Rozdział 40

326 24 2
                                    


Derek
Jesteśmy już na miejscu. Obawiam sie tego co znajduję się na tym pendrivie, ostatnim razem, gdy otrzymałem taki przenośnik nie poczułem satysfakcji. Co może tam być? Miejsce jej pobytu? Może powód przez który tam się znajduję, albo do czego ma to doprowadzić. Nie mam pojecia. Mimo że wszyscy już wysiedli ja nie mogłem poruszyć się z miejsca, jakby mnie przyszpiliło. Jestem rozdarty, czuję złość, smutek, ciekawość, a przede wszystkim tęsknotę do pewnej niesamowitej osoby. Nadal moje myśli schodzą na ten lepszy tor, myśli ta tak bardzo nie bola, ale przy dłuższym zastanawianiu się nad nimi czuję się gorzej. Jest to miejsce w którym pytania nie dają mi spokoju.
Jak by to wyglądało, gdybym nie zainteresował się Brandon?
Bylibyśmy nadal razem z Alex?
Czy mógłbym w końcu być szczęśliwy?
To jest tylko część pytań na które nie mogę poznać odpowiedzi, ale jestem pewny tego ostatniego. Byłbym szczęśliwy mając ją przy swoim boku. Pokazywał jak bardzo ją kocham, jak bardzo jest cudowmna. Dałbym sie jej w pełni poznać. Kto wie? Może zaszło by to dalej? Moze kiedyś w przyszłości bylibyśmy rodziną?
Moje myśli przerwało pukanie do okna. Budząc się z letargu spojrzałem w tamtą strone.

Scott
Wszyscy już wysiedli, nasze miny były podobne. Malował się na nich smutek. U nie których malowal sie tez strach, ciekawość. Spojrzenia były puste, ale mimo to jestem pewny że najtrudniej będzie mi spojrzeć w oczy Dereka. Mimo tego co zrobił naprawdę ją kocha. Smak goryczy po śmierci jego rodziny nie jest mu obcy, ale porwanie Alex przelało czare smutku. Wszyscy weszli już do domu, ale ja czekałem chwile na Dereka, wiem że teraz myśli nad tym wszystkim. Zasługuje na chwile spokoju, moment na pozbieranie myśli, ale nie chcę by się winił za to co sie stało. Musimy działać, nie możemy siedzieć bezczynnie i myśleć w momencie w którym to Alex może przeżywać katusze. Z tą myślą podeszłem po woli do samochodu Dereka i zapukałem w szybe samochodową. Okno sie otworzyło, a wzrok mężczyzny był bardzo bolesny. Smutek i zmęczenie było widoczne na pierwszy rzut oka. Jest mi go naprawde szkoda...
-Derek, musimy iść. Wiem ze potrzebujesz chwili dla siebie, ale musimy działać, musimy jej pomoc.- Nic nie powiedział tylko spuścił wzrok i kiwnął głową na znak zgody. Uśmiechnąłem się pokrzepiajaco, mimo tego że tego nie widział. Wysiadł z samochodu i w ciszy skierowaliśmy się w strone mojego domu.

Alex
Co to za człowiek? Czy mogę mu zaufać? Może w końcu się ktoś nade mna zlitował? No może też pragnie mi dać nadzieje, aby mnie jeszcze bardziej zdołować. Mimo wszystko, gdy Charlie zniknął z pokoju moje serce zalała nadzieja na to że jest szansa na ucieczke z tego piekła. Czy mógłby tak udawać? Trudno mi powiedzieć czy mu wierzę. Napewno mu nie ufam, ale jednak okazał więcej człowieczeństwa niż ktokolwiek od czasu porwania.
Mam mieszane uczucia, ale nie zostało mi nic innego jak wierzyć w cuda...

------------------------------------------------
Hej kochani,
Planowałam, aby dać ten rozdział z większą ilością słów, bo dawno nie pisałam na wattpadzie, ale wyszło jak wyszło przez szkołę i poprawy ocen. No, ale trzeba omówić bardzo ważną rzecz...

JEST NAS PRAWIE 15 TYSIĘCY!!

O jezuu, mega wam wszystkim dziękuję za czytanie mojej książki.
Do napisania moje Ziemniaczki <3

Bohater... D.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz