69

696 57 15
                                    


- Nie Zayn, denerwuję się. - powiedział zestresowany Lou. To właśni dzisiaj miał poślubić mężczyznę swojego życia. 

- Lou tam w tej sali czeka na ciebie twój przyszły mąż, który bardzo cię kocha i czeka aż do niego wyjdziesz. - powiedział Zayn wskazując głową na zamknięte drzwi. - Kochasz go i chcesz spędzić z nim resztę swojego życia? - zapytał Mulat. 

- Oczywiście, że tak. - odpowiedział pewnie szatyn. 

- To ostatnie spojrzenie w lustro i wychodzimy. - tak jak Zayn powiedział tak Louis zrobił. Westchnął i wyszedł. 

Od razu jego wzrok powędrował na jego narzeczonego. Jak zwykle wyglądał obłędnie. Obaj mieli na sobie garnitury. Harry czarny, a Louis biały. 

Lekko się uśmiechnął na jego widok i zaczął iść po rozłożonym czerwonym dywanie prowadzącym do jego narzeczonego. 

Czuł jakby szedł tam w nieskończoność aż wreszcie stanął twarzą w twarz ze swoim ukochanym. 

- Dobrze cieszymy się, że nasz pan młody nareszcie się zjawił. - zaśmiał się urzędnik, a wszyscy obecni razem z nim. - Czy teraz są już wszyscy obecni? 

- Tak. - odpowiedział z uśmiechem loczek. 

Cała uroczystość minęła naprawdę szybko, ale za razem była bardzo magiczna. Chwila, w której składali przysięgę była piękna i na zawsze pozostanie w ich sercach. 

Prosto z urzędu udali się w stronę ich domu gdzie miał odbyć się skromny obiad i kolacja. Nie chcieli niczego dużego. 

Wszystko przyrządzili w swoim ogrodzie. Stało tam kilka stołów, które pokryte były białymi obrusami i całą zastawą. A na środku stały wazony z kwiatami i kilka świeczek. 

Był też mały parkiet przeznaczony na tańce. 

Kiedy para młoda dojechała od razu została obrzucona kwiatami, które rzuciła w nich Lily. Podbiegła do Louisa i Harry'ego i mocno ich przytuliła. 

Potem przyszedł czas na na pierwszy taniec. Harry chwycił już swojego męża za rękę i poprowadził go na parkiet. 

W tle zaczęła lecieć piosenka, a oni zaczęli się lekko kołysać. Starszy Styles miał swoje dłonie na biodrach młodszego, a ten obejmował go za szyję. 

Patrzyli sobie prosto w oczy i szczerze się uśmiechali. Co chwilę loczek składał całusy od swojego ukochanego. Nawet nie wiedzieli kiedy piosenka dobiegła końca i odsunęli się od siebie jeszcze raz się całując. 

Potem oczywiście nie obyło się bez tych wszystkich życzeń i prezentów. Stylesowie szczerze ich nie potrzebowali, bo mieli wszystko co było im potrzebne. 

Byli po uroczystym obiedzie. Siedzieli i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Na kolanach Louisa czterolatka bawiła się swoim misiem, a Harry rozmawiał o czymś z Niallem. 

Chwilę później teściowa Louisa Anne przyniosła tort. Jak przystało na młodą parę musieli pokroić ten cały tort co dla szatyna była czymś naprawdę łatwym. 

Potem już tylko się dobrze bawili i całe ich małe ''wesele'' naprawdę się udało. Nawet goście nie zauważyli kiedy młoda para znikła, ale to nie było ważne. Teraz liczył się tylko Louis i Harry, bo przecież to miała być ich noc poślubna. 

Od tej pory mieli nadzieję, że będą szczęśliwi do końca swoich dni. 


****

Przepraszam za długi brak rozdziału, ale nie mogłam się zebrać żeby go napisać. Trzy razy chyba zmieniałam treść tego rozdziału i nadal nie jestem do końca zadowolona, ale mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. 

Jeszcze tylko jeden rozdział, chociaż nie wiem czy nazwać to jako takim rozdziałem, ale zaraz go wstawię i kończymy z tą książką :( 

Holiday in Greece/l.s ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz