1

2.3K 83 1
                                    

-Jimin! Ruszaj się!- krzyknął jeden ze staffu, by pospieszyć mnie w drodze na scenę.
Bałem się, tak okropnie bałem się wyjścia.

Stanąłem na podeście i już po chwili razem z piskiem fanów rozległy się pierwsze dźwięki piosenki Anpanman.
Spojrzałem w stronę Jungkooka, który uśmiechnięty od ucha do ucha rozglądał się po stadionie.
Dzięki niemu i na mojej twarzy zagościł uśmiech. Jeongguk jest dla mnie najlepszym wzorem jaki mogłem sobie wymarzyć.
Idealnie wyrzeźbiona klatka, jak i całe ciało oraz przystojna twarz z uroczymi króliczymi ząbkami.
Potrafił wywołać u mnie śmiech w mniej niż dziesięć sekund.

Od zawsze uważałem go za atrakcyjnego przez co moje uczucia niestety rosły.
Moje serce zaczynało bić w szybszym tępie, a czas jakby spowalniał, kiedy tylko czułem jego bliskość.

-Ooo!- usłyszałem krzyk koło ucha wyrywający mnie z rozmyśleń

-Jiminie, co się dziś z tobą dzieje- spojrzał na mnie rozbawiony J-Hope.

Popatrzyłem na nich czując na swoich policzkach piekący czerwony odcień
-Co się tak rozprasza- dodał Tae. Ohh ty się zamknij, kręcący się wieczne koło Kookiego dziwaku.

-Ni-nic- burknąłem, z pod powiek obserwując Jungkooka

-Ja chyba wiem co ci pomoże- uśmiechnął się wyżej wspomniany podchodząc do mnie.

Na stadionie rozległ się jeden wielki pisk, gdy tylko głowa różo-włosego pochyliła się nad moją twarzą patrząc centralnie w moje oczy. Mógłbym tak godzinami. On ma takie śliczne oczy.

-Co się dzieje skarbie?- wyszeptał mi do ucha zakrywając oczywiście mikrofon.

Po całym cele przeszedł mnie dreszcz, a gdy tylko chłopak zbliżył się jeszcze bardziej, zamykając mnie w swoim uścisku, nogi same mi się uginały

-Mó-mówiłem, że ni-nic. Zagapiłem się- spuściłem wzrok puszczając chłopaka.

-Pogadamy o tym potem- szepnął przejeżdżając palcami po mojej szyi.

Dlaczego to wszystko musi być tylko pod publikę?

****

Właśnie biegnę w stronę łazienek, by jak najszybciej schować się przed rozmową z Jungkookiem. Nie dam rady.
Nie dam rady spojrzeć mu w oczy, tak by nie zauważył moich uczuć.
Czemu moje życie musi być tak okropnie.

Rodzice nie chcą mnie znać,wydziedziczyli mnie, gdy tylko oznajmiłem im o mojej orientacji. Ojciec stwierdził, że takiego wyrzutka społeczeństwa nie będzie nazywał swoim synem,a matka nawet nic nie powiedziała.
Tak bardzo boi się ojca, że nigdy nie stanie w mojej obronie. Nie mam rodzeństwa, bo jak także stwierdził tata, jedno im nie wyszło to nie będą ryzykować z drugim.

Nigdy nie miałem życia usłanego dywanem kolorowych kwiatów, jak już to kaktusami. Jedyną osobą, która o tym wiedziała jest Jungkook, to on starał się wymazać z mojej pamięci lata dzieciństwa. Tylko że nie zauważył jak w tym czasie zdążył przywłaszczyć sobie nie świadomie moje serce.

-Jimin? Jesteś tu?- z rozmyśleń wyrwał mnie głos Jina- Mochi wyjdź proszę- mówił spokojnym głosem.

Westchnąłem cicho próbując opanować głos i łzy, które nawet nie wiem kiedy zaczęły wypływać na powierzchnie
-Co chcesz- wychlipiałem ocierając je

-Porozmawiaj ze mną- usłyszałem jak siada na blacie z umywalkami- wiem że jest ci ciężko, ale on nie jest wart twoich ciągłych łez.

Tak Jin wiedział o uczuciach jakimi darze Jeona. Sam się domyślił, a jak zapytał nawet nie miałem sił zaprzeczyć.

Otworzyłem drzwi od kabiny i nie podnosząc głowy podszedłem po woli do chłopaka.
-Hyung, ja nie chce- wyszeptałem- Ni-nie chcę płakać, ale też nie potrafię przestać- poczułem kolejne łzy

-Wiem Jiminie- przytulił mnie- pamiętasz ja i Namjoon przeżywaliśmy to samo i co ? i teraz jesteśmy razem- zaśmiał się, a ja razem z nim- więc myśl pozytywnie, i chodź coś zjeść.

-Nie!-krzyknąłem odsuwając się

-Jiminie? Czy ty znowu masz jakiś problem z jedzeniem?- spojrzał w moja stronę z pod łba.

-N-Nie- powiedziałem, a raczej wyszeptałem.

-O nie! Siadasz koło mnie i pilnuje byś zjadł wszystko co ci dam!- podał mi papier bym wytarł rozmazany makijaż.

-A-ale Jin- podniosłem na niego wzrok- pro-proszę mało- złożyłem ręce patrząc na niego

-Zjesz tyle ile ja stwierdzę, że będzie dobrze- złapał mnie za rękę wyprowadzając mimo mojego oporu z łazienki.

-Jeszcze pójdziemy do szatni, tam przebierzesz się w swoje rzeczy- dodał.

Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Gdy tylko weszliśmy do pomieszczenia z ciuchami, chwyciłem za komplet ubrań w których tu przyjechałem, czyli czarne dresy pumy, oraz czarna za duża bluzę z kapturem, który od razu zarzuciłem na głowę.
-Już- powiedziałem do tak samo gotowego chłopaka.
Ten kiwną głowa i znowu łapiąc mnie za rękę zaczął ciągnąć w stronę jadalni.

Znowu zjem. Znowu przytyje. Znowu Jeongguk spojrzy na mnie. Znowu będę miał spotkanie z łazienką.
-Masz tego nie zwymiotować, będę cię pilnował, za mało ważysz Jiminie, to się robi niebezpieczne- stanął przed wejściem

-Dobrze Hyung- spuściłem głowę i biorąc wdech wszedł z nim do środka pomieszczenia. 
Nie spojrzałem na nikogo. Bałem się, że zobaczyli by moje czerwone oczy, po czym od razu zaczęły by się pytania.

Przechodząc obok stolika przy którym siedział JK oraz Tae poczułem mocny ścisk. Śmiali się. To boli.

-Masz ochotę na ramen, czy kurczaka z ryżem?- znów otrząsnął mnie głos „Namjina".

-Ramen może być- złapałem rękawek bluzy zaciągając ją bardziej na dłonie.

-Okej, to idź usiądź, a ja wszystko przyniosę- poklepał mnie po plecach idąc w stronę pudełek z ramen.

Przestraszony odwróciłem się by znaleźć stolik oddalony jak najbardziej od innych.
Był.  Usiadłem przy ścianie opierając głowę o dłonie. Gdzie podział się ten odważny Jimin ze sceny? Czemu nie mogę być taki naprawę? Muszę chować się za maska Playboya. To ciężkie.

Jesteś dla mnie zagadką/Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz