Rozdział 3

293 22 8
                                    

Po prostu melina. Nie potrafiłam znaleźć innych słów na opisanie tego miejsca.

- Ale syf... - skomentował Olgierd, obserwując ludzi zaczynających gromadzić się przed barem i tancerki wychodzące na scenę.

- Mmm... jesteś nowa? - usłyszałam za sobą, a zaraz potem poczułam klepnięcie w pośladek. Automatycznie odwróciłam się do tyłu i patrząc na rozbawionego mężczyznę uderzyłam go w policzek.

- Ręce przy sobie - warknęłam.

- Ejejej - wtrącił Mazur, tym samym odpychając go ode mnie - Chyba się zapędziłeś.

- Policja, cwaniaczku - oznajmił Górski, wyciągając blachy, a ten w odpowiedzi od razu spoważniał.

- Ja... przepraszam - wybełkotał, spoglądając wprost na mnie - Pani władzo, to się nie powtórzy.

- Mam taką nadzieję. Gadaj lepiej gdzie znajdziemy właściciela? - zapytał Olgierd.

- Właściciela? - powtórzył.

- Głuchy jesteś?

- To chyba ten - mówiąc to wskazał na stojącego przy ścianie mężczyznę z papierosem.

Podeszliśmy do niego, a ten wyraźnie rozbawiony zagwizdał, mierząc mnie wzrokiem.

- Co tam, mała? - zaczął - Szukasz pracy?

- A masz jakąś dla mnie? - uniosłam brwi.

- Myślę, że coś tam się znajdzie - zagryzł wargę - Tylko musisz  pokazać, co potrafisz...

- Świetnie - prychnęłam - Tylko na razie mam zatrudnienie. Ale dzięki, będę pamiętać.

- Piotr Charchalis?

- Zależy kto pyta - odparł i rzucił niedopałek papierosa na podłogę, gasząc go stopą.

- Wilk, policja - oznajmiłam, pokazując mu swoje blachy.

- To wilk czy policja? - roześmiał się.

- Odpowiedz grzecznie na pytanie - uśmiechnął się Mazur.

- Bo co?

- Dobra, Krycha - westchnął - Zakuj pana. Pogadamy na komendzie.

Zdziwiony mężczyzna zmierzył nas wzrokiem, a po krótkiej chwili rzucił się w kierunku drzwi za nami.

-Stój!

Charchalis wbiegł do pomieszczenia, z którego bądź co bądź nie miał szans wydostać się przed nami. Dość szybko zakuliśmy go w kajdanki i posadziliśmy na odrapanym krześle.
Rozejrzałam się dookoła, a moje ciało przeszły ciarki. Czułam się jakbym była w piwnicy. Tylko, że wcale w niej nie byłam.

- Znasz Abdula Haddada?

- Nie znam żadnego Abdula!

- Nie znasz, tak? To dlatego uciekałeś?!

- Przestraszyłem się!

- A on tak bez powodu trzymał w mieszkaniu karteczkę z adresem tego klubu i twoim nazwiskiem?! - prychnął Górski.

Naraz w rogu na podłodze spostrzegłam kawałek przedmiotu, którego nie potrafiłam na pierwszy rzut oka zidentyfikować.
Schyliłam się i ciągnąc go w swoim kierunku spod szafki wydobyłam okrytego kurzem pluszowego misia.

- Gadaj, gnoju - warknęłam, podchodząc do niego z maskotką - Gdzie jest Marysia?!

- Kto?

- Przestań k*rwa udawać Greka, bo nie jesteśmy w Grecji. Nie rozumiesz, że tej dziewczyce może grozić śmiertelne niebezpieczeństwo?

Łucja Wilk - Sound Of Silence Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz