24

116 6 14
                                    

Ucałowałem jej czoło i wyszedłem z sali, zadzwoniłem do Monicy i poszedłem spacerkiem  do domu. Po drodze zadzwoniła do mnie  Tamara

-Hej Matteo!

-Witaj Tamaro.

-Jak tam konkurs?

-Chłopacy nie dzwonili?

-Nie, a coś się stało?

-Tak jakby- podrapałem się nerwowo po karku- Luna trafiła do szpitala.

-CO JEJ SIĘ STAŁO?!?

-Spokojnie Tamaro.Zemdlała, wymiotowała i bolał ją brzuch oraz ymmm.... Luna jest w ciąży.- na koniec zaśmiałem się nerwowo.

-Mój kobiecy instynkt mówi, że to twoje dziecko, prawda?

-Masz nie zawodny instynkt kobiecy.

-Gratulacje Matteo! Ja już muszę kończyć, dobranoc , pozdrów ode mnie Lune, Paaa!!

-Dobranoc Tamaro, pozdrowię, Pa.

Resztę drogi rozmyślałem jak te wiadomość rodzicom, stwierdziłem, że jak Wrotkareczka wyjdzie że szpitala pójdziemy do moich rodziców i razem to powiemy. Nie zorientowałem się kiedy doszedłem do domu. Gdy już miałem wchodzić do środka zdzwonił mi telefon.

 -Matteo przepraszam, że tak późno dzwonie

-Nic się nie stało, dopiero do domu wchodzę.

-Tak późno?

-Wróciłem dopiero że szpitala.

-Co się stało?

-Luna jest w ciąży i bardzo źle się poczuła.

-Z tobą?

-Głupie pytanie, jasne, że tak!

-To co ty na to  aby  zrobić rodzinną kolacje w przyszłym tygodniu?

-Nie zbyt, dopiero za dwa tygodnie.

-Dobra na ile Lunita jest w szpitalu?

-Na półtora tygodnia.

-Okej, to mam dl ciebie rade Romeo!

-Jaką rade Kwiatku?

-Ha.ha.ha. Bardzo śmieszne. Idź spać a rano wsiadaj na swojego rumaka i pędź do swojej Juli!

-Dobra rada, tylko mam małe zastrzeżenie, nie masz jakiegoś rumaka na zbyciu?

-Szukajcie a znajdziecie! Dobranoc Matteo!

-Hahaha, dobranoc Flor!

Po rozłączeniu się z kuzynką poszedłem prosto do swojego  pokoju, przekraczając próg sypialni od razu rzuciłem się na łóżko.

Rano gdy wstałem była 6 rano, znając mojego śpiocha to Lunka jeszcze śpi. Trzeba się szybko wyszykować, wyjść i kupić słodkości dla Słodkości. Bluza z napisem ,, Ten książę ma swoją księżniczke" jest moim zdaniem odpowiednia. Jak wychodziłem była 7:30, aby Lunka się jeszcze nie obudziła. W sklepie kupiłem jej kilka czekolad, torcik czekoladowy i ptasie mleczko.

Luna

Obudziłam się o 8 gdy do sali wchodził akurat Matteo.

-Jak się czuje moja księżniczka?

-Trochę lepiej ale dalej słabo.

-Biedactwo ty moje, nie długo będzie lepiej. A teraz mam coś dla ciebie słodziku.- Położył mi na kolanach siatkę w której były różne słodkości.

-Matteo! Jesteś kochany! chodź tu do mnie!- Przesunęłam się trochę robiąc miejsce dla niego na łóżku.

-Tamara do mnie wczoraj dzwoniła. Po pierwsze masz od niej pozdrowienia. Po drugie chłopacy do niej nie dzwonili.

-Oooo, muszę do niej napisać, a  z chłopakami poważnie porozmawiać !

-spokojnie Lunka, ja z nimi pogadam. Mam jeszcze jedno pytanie kochanie, czy chcesz iść ze mną na obiad rodzinny?

-Z chęcią z tobą pójdę, oczywiście zależy kiedy, no sam wiesz czemu.- Zaśmialiśmy się wspólnie.

-Połączymy się z tobą przez Video Chat.-Nasze żartowanie przeszkodziło pukanie do drzwi.- Za 2 tygodnie.

-Okej, Proszę!-Drzwi się otworzyły a do środka wpadły dziewczyny.


~~~~~~

Dzisiaj krótki ale następny będzie dłuższy. TO TYLKO 475 SŁÓW. Za mało!!! Następnym razem się postaram!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 04, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Soy Luna I kikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz