Rozdział VII

911 55 5
                                    

Po usłyszeniu kolejnego grzmotu wystraszona nakryłam się kocem. Po chwili przez koc poczułam ciepłe ręce Luki, które delikatnie mnie dotykały, dając poczucie bezpieczeństwa.
-W porządku Marinette? - usłyszałam jego melodyjny, ciepły głos. Przytłoczona tymi wszystkim emocjami zaczęłam płakać. Wtedy delikatnie zdjął  ze mnie koc i opiekuńczy gestem objął moją talię przy tym głaszcząc moje włosy. Następnie zaczął nucić piosenkę. Wsłuchana w jego anielski głos podniosłam głowę i zatopiłam się w cudownych oczach, przypominające niebo o poranku. Po chwili nie pamiętałam o niczym oprócz o chłopaku, który znajdował się blisko mnie.
-Już Ci lepiej? - drgnęłam w jego ramionach
-Tak, przepraszam za to. Strasznie dziecinnie się zachowałam - lekko spuściłam głowę ze wstydu, lecz on delikatnie chwycił mnie za brodę, co spowodowało że znowu patrzyliśmy sobie w oczy.
-Trzeba być silnym, żeby płakać. A jeszcze silniejszym, żeby dać innym zobaczyć te łzy-oczarowana patrzyłam na niego, a on powrócił to swojej piosenki tym razem dokładają słowa

-Jesteś światłem, jesteś nocą
You're the light, you're the night

Jesteś kolorem mojej krwi
You're the color of my blood

Jesteś lekarstwem, jesteś bólem
You're the cure, you're the pain

Jesteś jedyną rzeczą, którą chcę dotknąć
You're the only thing I wanna touch

Nigdy nie wiedziałem, że to może tyle znaczyć
Never knew that it could mean so much, so much
Jesteś strachem, nie obchodzi mnie to
You're the fear, I don't care

Bo nigdy nie byłem tak wysoki
'Cause I've never been so high

Idź za mną w ciemność
Follow me to the dark

Pozwól, że zabiorę cię za nasze satelity
Let me take you past our satellites

Możesz zobaczyć świat, który wniósłaś do życia, do życia
You can see the world you brought to life, to life

Na co czekasz?
What are you waiting for?
Znikają, gasną
Fading in, fading out

Na skraju raju
On the edge of paradise

Tylko ty możesz zapalić moje serce w ogniu
Only you can set my heart on fire, on fire

Tak, pozwolę ci ustawić tempo
Yeah, I'll let you set the pace

Bo nie myślę wprost
'Cause I'm not thinking straight

Moja głowa się kręci, nie widzę już nic więcej
My head spinning around I can't see clear no more

Na co czekasz?
What are you waiting for?

Gdy skończył śpiewać, podszedł do okna, spojrzał na burzę i patrzył na deszcz przez chwilę nie mówiąc ani słowa. A ja bałam się zakłócić tej idealnej ciszy.
-Jeśli wystarczająco długo patrzy się na deszcz i nie myśli o niczym, człowieka stopniowo ogarnia uczucie, że jego ciało się uwalnia, otrząsa z rzeczywistości świata. Deszcz ma hipnotyzującą moc. Nie należy bać się burzy, ona oczyszcza powietrze i nasze umysły- podszedł do mnie, chwycił za rękę i pociągnął do okna.
-Obiecaj mi, że za każdym razem, kiedy się wystraszysz albo zrobi Ci się smutno, pomyślisz o niebie, dobrze?
-Dlaczego?- pytam.
-Dlatego, że… - Odwraca się i teraz patrzy na mnie . –Dlatego, że niebo jest zawsze piękne. Nawet wtedy, gdy jest pochmurno czy deszczowo. To moja ulubiona rzecz na całym świecie, bo wiem, że nawet, jeśli kiedyś się zgubię, będę samotny, albo przerażony, ono i tak zawsze będzie nade mną. I tak będzie piękne.
- Luka? Mogę zadać ci pytanie? - usiedliśmy na dywanie przy słabym świetle lampki. Złapał mnie za rękę i ciepło się uśmiechnął
- Oczywiście Marinette, pytaj o co zechcesz
- W sumie to mam kilka pytań - zaśmiał się, puścił moją rękę i wygodnie rozłożył się na dywanie tak że gdy leżał mógł patrzeć na moją twarz.
- W takim razie pozwól że położę się a ty śmiało zadawaj pytania- miałam ochotę ułożyć jego kosmyk włosów, który w tym momencie przysłonił jego oczy ale się opanowałam.
-Hmm dobrze to na początek chciałam się spytać skąd jesteś taki mądry, chodzi mi o to że zawsze wiesz co powiedzieć i czasami... powiedzmy to szczerze muszę się głęboko zastanowić żeby zrozumieć twoje słowa. Jest w nich magia i taka dobroć - gdy to powiedziałam zrobiłam się czerwona jak burak bo Luka ani razu nie spuścił ze mnie wzroku. Delikatnie poruszył głową która dotknęła mojej nogi
- Gdy byłem mały tata często czytał mi wiersze, książki, poematy, oglądaliśmy filmy i przede wszystkim dużo rozmawialiśmy. Był bardzo mądrym człowiekiem i chciałbym w jakimś stopniu mu dorównać- miałam ochotę spytać się ci się stało z jego tatą ale coś mnie powstrzymało. Jego wyraz twarzy zrobił się nagle taki pusty, dziwny, w sumie nawet nie umiem tego określić. Postanowiłam zmienić temat
- Dobrze, drugie pytanie. Ta piosenka, którą mi przed chwilą śpiewałeś...- kurcze nie umiałam sformułować pytania. Popatrzył na mnie wyczekująco
- Podobała Ci się? Czy może była zbyt mdła? Wiesz to nie jest Jagged Stone ale pomyślałem że ci się spodoba
-Piosenka była piękna i moje pytanie bardziej brzmiałoby czy.... - kurcze Marinette opanuj się!
-Tak? Jak by brzmiało? - delikatnie podniósł się, tak że nie musiał patrzeć już na mnie z dołu.  Zawstydzona, zamknęłam oczy i wydusiłam z siebie
-Napisałeś ją dla kogoś specjalnego? - delikatnie otworzyłam oczy
-Tak - powiedział po prostu
- Znam ją? - ucieszyłam się że ktoś się podoba Luce, choć poczułam równocześnie ucisk w brzuchu
-Tak, znasz ją - patrzył na mnie uśmiechnięty i nagle jego uśmiech się powiększył
- Teraz ja mogę zadać ci kilka pytań? - lekko zaskoczona jego zmianą tematu zgodziłam się odrazu
- Pamiętasz ten dzień, w którym zaprosiłaś mnie na łyżwy? Stałaś wtedy do mnie plecami, a ja zagrałem ci melodie. Po jej zagraniu, spytałem się czy jest ktoś taki kto sprawiłby aby ta melodia zagościła w twoim sercu. Nie odpowiedziałaś mi wtedy - lekko zaskoczona jego pytaniem zastanowiłam się przez chwilę, pamiętałam dokładnie ten dzień. Pomyślałam wtedy że Adrien jest miłością mojego życia i chciałabym żeby on sprawił abym się tak poczuła. Ale teraz już sama nie wiem czy ktokolwiek sprawił aby ta melodia zagościła w moim sercu
-Luka sam wiesz że podoba mi się Adrien i mam nadzieję że to właśnie dzięki niemu będę się tak czuła - popatrzył na wciąż a jego uśmiech trochę się załamał
- Mam nadzieję że mu się to uda. A teraz może pora spać? Za chwilę będzie świtać- położyliśmy się i przez dłuższy czas nie mogłam zasnąć myśląc o tych wszystkich sprawach, które kotłowały mi się w głowie od dłuższego czasu....
Gdy się obudziłam zauważyłam że Luka już nie ma. Ubrałam się szybko i wbiegłam do kuchni. Mama smażyła jajecznice.
-Mamo widziałaś może Luka?
- Dzień dobry kochanie, tak wstał godzinę temu i nie chciał Cie budzić. Powiedział mi że jego mama dzwoniła i poszedł już do domu. Kazał Cie pozdrowić i podziękować że mógł przeczekać burzę - lekko zaskoczona kiwnęłam głową. Było mi triche smutno że się nie pożegnał ale skoro jego mama dzwoniła.... Chwila, przystanęłam bo przypomniałam sobie że telefon Luki się rozładował więc jak jego mama się z nim skontaktowała?

Miłość nie wybiera. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz