak spotkaliśmy się pierwszy raz?
— Zginął Nominus, a my znowu byliśmy tymi, którzy musieli wszystko utrzymywać w jak najwyższym porządku. Nie widzę żadnych powodów, dla których teraz także nie dalibyśmy rady — dodał, po czym ruszył w stronę drzwi — Myślę, że Alpha Trion już na nas czeka, a nie chcę mu wyjaśniać podowu naszego spóźnienia.
— Tak... Historia o wspólnej podróży do toalety nie brzmi zachęcająco — odparł Magnus cicho.
Jak się okazało, Alpha rzeczywiście czekał na oficerów, a na ich widok jedynie zastukał palcami w blat stołu, za którym siedział. Zerkneli na siebie, ustalając tym samym, kto zacznie mówić, lecz wyręczył ich szybko gość:
— Cieszę się, że staracie się działać tak szybko, jak się da — powitał ich uszczypliwie — Wspaniale, że mamy takich oficerów. A teraz proszę mi wyjaśnić, jak to się stało, że Sentinel znalazł się w morzu rdzy? — zmrużył oczy, spoglądając wrogo na Magnusa — Czy Gwardia nie miała obowiązku chronić Prime'a?
— Sentinel... Według raportu wczoraj po południu wyjechał ze swojej kwatery bez swojego...
— Jak mogłeś pozwolić na to, żeby wyszedł na krok z domu bez swojego ochroniarza?! — krzyknął — Wyobrażasz sobie, co mogłoby się stać, gdyby padł ofiarą porywaczy?! Czy ty w ogóle myślisz, Magnusie? — warknął.
Gwardzista przyjmował wszystkie te zarzuty w milczeniu, wyprostowany, zupełnie jakby słuchał kazania w szkole. Nie śmiał się kłócić z Alphą, nie w tym stanie. Gdy zaś był pewien, że skończył, postanowił odpowiedzieć.
— Alpho, dołożę wszelkich starań, aby...
— Nie, Magnusie. Nie dołożysz. Degraduję cię. Powinieneś już dawno stracić to stanowisko, ale Sentinel cię trzymał z sympatii. To, że przyjechałeś tutaj pijany tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Teraz zejdź mi z oczu, a ty, Prowl, raport.
Magnus poczuł, jak jego nogi uginają się pod nim. Zdołał jedynie skinąć głową i odwrócić się, by wyjść, przechwytując zszokowane spojrzenie Prowla. Wyszedł bez słowa, zaciskając zęby mocno. Gwardia była jego życiem, życiem, które brutalnie mu wyrwano z rąk. Jak to się stało, że Sentinel wyszedł sam? Zawiódł on, czy system, który kazał słuchać każdego rozkazu Prime'a?
Podążył przed siebie, nie wiedząc, co ze sobą robić.
__________________
Megatron po dłuższej chwili czekania na balkonie postanowił nareszcie wstać i wejść do mieszkania. Tam spotkał Oriona, który siedział na kanapie sam, ze spuszczoną głową. Usiadł niepewnie obok, po czym dostrzegł zrozpaczone spojrzenie swego ukochanego.
— Sentinel... Nie żyje — szepnął. Megatron skinął głową, obejmujac go.
— Alpha przyniósł ci wieść?
— Tak. Powiedział, że jestem jedną z niewielu osób, które to wiedzą, lecz można mi ufać — Uśmiechnął się smutno — Ale to nie przez to... Nie przejąłem się tym tak bardzo. Tylko... Powiedział, że podejrzewa winę Magnusa. Będzie musiał go zdegradować — Wbił spojrzenie w ziemię — A jeżeli udowodnią mu winę, to go stracą.
Megatron zamrugał. Czy tak właśnie wyglądała przeszłość, którą zapamiętał? Nie. Więc co mogło się stać? Pogłaskał delikatnie Oriona po plecach, nachylając się nad nim.
— Spokojnie... Uratuję go — wyszeptał, pchnięty impulsem, po czym musnął ustami jedną z antenek — Odzyska swoje stanowisko, przysięgam, Orionie.
Pax spojrzał na niego z zaskoczeniem, lecz w jego spojrzeniu pojawiła się także nadzieja.
— Jak?
Megatron uśmiechnął się lekko, po czym ujął go delikatnie za podbródek, przysuwając jego twarz do swojej.
— Zostanę Prime'em i cofnę stare wyroki. Bycie nowym przywódcą to moje marzenie, Orionie. Władzy, aby stworzyć coś dobrego z tej zepsutej korupcją planety — Pogłaskał go delikatnie po policzku — Skończę z mafiami, nierównościami, rasizmem, gettami... — szeptał, nachylając się do jego szyi, by polizać znajdujące się tam kable. Orion odchylil głowę do tyłu, jęcząc przeciągle.
— Megs...
— Poprowadzę naszą planetę ku dobrobytowi, przysięgam — Przesunął dłonią po piersi ku brzuchowi mniejszego robota — A ty... Ty będziesz trwać u mojego boku, Orionie. Ukochany... — szepnął, ssąc jego szyję, jednocześnie kładąc dłoń na jego panelu. Pax instynktownie rozsunął uda, pozwalając mu na to, po czym pisnął, czując w sobie jego palce.
— Tak? — zapytał drżącym głosem. Megatron uniósł się nieznacznie, aby móc spojrzeć w oczy Orionowi i musnął jego wargi swoimi.
— Oczywiście, mój ukochany — odparł, po czym pocałował go namiętnie. Pax odwzajemnił pocałunek, poruszając rytmicznie biodrami i jęknął z niezadowoleniem, gdy poczuł, iż dłoń Megatrona się cofa. Spojrzał na niego z wyrzutem, lecz ten pokrecil głową z lekkim uśmiechem drgającym w kącikach ust.
— Spokojnie, nigdzie nie odchodzę — odparł z rozbawieniem po czym rozsunął uda kochanka i bezpardonowo w niego wszedł, a eter wypełnił błogi jęk Oriona.
CZYTASZ
Lord. [TRANSFORMERS]
FanfictionTransformers. Historia pisana z perspektywy Megatrona. Zdaje się, że wielcy przywódcy mają do ukrycia więcej, niż podejrzewano wcześniej. Bazowane na serii Transformers:Prime.