Dar'mijago nie zdążył pisnąć gdy wielką dłoń złapała go za kołnierz i wywlokła z łóżka jak szmacianą lalkę. Chciał krzyknąć, ale druga dłoń Norda zakryła mu usta, nie pozwalając wyślizgnąć się ani jednemu słowu. Tak obezwładniony Khajiit został zaciągnięty na już kompletnie czarno biały dziedziniec. Przynajmniej taki się wydawał przez widzące w ciemności kocie oczy. Fjormir wreszcie odkrył mu usta i puścił kołnierz, pozwalając Dar'mijagowi upaść się na twardą posadzkę.
– Jak tam, grabimy sobie groby, co? – spytał Nord z przekąsem.
– Ależ panie Płonąca–Puszcza! – odpowiedział Dar'mijago przymilnie – Khajiit nie wiedział, że to jest zamieszkany grób! To była szczera pomyłka! Naprawdę!
– To była szczera pomyłka, że ZRABOWAŁEŚ GRÓB???!!! – wrzasnął Fjormir – NIE BĘDZIESZ RABOWAŁ GROBÓW, CZY TO MOJEJ RODZINY, CZY CUDZEJ!!! ZROZUMIANO???!!
Khajiitowi futro stanęło dęba. Nie mógł się ruszyć, nawet ugiąc palca u stopy. Jego gardło zdawało się być zatkane niewidzialną metalową kulą. Fjormira zdawało to nie obchodzić. Raz jeszcze chwycił Dar'mijaga za kołnierz i uniósł w powietrze.
– ZROZUMIANO???!!!
Khajiit skinął głową gorliwie, jakby dostał napadu drgawek.
– T-tak!!! – wydusił – on już nigdy nie... Nie weźmie nic z grobowca! On przyrzeka! Przyrzeka!
Dar'mijago raz jeszcze spadł na zimne kamienie. Jak nago się czuł bez kuszy, miecza i noża, które zostawił pod łóżkiem. Nord uniósł swoją nogę o objętości średniej sosny, Khajiit już wyobraził sobie ból w całym ciele, jaki na niego spadnie... Gdy usłyszał znajomy baryton.
– Co się stało? – zapytał Do'odirran gorączkowo rozglądając się wokoło. W rękach trzymał swoją tarczę i miecz – Jesteśmy rabowani?
Dopiero po chwili zorientował się co się dzieje.
– Dar'mijago, coś ty przeskrobał? – westchnął chowając broń do pochwy.
– On tylko wszedł do rodzinnego grobowca pana Płonącej–Puszczy podczas polowania! – charknął rozłożony na posadzce najmita.
– I zrabował kosztowności z urn! – warknął Nord.
– Ale oddał! I jeszcze stracił parę septimów!
– Czyli dług jest spłacony. – skwitował Do'odirran – Nie ma po co walczyć!
Fjormir zdawał się puścić słowa Khajiita mimo uszu. Dokończył to co zaczął. Dar'mijago zgiął się wpół wyjąc żałośnie. Do'odirran nie zdążył uratować towarzysza podróży od ostrego bólu, utraty oddechu i łez w oczach.
– Teraz dług jest spłacony. – skwitował Nord z mściwym uśmieszkiem na twarzy – Wracam na wartę. Branoc.
I tak oto Fjormir zostawił Khajiitów samych.
– Możesz chodzić? – zapytał Do'odirran poturbowanego najemnika.
– Ss... Echu... Ss... Spierdalaj – wycharczał owy najemnik.
Biały Khajiit nie odpowiedział, przerzucił Dar'mijaga przez ramię i położył na jego łóżku w grodzie Helgen...
***
CZYTASZ
Skyrim: Cukier i Miód
FanficKarawana Dro'hasrana przybyła do pogrążonego w wojnie domowej Skyrim z tylko jednego powodu: złoto. Niestety mieszkańcy mroźnej prowincji szukają akurat tego towaru, którego stary handlarz nie ma zamiaru sprzedawać. Sakiewki stają się lżejsze, a nie...